Wielki triumf „Idy”

Niesłychany sukces Pawła Pawlikowskiego i polskiego kina

Aktualizacja: 14.12.2014 18:25 Publikacja: 14.12.2014 09:57

Wielki triumf „Idy”

Foto: Materiały Promocyjne

Barbara Hollender z Rygi

To było absolutne szaleństwo. Członkowie Akademii, którzy szczelnie wypełnili salę Opery w Rydze, bili brawo i krzyczeli z radości za każdym razem, gdy za sceny padał tytuł „Ida”. A padał stale.

Takiego triumfu w historii Europejskich Nagród Filmowych nie odniosła jeszcze żadna produkcja. „Ida" zdobyła laur dla najlepszego filmu roku, Paweł Pawlikowski dostał statuetkę dla najlepszego reżysera i - razem z Rebeccą Lenkiewicz - za scenariusz. Łukasz Żal odebrał nagrodę za zdjęcia. A wreszcie - co jest niebywałym sukcesem - trudna, czarno-biała „Ida" dostała People's Choice Award czyli nagrodę publiczności. W statuetki nie zamieniły się tylko dwie nominacje aktorek — Agaty Kuleszy i Agaty Trzebuchowskiej.

Tytuł najlepszego filmu „Ida" wywalczyła w bardzo silnej konkurencji. W „Lewiatanie" Andriej Zwiagincew mówił o korupcji i amoralności rosyjskiej prowincji. W szwedzkim dramacie psychologicznym „Turysta" Ruben Ostlund śledził proces utraty zaufania i pytał o odpowiedzialność za drugiego człowieka. W „Nimfomance" śmiałą opowieścią o seksualności kobiety prowokował Duńczyk Lars von Trier. W „Zimowym śnie" Turek Nuri Bilge Ceylan snuł refleksje na temat samotności, współczesnej moralności, roli inteligencji, relacji między ludźmi z różnych klas społecznych. Ale „Ida" przekonała wszystkich, bo jest filmową perełką o bardzo wielu warstwach. „Czy w Polsce trudno było zrobić film o Holocauście?" — spytał Pawła Pawlikowskiego podczas konferencji prasowej po ceremonii rozdania nagród jeden z dziennikarzy. — W Polsce to nie jest temat-tabu. Ale akurat „Ida" nie jest opowieścią o Holocauście, starałem się w niej powiedzieć znacznie więcej — zaczął swoją odpowiedź Pawlikowski.

„Ida" jest filmem o Polsce lat 60,. o czasach stalinizmu, o niełatwych relacjach polsko-żydowskich, ale też o wchodzeniu w życie, szukaniu własnej tożsamości, dojrzewaniu do wiary.

— To obraz na wysokim poziomie artystycznym, z którym widz może się zidentyfikować — mówi "Rzeczpospolitej" Agnieszka Holland. — Podobnie jak kiedyś w trylogii „Trzy kolory" Kieślowskiego, każdy dostrzega w „Idzie" to, co mu gra w duszy. Bo ona ma konsekwentną i spójną formę artystyczną, a jednocześnie wymyka się stereotypom, jest otwarta myślowo. Przypomina piękne naczynie, w które każdy może wlać swoje niepokoje.

Gdy Ryszard Lenczewski, który „Idę" przygotowywał nie mógł kontynuować pracy, Pawlikowski w pierwszych dniach zdjęć powierzył kamerę jego asystentowi, debiutantowi. To ryzyko opłaciło się. Dzisiaj Żal zbiera nagrody i jest już po zdjęciach do kolejnego filmu „The Here After" Magnusa von Horna. Producetka „Idy" Ewa Puszczyńska z Opus Film Piotra Dzięcioła, ze sceny podziękowała Polskiemu Instytutowi Filmowego. Pytana potem przez dziennikarzy dlaczego, mówiła: — PISF pomagał nam od pierwszej chwili. W przyszłym roku będzie od obchodził dziesięciolecie istnienia. I naprawdę myślę, że dzięki niemu polskie kino mogło ostatnio rozkwitnąć. Bez nowego sposobu finansowania kina sukces „Idy" też byłby niemożliwy.

Z najważniejszych nagród ominęły „Idę" tylko wyróżnienia aktorskie. Te przypadły Marion Cotilliard oraz Timothy'emu Spallowi za kreację w „Mr Turner" Mike'a Leigh. Ale sukces Pawła Pawlikowskiego był niespotykany. I znakomicie przyjęty. Członkowie Akademii mieli poczucie, że nagrodzili dzieło wyjątkowe, gratulacje były szczere i spontaniczne. Polskie kino stało się bohaterem wieczoru. A warto pamiętać, że nominację w kategorii filmu krótkiego miała również surowa, ale bardzo poetycka animacja Wojciecha Sobczyka „Lato 2014".

W czasie gali stale wracały problemy naszej części Europy, wiele było aluzji do sytuacji w pobliskiej Rosji i na Krymie.


– Demokracja, wolność, tolerancja, to, co uważaliśmy w ostatnich latach za trwale wywalczone, dzisiaj są zagrożone – mówiła ze sceny Agnieszka Holland. – My, artyści, powinniśmy bronić tego, co było tak ważne dla Europy przez minione 70 lat, a dla jej wschodniej części przez ostatnie ćwierćwiecze. Nasz młody kolega Oleg Sensow głośno upominał się o wolność dla Ukrainy. Dziś w więzieniu czeka na proces, który ma się zacząć w styczniu.


– Członkowie Akademii zwracają się do Władimira Putina i władz Rosji o uwolnienie naszego kolegi – wtórował jej Wim Wenders.
Tę solidarność i wartość Europy czuło się wyraźnie. Paweł Pawlikowski powiedział mi: – W konkursie były bardzo fajne filmy. Autorskie, odważne, robione nie dla forsy. W Rydze poczułem, że filmowa Europa nie jest sztuczną konstrukcją. Tutaj czuję się u siebie. W Stanach też jest dobrze, ale to inna cywilizacja.


Gdy francuski krytyk spytał, czy oddałby swoje europejskie statuetki za Oscara, Pawlikowski szybko odpowiedział: „Nie!”.


A ktoś się zaśmiał: – Po co ma się zamieniać? Będzie miał jedne i drugie.

 

Zagraniczni krytycy mówią "Rzeczpospolitej" o „Idzie"

Neal Young, „The Hollywood Reporter", „Jigshaw Lounge.co.uk", Wielka Brytania „Ida" to jeden z najważniejszych filmów minionego roku. Cieszę się, że tak bardzo zdominował tegoroczną edycję Europejskich Nagród Filmowych. Życzyłem mu wielkiego zwycięstwa. Zresztą także Agacie Kuleszy, bo uważam, że jej kreacja to jedno z najważniejszych aktorskich osiągnięć sezonu na świecie. Jestem Brytyjczykiem, a my przecież Pawła Pawlikowskiego uważamy też za swojego reżysera. Jego „Ostatnie wyjście" było najlepszym brytyjskim filmem 2000 roku. Fantastycznie jest znów widzieć go w tak wysokiej formie. „Ida" to historia, opowiedziana w wyrafinowanej formie artystycznej, na czarno-białej taśmie. Film cofający się do lat 60. poprzedniego wieku, a jednocześnie piękna opowieść o ludzkiej naturze, zrozumiała dla każdego widza. Film o Polsce, ale również uniwersalna refleksja nad tym, jak ludzie radzą sobie z przeszłością i czym jest uświadomienie sobie własnej tożsamości. Wielki sukces „Idy" nie zaskakuje mnie. Pawlikowski raz jeszcze dowiódł, że jest wybitnym reżyserem i te wszystkie laury mu się należą. Myślę, że ma wielką szansę, by zdobyć również amerykańskiego Oscara.

Dubrawka Duda Lakić, „Politika", Serbia: Było bardzo wiele filmów o Holocauście. I bardzo wiele o czasach komunizmu. Także polskich. Ale po raz pierwszy zobaczyłam kombinację tych dwóch bardzo trudnych tematów. Paweł Pawlikowski poruszył kwestie, mam wrażenie, dla Polaków bardzo ważne, jego film staje się chyba swego rodzaju katharsis. Ale jednocześnie jest filmem nie tylko o polityce i katolicyzmie, bo proponuje też opowieść o dojrzewaniu i szukaniu tożsamości. I Pawlikowski po mistrzowsku łączy to wszystko w jedną, przejmującą całość. Ogromnie szanuję jego decyzję, niełatwą przecież, żeby film na temat przeszłości zrobić na czarno-białej taśmie. Ten krok nadaje filmowi charakteru. Śledziłam twórczość Pawła Pawlikowskiego od wielu lat, wiem, że bardzo wcześnie, jako kilkunastoletni chłopak wyjechał z Polski. Potem szukał swojej drogi na Zachodzie. I ogromnie się ucieszyłam, że po tylu latach wrócił do rodzinnego kraju i właśnie tam zrealizowanym filmem odniósł tak ogromny sukces. To dowód, że głęboko osadzona w realiach kraju, bardzo narodowa opowieść, dzięki talentowi twórców może stać się uniwersalna.

Jan Temmerman, DeMorgen", Belgia Jestem wielkim fanem „Idy", bo to jest piękne, bardzo stylowe kino. Zrealizowane przez Pawła Pawlikowskiego z ogromną starannością i świadomością formy. Rzadko zdarza się film tak konsekwentny i zdyscyplinowany.

Poza tym to jest dzieło ważne. Ja pochodzę z Belgii, która jest krajem katolickim, ale wiem, że w Polsce Kościół ma bardzo silną, znacznie silniejszą niż ?u nas, pozycję. Religia jest ogromnie ważna i nie zadaje się zbyt często ważnych pytań o jej istotę. Dlatego uważam, że trzeba mieć bardzo wiele odwagi, żeby w waszym kraju tak uczciwie połączyć religię ?z polityką, opowiedzieć na ekranie o poszukiwaniu własnej tożsamości i o tym, czym jest, czym może być dla człowieka prawdziwa wiara. Nie spodziewałem się i nie oczekiwałem, że takie głębokie i uniwersalne spojrzenie na problemy wiary zobaczę właśnie w filmie polskim.

A poza tym raz jeszcze podkreślam: „Ida" jest znakomitym, oryginalnym ?i nietuzinkowym dziełem, ?w którym czuje się rękę prawdziwego artysty, za jakiego uważam Pawła Pawlikowskiego.

notowała Barbara Hollender

Barbara Hollender z Rygi

To było absolutne szaleństwo. Członkowie Akademii, którzy szczelnie wypełnili salę Opery w Rydze, bili brawo i krzyczeli z radości za każdym razem, gdy za sceny padał tytuł „Ida”. A padał stale.

Pozostało 97% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu