Cannes 2024. Jury uciekło od rzeczywistości

Jury wybrało film ciekawego, młodego reżysera amerykańskiego, ale to Irańczyk Mohammad Rasoulof pokazał najważniejsze dzieło festiwalu.

Publikacja: 25.05.2024 22:28

— Mój sen się spełnił – powiedział Sean Baker, odbierając Złotą Palmę

— Mój sen się spełnił – powiedział Sean Baker, odbierając Złotą Palmę

Foto: PAP/EPA

Tytuł nagrodzonego Złotą Palmą filmu Seana Bakera  „Anora” to imię seksworkerki. Tańczy na rurze w nowojorskim klubie, czasem też idzie z bogatymi klientami do łóżka, wykłócając się o pieniądze. Pewnego dnia wpada w oko rozwydrzonemu dupkowi mieszkającemu w luksusowym domu i otoczonemu ludźmi, którzy są w każdej chwili na jego usługi. Nie jest biznesmenem ani specjalistą od sztucznej inteligencji, lecz synem rosyjskiego oligarchy. Szasta pieniędzmi rodziców i może sobie pozwolić na wszystko.

Seks z Anorą wyjątkowo mu się podoba, więc żeni się z nią w czasie wycieczki do Las Vegas. I wszystko jest jak w bajce, dopóki informacja o ślubie syna z nowojorską prostytutką nie dotrze do jego rodziców w Rosji. Jak się skończy afera – można się domyślać. Problem w tym, że dziewczyna zdążyła uwierzyć, że świeżo poślubiony „mąż” naprawdę się w niej zakochał. A on, uciekając przed rodzicami, chroni się w szemranych nocnych klubach. W końcu wróci jednak grzecznie z rodzicami do Rosji. Anora zaś, potraktowana jak śmieć, stwardnieje.

Baker zrobił film o sile pieniądza, ale też o upokorzeniu. Chwilami zabawny, chwilami nużący i zbyt długi. Jest to uproszczony, ale mocny obraz o podziałach świata. – Mój sen się spełnił – powiedział Sean Baker, odbierając Złotą Palmę. 

Czytaj więcej

Cannes 2024. „Franz” Agnieszki Holland zyskuje dystrybutorów

Nasiona świętej figi

Jury obradujące pod przewodnictwem autorki „Barbie” Grety Gerwig nie spełniło natomiast snu wielkiej postaci współczesnego kina – Mohammada Rasoulofa, którego pokazane w ostatnim dniu festiwalu „Nasiona świętej figi” wybijały się wysoko ponad wszystko, co w konkursie było przedtem. Irański dysydent uciekł z kraju, gdy sąd apelacyjny utrzymał wyrok skazujący go na osiem lat więzienia, chłostę, przepadek mienia i zakaz pracy, i zrobił film wstrząsający.

Zajrzał do domu urzędnika państwowego, który właśnie dostał awans na sędziego śledczego. Był zmuszony do podpisywania wyroków śmierci na dysydentów i osób protestujących przeciwko reżimowi. Rasoulof pokazał jego dom: oddaną żonę cieszącą się, że dostaną większe mieszkanie w strzeżonym osiedlu, i dwie dorastające córki, które na ekranie telefonów obserwują uliczne protesty po zakatowaniu przez policję Masy Mini za źle włożony hidżab: siły porządkowe bijące ludzi, krew na chodnikach. I chcą pomóc przyjaciółce, której twarz po ostrzelaniu śrutem spływa krwią.

Pokazał też, jak człowiek, który początkowo miał nawet pewne wątpliwości, staje się groźnym tyranem. Wielkie, mądre kino. Specjalna nagroda jury jest dla tego wielkiego, poruszającego filmu i dla wspaniałego artysty czymś wręcz niestosownym.

Dobrze, że jury nie pominęło w werdykcie filmu młodej Hinduski Payal Kapadii. Jej „All We Imagine as Life” to opowieść o dwóch pielęgniarkach, które pracują w tym samym szpitalu i razem mieszkają. Starsza została wydana za mąż za nieznanego jej człowieka, który zresztą pięć dni po ślubie wyjechał do Niemiec. A ona dochowuje mu wierności. Młodsza chce sprzeciwić się woli rodziców, którzy szukają dla niej męża, i pójść za głosem serca. Kapadia opowiedziała o dojrzewaniu do samodzielności, o próbie pozwolenia sobie na zerwanie z tradycją, na stanowienie o sobie i swoim życiu.

Czytaj więcej

Manifest polityczny Cate Blanchett w Cannes. Strojem wyraziła poparcie dla Palestyny

Nagrodę jury dostał Jacques Audiard za „Emilię Perez” – film o właścicielu narkotykowego kartelu, który postanawia zerwać z dotychczasowym światem i dokonać zmiany płci. Bo zawsze czuł się kobietą. Przechodzi zabieg w szwajcarskiej klinice i wraca do kraju jako tytułowa Emilia Perez. Tylko że po kilku latach zaczyna tęsknić za swoimi dziećmi, chce je wychowywać, podając się za ich ciotkę.

Opowiadając tę historię, Audiard ucieka od rzeczywistości ku fikcji, proponując musical z układami choreograficznymi rodem ze starych scen na Broadwayu. Jury czterem wykonawczyniom przyznało zespołową nagrodę aktorską. W ich imieniu trofeum odebrała transseksualna Adriana Paz, która zadedykowała swoje wyróżnienie m.in. „osobom trans, które niejedno przecierpiały”

Uciekające od rzeczywistości filmy pokazali też Yorgos Lanthimos i Coralie Fargeat. Grek w „Rodzajach życzliwości” te sfery życia, w których człowiek oddaje władzę nad sobą komuś innemu. W korporacji, małżeństwie, wierze. Jury doceniło potrójną rolę Jesse Plemonsa, który w każdej trzech części filmu stworzył inną postać. A młoda Francuzka Coralie Fargeat odebrała nagrodę za scenariusz. Jej zwariowane, mocne „The Substance” idzie tropem nagrodzonego w 2021 roku Złotą Palmą filmu „Titane” Julii Ducournau. 

Czytaj więcej

Cannes 2024: Mistrz Jacques Audiard i wschodząca gwiazda Coralie Fargeat

Bez nagród wyjadą z Cannes m.in. Jia Zhangke, autor dobrze ocenianego „Caught by the Tides”, czy Magnus von Horn, twórca ciekawej „Dziewczyny z igłą”. Jury wyraźnie preferowało tematy kontrowersyjne i artystów bawiących się formą. Mam jednak wrażenie, że to Mohammad Rasoulof dla wielu osób jest zwycięzcą tego festiwalu. Jego „Nasiona świętej figi” wygrały wszystkie rankingi dziennikarskie, m.in. międzynarodowy w „Screen Intenational” i francuski w „Le Film Francais”. Dostały też nagrodę FIPRESCI.

Wiem, że „Anora” za jakiś czas wywietrzeje mi z głowy. A o głębokiej i wstrząsającej opowieści Rasoulofa o świecie bez wolności nie przestaję myśleć.

Tytuł nagrodzonego Złotą Palmą filmu Seana Bakera  „Anora” to imię seksworkerki. Tańczy na rurze w nowojorskim klubie, czasem też idzie z bogatymi klientami do łóżka, wykłócając się o pieniądze. Pewnego dnia wpada w oko rozwydrzonemu dupkowi mieszkającemu w luksusowym domu i otoczonemu ludźmi, którzy są w każdej chwili na jego usługi. Nie jest biznesmenem ani specjalistą od sztucznej inteligencji, lecz synem rosyjskiego oligarchy. Szasta pieniędzmi rodziców i może sobie pozwolić na wszystko.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
„Ród Smoka”, czyli „oko za oko, syn za syna” w drugim sezonie
Film
Polska wieś pokazana bez sentymentów. Grzegorz Dębowski wygrywa debiuty w Koszalinie
Film
Koszaliński Złoty Jantar dla „Tyle co nic” Grzegorza Dębowskiego
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: Inni w nas i wokół nas
Akcje Specjalne
Mapa drogowa do neutralności klimatycznej
Film
„Królestwo zwierząt” Thomasa Cailleya: Ludzie mutują jak po pandemii
Materiał partnera
Największe kino plenerowe w Polsce powraca