Internet odmienił losy wideoklipów

Rozmowa z Anną Maliszewską. O wielkiej popularności teledysków w sieci i świetnych filmach, które powstają za darmo

Aktualizacja: 19.10.2007 19:28 Publikacja: 19.10.2007 01:23

Internet odmienił losy wideoklipów

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Rz: Czy wideoklipy mają jeszcze rację bytu? Nie chcą ich puszczać nawet muzyczne telewizje.

Anna Maliszewska: A myśli pani, że telewizja ma jeszcze rację bytu? Za chwilę w telewizorach zostaną tylko kanały dla leniwców, którzy nie chcą się nauczyć obsługi komputera. Reszta się przeniesie do Internetu. Już dziś młodzi wybierają, co chcą obejrzeć, zamiast zdawać się na kogoś, kto układa playlisty. Telewizja próbowała kształtować gusty muzyczne i zazwyczaj robiła to źle. Wiem, jak to działa, pracowałam w MTV. Natomiast Internet to ludyczne i anarchistyczne środowisko. Ludzie przesyłają sobie linki, głosują, wybierają teledyski, które obejrzało już wielu internautów. Dziś to jest wyznacznik tego, co popularne i ciekawe.

Ale MTV tłumaczy mniejszą emisję teledysków tym, że ludzie nie chcą ich oglądać.

Najwyraźniej telewizje pokazują złe wideoklipy. Bo w Internecie teledyski mają bardzo dużo widzów. Sieć jest wspaniałym środowiskiem do ich prezentowania – na portalach, w serwisach YouTube, MySpace i ich odpowiednikach, gdzie każdy może wrzucić swój klip. Inna sprawa, że teledysk trzeba umieć w sieci rozpropagować, sam nie wypłynie. To wyzwanie dla speców od marketingu.

Skoro i w sieci decyduje marketing, dlaczego klipy miałyby tam radzić sobie lepiej niż w telewizji? Bo w sieci nie potrzeba niczyjej zgody, by promować muzykę. Każdy może zaistnieć. Internet to medium stadne. Jego siła leży w masie. Popularność różnych zjawisk rodzi się tam na zasadzie kuli śniegowej.

Czy Internet naprawdę oznacza nowe życie teledysków? Co się w nich zmieniło?

Zaczęły powstawać świetne klipy za małe pieniądze, za darmo. Do tej pory o budżetach decydowały wytwórnie, które mierzyły siłę promocyjną teledysku sprzedażą płyt, obecnością na listach itd. Jeśli dawały mniej pieniędzy, powstały słabsze klipy, bo brały się za nie osoby bez doświadczenia. Teraz, dzięki dostępowi do cyfrowego sprzętu, wiele zespołów finansuje teledyski samodzielnie, tak jak The Car Is on Fire, którego członkowie sami kręcą klipy za 3 tysiące złotych. I robią to genialnie.

Czy ulotny żywot klipu w Internecie zmienił pani styl pracy?

Klipy zawsze były oglądane w pośpiechu. Widz trzymający pilota w ręku mógł przełączyć kanał równie łatwo jak internauta, który klika. Szkoda, że teraz teledyski oglądane są w małym okienku na stronie internetowej, ale nie zrezygnuję z zabawy z detalem na planie. Będę to robić choćby dla własnej przyjemności.

Jak popularne są w sieci pani wideoklipy?

Nie śledzę tego dokładnie. Wiem, że kiedy robię teledysk Dody, jestem na pierwszym miejscu rankingów oglądalności. To są setki tysięcy widzów. Nie licząc tych, którzy oglądają go w telefonach komórko- wych, bo teraz wśród dzieciaków panuje moda na aparaty z dużymi wyświetlaczami. Ale ludzi przyciąga nie tylko Doda. Moje klipy dla Hey – „A Ty” i „Mimo wszystko”, dostały nagrody publiczności na zeszłorocznym Festiwalu Yach Film. A MTV nie chciała ich grać. Usłyszałam, że nikogo dziś nie obchodzą dołujące historie. Tymczasem ten niedzisiejszy teledysk, który opowiadał o emocjach i wcale nie był eksplozją efektów, kolorów ani nagich biustów, wyróżnili internauci.

On przypomina teledyski z lat 90., te z fabułą. Teraz klipy sprowadzają się do prezentowania ciała artysty.

Świat się komercjalizuje, wideoklip to reklama produktu – piosenki, albumu. Jeśli jest skierowany do publiczności, która ma kupić nie utwór, ale biust, trzeba pokazać biust. Historię można opowiedzieć tylko tym słuchaczom, których interesuje muzyka sama w sobie.

Czyli coraz rzadziej ma pani okazję do twórczej reżyserskiej pracy?

Moja rola najczęściej polega na budowaniu wizerunku artysty w porozumieniu z wytwórnią. Ostatnio jednak czerpałam artystyczną przyjemność na przykład z pracy z Kasią Nosowską nad klipem „Era retuszera”. Mogłam skupić się nad konceptem, a nie marketingiem. Rozmawiałyśmy o tym, jak się dziś komputerowo retuszuje zdjęcia gwiazd, wybiela zęby, wstrzykuje botoks. Myślałam o tym wszystkim i o oczekiwaniu wytwórni, która dała mi trudne zadanie – w teledysku Kasia miała być widoczna cały czas, ale tylko w zbliżeniu. Wymyśliłam kabinę fotograficzną, w której Kasia na naszych oczach zmienia wcielenia. Z nie mniejszą przyjemnością podjęłam się nakręcenia Tatianie Okupnik światowego teledysku za krajowy budżet.

I jak się to pani udało?

Jak zawsze. Od lat prowadzę u siebie w kuchni polską wytwórnię amerykańskich klipów.

A łudziłam się, że najbardziej rozrywana twórczyni teledysków w kraju pracuje w komfortowych warunkach.

Przeciwnie, dziś trudniej mi namówić znajomych na spontaniczną pomoc przy kręceniu klipu, bo zakładają, że skoro mam silną pozycję, to mam i środki. Zyskałam jednak ten najważniejszy komfort – ufają mi artyści.

Jedna z najlepszych autorek teledysków w Polsce. Jest reżyserem, scenarzystką i scenografem. Jej pierwszym wideoklipem był „T. Time” do utworu Smolika i Noviki, pokazywany w brytyjskiej MTV. Kolejne nakręciła m.in. dla Sistars, Natalii Kukulskiej, Hey, Dody, Myslovitz, Raz Dwa Trzy, Ich Troje, Reni Jusis. Wielokrotnie nagradzana Yachami i Fryderykami. Zaczynała od pracy w telewizjach muzycznych, dziś reżyseruje filmy krótkometrażowe. Jej „Pokój szybkich randek” wygrał „Program 30 minut” na ostatnim festiwalu w Gdyni. pw

W Gdańsku trwa festiwal polskich wideoklipów Yach Film. W niedzielę wieczorem w Teatrze Wybrzeże wręczone zostaną statuetki Yacha. Jury wyróżni twórców w kategoriach: reżyseria, scenariusz, montaż, zdjęcia, plastyczna aranżacja przestrzeni, animacja, kreacja aktorska, inna energia, przyzna także Grand Prix. Wśród najczęściej nominowanych wideoklipów są: „Dziwny jest ten kraj” zespołu Pink Freud, „Jeden dzień” grupy Agressiva 69 i „Brother On The Run” O.S.T.R. i Craiga G. Poza nimi na Grand Prix szanse mają też teledyski do piosenek: „Era retuszera” Katarzyny Nosowskiej, „Motorek” Grzegorza Turnaua i „Jesteśmy na wczasach” Raz Dwa Trzy. Laureat głównej nagrody otrzyma 10 tysięcy złotych. pw

Więcej o festiwalu teledysków www.yachfilm.pl

Rz: Czy wideoklipy mają jeszcze rację bytu? Nie chcą ich puszczać nawet muzyczne telewizje.

Anna Maliszewska: A myśli pani, że telewizja ma jeszcze rację bytu? Za chwilę w telewizorach zostaną tylko kanały dla leniwców, którzy nie chcą się nauczyć obsługi komputera. Reszta się przeniesie do Internetu. Już dziś młodzi wybierają, co chcą obejrzeć, zamiast zdawać się na kogoś, kto układa playlisty. Telewizja próbowała kształtować gusty muzyczne i zazwyczaj robiła to źle. Wiem, jak to działa, pracowałam w MTV. Natomiast Internet to ludyczne i anarchistyczne środowisko. Ludzie przesyłają sobie linki, głosują, wybierają teledyski, które obejrzało już wielu internautów. Dziś to jest wyznacznik tego, co popularne i ciekawe.

Pozostało 88% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów