W przyszłym roku skończy 50 lat. To trudny moment dla aktorki, która zawsze uchodziła za nieskazitelną piękność. Ale Michelle Pfeiffer od dawna starała się odciąć od wizerunku ślicznotki.
Jej życie to typowa historia amerykańskiego Kopciuszka. Dziewczyna z małej miejscowości El Toro, z robotniczej rodziny, bez zaplecza finansowego ani kulturalnego, stała się gwiazdą — sławną i bogatą.
Jako panienka w supermarkecie Vons pakowała klientom zakupy do toreb.
— Kiedy to robiłam, marzyłam, żeby zostać kontrolerką. Kiedy zostałam kontrolerką, myślałam o awansie na kierownika jakiegoś sklepowego działu — mówiła otwarcie Michelle Pfeiffer.
Nie chciało jej się uczyć. Po szkole próbowała pracować w sądzie, ale nie utrzymała się na kursie dla stenotypistek. Stąd ten supermaket. I może byłaby już dzisiaj nawet kierownikiem sklepu, gdyby przyjaciele nie namówili jej do startu w konkursie piękności. Została Miss Orange County i pojechała do Los Angeles. Tam pracowała jako modelka i uczyła się na kursach aktorskich. Słodka blondynka w typie kociaka grała w reklamach i byle jakich filmikach. Aż w roku 1983 w filmie Briana De Palmy „Człowiek z blizną” wcieliła się w zjawiskowo piękną narkomankę, wielką miłość gangstera, granego przez Ala Pacino. Ta rola stała się jej sukcesem. Końcówka lat 80. należała do już niej. Stworzyła ciekawe kreacje m.in. w „Poślubionej mafii” Jonathana Demme’a, „Niebezpiecznych związkach” Stephena Frearsa, „Wspaniałych braciach Baker” Stevena Klovesa, „Wydziale Rosja” Freda Shepisi, „Polach miłości” Jonathana Kaplana. Nie dała się zaszufladkować, pokazała cały wachlarz aktorskich możliwości. Przyszły też nominacje do Oscara, a sam Martin Scorsese zaproponował jej dużą rolę w „Wieku niewinności”.