To była sensacja 1980 roku. Debiutancki film znanego aktora dostał cztery Oscary i wygrał ze „Wściekłym bykiem” Martina Scorsese. Co tak zachwyciło członków Akademii? Redford zaproponował film kameralny, stonowany, opowiadający o bardzo delikatnych uczuciach, a jednocześnie płynący z wnikliwej obserwacji amerykańskiej klasy średniej. Tej, w której obowiązuje zasada, że wszystko jest OK, a do kłopotów nie wypada się przyznawać. Dwaj bracia wyjeżdżają na żagle, starszy tonie podczas burzy, młodszy nie może sobie darować, że go nie uratował. Próbuje popełnić samobójstwo. Po leczeniu w zakładzie zamkniętym wraca do domu. Jak ma dalej żyć? Matka udaje, że wszystko wróciło do normy. Ale przecież nie wróciło, nic nie jest jak dawniej. Ojciec namawia syna na psychoterapię.Piękny film, oparty na półcieniach, uważny, pełen gorzkiej prawdy o ludzkiej naturze i fałszu amerykańskiego optymizmu.
Film na podstawie autobiografii pisarza Normana Macleana, w której wspomina on młodość spędzoną w głuszy w Montanie. To stamtąd zarówno on, jak i jego brat Paul wyszli w wielki świat. Norman został wykładowcą literatury, Paul – dziennikarzem o awanturniczym usposobieniu. Ale w obu braciach zostało wspomnienie rzeki, nad którą ojciec – surowy pastor prezbiteriański – uczył ich wędkowania.Są w „Rzece życia” zaczątki konfliktów i akcji, ale nie wysuwają się na pierwszy plan. Najważniejszy jest klimat pogodzenia z naturą, harmonii, oddechu od codziennej bieganiny, wybujałych ambicji, stresów, karier. Wytworzeniu tego klimatu służy w filmie Redforda wszystko: piękne zdjęcia Philippe’a Rousselota, inteligentna reżyseria, skupiona gra aktorów Craiga Sheffera i Brada Pitta. I wreszcie – delikatna muzyka Marka Ishama, który doskonale wie, że atmosferę potęgują nie tylko dźwięki, ale i cisza. Ta, której brakuje nam w codziennym życiu, a która panowała w leśnym zakątku Montany, nad rzeką Big Blackfort.
Teleturniej „Twenty One” w latach 50. oglądało 50 mln ludzi. Jego zwycięzcy stawali się narodowymi bohaterami, a na ich sławie bogaciła się sieć telewizyjna. W pewnym momencie szefowie telewizji zaczęli swoje teleturnieje reżyserować. Przez wiele tygodni bohaterem „Twenty One” był skromny Żyd z Queens Herbert Stempel. Kiedy zaczął tracić popularność, producenci znaleźli przystojnego i uosabiającego wszystkie amerykańskie cnoty Charlesa Van Dorena. Wymogli na Stemplu przegraną, Van Dorenowi zaczęli podsuwać poprawne odpowiedzi na pytania.„Quiz show” osnuty jest wokół tej afery. Redford pokazał mechanizmy funkcjonowania telewizji, opowiedział o manipulacji i smaku sławy. Narysował wyraziste, ale nie jednowymiarowe portrety bohaterów: antypatycznego Stempla, który walczy o wyjawienie prawdy, i szczęśliwca Van Dorena, coraz bardziej przerażonego oszustwami. I prawnika z Kongresu, który chce ujawnić aferę.