39-letnia Amerykanka przyznaje, że mroczne role trochę ją zmęczyły. – Myślę, że to ma wpływ na sposób, w jaki jestem postrzegana – powiedziała w jednym z wywiadów. – Tymczasem nie jestem wcale osobą smutną. Po prostu tego typu bohaterki są według mnie ciekawym materiałem dla aktorki.
Connelly należy dziś do aktorskiej czołówki. Reżyser Walter Salles, z którym pracowała przy horrorze „Fatum”, nie szczędzi swojej gwieździe pochwał. Jego zdaniem Jennifer jest jak stradivarius – cudowne skrzypce, na których można zagrać wszystko. Ale ona sama mówi skromnie: – Kiedy jest się w branży przez tyle lat, muszą zdarzyć się zarówno sukcesy, jak i wpadki.
Do show-biznesu trafiła wcześnie, jako dziesięciolatka. Znajomi zachęcili ją, żeby spróbowała sił w agencji modelek. Jennifer spodobał się ten pomysł, przede wszystkim dlatego, że chciała podróżować i zwiedzać świat. Zaczęła występować w reklamach telewizyjnych i pojawiać się na okładkach kolorowych czasopism. Zagrała też m.in. w teledysku do piosenki Roya Orbisona. Dziś mówi, że to był koniec zwyczajnego dzieciństwa, ale jednocześnie początek niezwykłej przygody.
Urodziła się 12 grudnia 1970 roku w Catskill Mountains w stanie Nowy Jork. Jest jedynaczką. Ojciec działał w branży odzieżowej, matka była właścicielką sklepu z antykami, potem została fizykoterapeutką. Przez kilka lat rodzina mieszkała w Woodstock, ale Jennifer dorastała głównie w Brooklyn Heights w Nowym Jorku.
Dziś znowu mieszka na Brooklynie. Przeprowadzki do Los Angeles i popularnego wśród hollywoodzkich gwiazd, snobistycznego Beverly Hills nie planuje. – Nie wyobrażam sobie wychowywania tam dzieci – mówi. – Tu prowadzimy zwyczajne życie, korzystamy z metra albo chodzimy na piechotę. A w Hollywood to wygląda tak: piękna limuzyna wozi cię do pięknego domu, pięknej szkoły albo na spotkanie z przyjaciółmi, gdzie jedynym tematem rozmów są filmy, bo wszyscy pracują w branży...