Dystrykt 9 ****

W historii kina przybysze z kosmosu byli już groźnymi najeźdźcami i naszymi przyjaciółmi. W „Dystrykcie 9“ czeka widzów niespodzianka: kosmici stają się bowiem ofiarami ludzi.

Publikacja: 08.10.2009 13:08

Blomkamp odwołuje się do tradycji filmów s.f. klasy B, w których makabra była związana z czarnym hum

Blomkamp odwołuje się do tradycji filmów s.f. klasy B, w których makabra była związana z czarnym humorem

Foto: ITI CINEMA

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/312087,373890_Recenzja__Dystrykt_9.html]Zobacz na tv.rp.pl[/link][/b]

Niemal 30 lat temu nad Johannesburgiem pojawił się gigantyczny statek z setkami wygłodzonych i chorych obcych. Zaskoczone władze nie bardzo wiedziały, co zrobić z niespodziewanymi gośćmi, więc zamknęły ich w specjalnie wydzielonej dzielnicy na obrzeżach miasta. To właśnie jest tytułowy dystrykt 9, który do złudzenia przypomina etniczne getto.

Kontrolę nad kosmitami sprawuje specjalnie powołana w tym celu agencja MNU. Militarno-medyczne konsorcjum ma zapewniać obcym godziwe warunki życia i dbać o integrację ze społeczeństwem. Tyle że nie bardzo da się ufoludki polubić. Wyglądają jak wielkie ubłocone krewetki. Żerują na śmietnikach. Mnożą się na potęgę. A na dodatek handlują z nigeryjskim gangiem stworzoną przez siebie bronią w zamian za ich ulubiony przysmak... kocią karmę.

Po latach MNU postanawia rozwiązać problem przybyszów i przesiedlić ich do nowego obozu. Akcją zarządza jeden z urzędników MNU Vikus van der Merwe (Copley). W jej trakcie przez przypadek zostaje ochlapany dziwną cieczą skonfiskowaną obcym...

Reżyser, urodzony w RPA Neill Blomkamp, brawurowo stylizuje swój film na reportaż telewizyjny, w którym wypowiadają się naukowcy, dziennikarze i świadkowie zdarzeń. Dzięki temu „Dystrykt 9“ przypomina gorącą relację z jednego z miejsc konfliktów na tle rasowym, które codziennie można śledzić w mediach. A opowieść o konfrontacji kosmitów i ludzi staje się metaforą stosunków panujących w wieloetnicznych społeczeństwach na całym świecie.

Przy okazji Blomkamp odwołuje się do tradycji filmów science fiction klasy B, w których makabra była nierozerwalnie związana ze smoliście czarnym humorem.

Ta intrygująca mieszanka ma tylko jeden mankament. Reżyserowi nie starczyło pomysłów na całą fabułę. Dlatego jej końcówka to już tylko schematyczne kino akcji.

[i]USA 2009, reż. Neill Blomkamp, wyk. Sharlto Copley, Jason Cope, Nathalie Boltt [/i]

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/312087,373890_Recenzja__Dystrykt_9.html]Zobacz na tv.rp.pl[/link][/b]

Niemal 30 lat temu nad Johannesburgiem pojawił się gigantyczny statek z setkami wygłodzonych i chorych obcych. Zaskoczone władze nie bardzo wiedziały, co zrobić z niespodziewanymi gośćmi, więc zamknęły ich w specjalnie wydzielonej dzielnicy na obrzeżach miasta. To właśnie jest tytułowy dystrykt 9, który do złudzenia przypomina etniczne getto.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu