Ale to mylny trop. Per Fly nie zrealizował thrillera, tylko dramat pożądania, któremu bliżej do „Ostatniego tanga w Paryżu".
To zapewne nie przypadek, że bohaterowie pierwszy raz rozmawiają ze sobą na paryskim moście de Bir-Hakeim, który aktorzy Bertolucciego widzieli z okna. Dunka Karen (Richter) jest artystką, wziętą fotografką mody, Maciek (Dorociński) prodziekanem jednego z wydziałów warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Ona go sobie dosłownie wyśniła, więc gdy zobaczyła go w kawiarni, ruszyła za nim. Nie umiała wytłumaczyć, dlaczego go śledzi, a po wspólnej nocy w hotelowym pokoju on przestał pytać.
Burza namiętności szybko się skończyła. On był z Paryżu z żoną (Krzywkowska), ona musiała wracać do Kopenhagi do męża (Nyqvist) i córeczki. Gdy on tam do niej dzwoni, ona żąda, by już nigdy się z nią nie kontaktował. Co nie znaczy, że przestała o nim myśleć. A kiedy obowiązki zawodowe zawiodą ją do Warszawy, mimo obecności męża, który uparł się, by z córeczką towarzyszyć jej w podróży, odnajduje Maćka.
On przyjmuje ją bez entuzjazmu, jemu już – cytując Boya – wychłódło. Było miło, ale życie toczy się dalej. Nie chce w nim niczego burzyć. Ona przeciwnie: pożądanie przemienia się w seksualny obłęd. Nie obchodzi jej kariera ani rodzina. Liczy się tylko seks z Maćkiem. Jego obojętność przyjmuje za maskę, z której – nie zważając na konsekwencje – próbuje go uwolnić. Tu następują kolejne filmowe cytaty – chwilami na pograniczu śmieszności – tym razem z „Fatalnego zauroczenia" Lyne'a.
Twórca filmu, którego akcja rozgrywa się między snem i jawą, odżegnuje się od sugerowania widzowi powodów niekonwencjonalnego zachowania Karen. Pozostawia miejsce na własną interpretację, czego najlepszym dowodem jest niejednoznaczny finał. Szkoda tylko, że choć bohaterka omal nie spala się w ogniu namiętności i miłosnego zapomnienia, z ekranu cały czas wieje chłodem.