Ta bardzo znana niemiecka aktorka teatralna, związana z Thalia Theater w Hamburgu, nosi na ekranie specjalny fatsuit (miała go na sobie Gwyneth Paltrow w "Płytkim facecie" braci Farrelly). Gdyby nie znajomość tego faktu, nigdy byśmy nie uwierzyli w jej kostium – wygląda tak naturalnie. A często oglądamy ją nagą – gdy się rozbiera, kąpie czy uprawia seks z niepokaźnym Wietnamczykiem.
Ten ostatni wraz z kilkunastoma rodakami znajduje w jej mieszkaniu tymczasowe schronienie, bo Kathi chce, ukrywając ich, zarobić na swój własny salon fryzjerski. Jej sytuacja nie jest łatwa. Jest bezrobotna, mąż rozwiódł się z nią dla jej byłej przyjaciółki, zatrzymał dom i samochód. A do tego nie dogaduje się ze swoją nastoletnią córką okazującą jej głównie pobłażanie, irytację i zażenowanie.
Matka bowiem nie robi nic, by zrzucić z siebie ponadstukilowy ciężar, mimo że nie może wstać z łóżka bez pomocy wyciągu własnego pomysłu. W końcu trafia do szpitala, ale to też nie niszczy w niej hartu ducha. Kathi ma swoje gorsze dni, ale trzyma się dzielnie pomimo trudności dzięki pozytywnemu nastawieniu.
To jednak nie jest do końca wiarygodne, nawet w ramach komediowej konwencji. Zwłaszcza zakończenie brzmi fałszywie – tak to już nadrabiać miną nie można, są pewne granice ludzkiej wytrzymałości... To jeden z gorszych filmów reżyserki m.in. znakomitego „Hanami – Kwiatu wiśni".
Niemcy 2010, reż. Doris Doerrie, wyk. Gabriela Maria Schmeide, Natascha Lawiszus, Ill-Young Kim, Christina Grosse