Zobacz na Empik.rp.pl
Film uwodzi widza od pierwszych scen. Na początku w ogóle nie ma się wrażenia, że to animacja – widok hawańskiej ulicy jest tak prawdziwy, światło tak naturalne... Po chwili już jesteśmy wciągnięci w romantyczną historię osadzoną w realiach przedrewolucyjnej Kuby i Stanów Zjednoczonych czasów segregacji rasowej.
Chico jest utalentowanym pianistą, Rita początkującą ubogą śpiewaczką. Zakochują się w sobie, ale los, a raczej ludzie, także ci udający przyjaźń, ustawicznie ich rozdzielają. Nie zdradzę finału, ale jest on równie prawdziwy, poruszający i subtelny, jak cały obraz pokazujący jasną i ciemną stronę seksu i uczuć.
„Chico i Rita" dedykowany jest pianiście Bebo Valdesowi – bohaterowi dwóch wcześniejszych obrazów Trueby – przedrewolucyjnej gwieździe legendarnego hawańskiego Tropicana Club. W filmie to jego grę słyszymy, a współczesny Chico jest do niego, dziś 93-letniego, podobny jak dwie krople wody. Przez niemal dekadę Bebo był aranżerem wielkiej śpiewaczki Rity Montaner. Może więc w ekranowym romansie jest ziarno prawdy? Jeszcze jedna autentyczna osoba pojawiająca się w filmie – pod jego koniec – to Estrella Morente, śpiewaczka flamenco, która użyczyła głosu Penelope Cruz w tytułowej piosence z filmu „Volver" Pedro Almodóvara.
Animacja, Hiszpania, W. Brytania 2010, reż. Tono Errando, Javier Mariscal, Fernando Trueba