Agenci królowej

George Smiley, brytyjski szpieg, wychodzi z cienia. Przed nim kariera Bonda - pisze Rafał Świątek

Aktualizacja: 23.11.2011 07:47 Publikacja: 23.11.2011 00:33

?Smiley (Gary Oldman, po prawej) przesłuchuje kolegę z wywiadu Esterhase’a (David Dencik). „Szpieg”

?Smiley (Gary Oldman, po prawej) przesłuchuje kolegę z wywiadu Esterhase’a (David Dencik). „Szpieg” od piątku w kinach

Foto: ITI CINEMA

Nikt nie wymyślił lepszych historii o ludziach specsłużb niż Brytyjczycy.

Co prawda Hollywood próbuje dorównać im przygodami Jasona Bourne'a, który inteligencję Smileya łączy z bondowską skutecznością, ale nie dajmy się zwieść. To wyspiarze wprowadzili do popkultury typowe dla kina szpiegowskiego chwyty i bohaterów.

Czytaj rozmowę z Garym Oldmanem

Człowiek z przyszłości

Postać Smileya, zasłużonego pracownika MI-6, jest dowodem, że agenci bardziej przypominają siwiejących bankowych urzędników niż kilerów. Dotychczas był popularny głównie na wyspach oraz wśród fanów prozy Johna Le Carrego, który stworzył tę nietuzinkową postać. Dzięki filmowi „Szpieg" Tomasa Alfredsona wchodzącemu właśnie na ekrany ma szansę zakosztować choć trochę globalnej sławy, jaka od ponad pół wieku jest udziałem jego starszego kolegi po fachu Jamesa Bonda. Mimo że obaj służą Jej Królewskiej Mości, trudno o bardziej kontrastowe kariery.

Obejrzyj galerię zdjęć

Kiedy agent 007 zaczynał w latach 50. działalność w powieściach Iana Fleminga, a później kontynuował ją w hollywoodzkich superprodukcjach, wydawał się człowiekiem z przyszłości. W erze zimnowojennego podziału przemierzał świat swobodnie. Zlecenie odbierał od M w Londynie, do akcji przystępował w Stambule, by zakończyć misję np. na Karaibach. Przy tym był jednym z pionierów konsumpcyjnego stylu życia: drogie garnitury, wstrząśnięte drinki, modne gadżety i wianuszek kobiet do dyspozycji. Jego naśladowcą jest amerykański superagent Ethan Hunt z cyklu „Mission Impossible".

Smiley debiutował niemal dekadę później. Zamiast zagranicznych eskapad czekała go mozolna, biurokratyczna praca w Cyrku, jak nazwano siedzibę brytyjskiego wywiadu. Nie mógł się pochwalić licencją na zabijanie, a jedynie przenikliwością w rozszyfrowywaniu charakterów, co Le Carre fantastycznie opisał m.in. w powieści „Krawiec, druciarz, żołnierz, szpieg" (1974). Na jej podstawie najpierw powstał słynny serial BBC (1979). Teraz posłużyła za kanwę scenariusza filmu Afredsona.

Bond i Smiley przypominają dwa oblicza brytyjskiej tradycji. Pierwszy zachowuje się jak obywatel wielkiego imperium przekonany o wyższości nad przeciwnikiem oraz innymi kulturami. Drugi ma świadomość, że Wielka Brytania utraciła już splendor i moc. Wie również, że nie jest lepszy od swoich wrogów. Grają przecież według tych samych reguł.

Minimum przyzwoitości

W postaci Smileya John Le Carre zawarł gorzkie doświadczenia z własnej kariery w brytyjskich służbach. Na przełomie lat 50. i 60. jako dyplomata prowadził siatkę szpiegów w Niemczech. Zdradził to Rosjanom Kim Philby, wysoko postawiony agent MI-6. Wydarzenie stało się inspiracją dla powieści „Druciarz, krawiec...". Odwołuje się do niego także hollywoodzki „Dobry agent" (2006). Bohater tego filmu – szef kontrwywiadu CIA James Angleton (Matt Damon)– choć jest postacią prawdziwą, przejął wiele cech fikcyjnego Smileya.

Bond zrobił światową furorę, bo – tak jak amerykańscy herosi z komiksów – jest niezniszczalnym superbohaterem. Pasuje do każdej epoki. Wystarczy tylko, że co jakiś czas przejdzie drobny lifting.

Smiley, choć pojawił się już w kilku filmach, z cienia wychodzi dopiero teraz, gdy wojna z terroryzmem rodzi zapotrzebowanie na bardziej realistyczny, pogłębiony psychologicznie portret specsłużb. Thrillery Le Carrego wraz ze „Szpiegiem" Alfredsona są w istocie opowieściami o współczesnej moralności. Agent Smiley, który nie liczy na zwycięstwo, a jedynie chce zachować minimum przyzwoitości, stał się symbolem naszych czasów.

W nadchodzących latach będzie zapewne rządził w kinie na zmianę z Bondem. Sukces „Szpiega" sprawił, że pojawiły się pogłoski o filmowej kontynuacji. Materiału jest sporo, bo Le Carre napisał osiem powieści z udziałem agenta MI-6. W grudniu przyszłego roku powróci natomiast agent 007. Odcinek zatytułowany „Skyfall" wyreżyseruje Sam Mendes.

Oscarowa kreacja Oldmana

Film „Szpieg" Tomasa Alfredsona to znakomity thriller. Jego największym atutem jest 53-letni Gary Oldman, który zagrał George'a Smileya. Brytyjski aktor świetnie czuje się w skórze ludzi niepozornych. Taki jest właśnie Smiley. To cichy człowiek służb, który uważnie obserwuje otoczenie zza okularów w rogowej oprawie. Ta kreacja jest kwintesencją minimalizmu. Drobne drgnienie mięśni twarzy lub ukradkowy gest znaczą w grze Oldmana więcej niż słowa. Brytyjskie i amerykańskie media przepowiadają, że ma szansę na pierwszą w karierze nominację do Oscara. Należy mu się – w filmie przyćmił nawet Colina Firtha, który zagrał Billa Heydona, kolegę Smileya z MI-6. —rś

Nikt nie wymyślił lepszych historii o ludziach specsłużb niż Brytyjczycy.

Co prawda Hollywood próbuje dorównać im przygodami Jasona Bourne'a, który inteligencję Smileya łączy z bondowską skutecznością, ale nie dajmy się zwieść. To wyspiarze wprowadzili do popkultury typowe dla kina szpiegowskiego chwyty i bohaterów.

Pozostało 93% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu