W Debacie script doctorów "Recepty na polski development" wzięli udział praktycy pracujący na co dzień ze scenariuszami na różnym etapie rozwoju. Wszyscy zgodzili się, że bardzo ważna jest otwartość autora na zmiany mające ulepszyć tekst.
- Rozwój scenariusza to rozwój osobowości autora - mówił Maciej Sobieszczański. - Uczę w szkołach filmowych, więc uczestniczę w obu tych procesach. Nigdy nie stawiam się w roli wszechwiedzącego, raczej szukam drogi wspólnie ze scenarzystą. Zadaję podstawowe pytania: Kim jest bohater? Czego chce? Gdzie tkwi konflikt i jak jest realizowany? Oczywiście, o co innego pyta się na poziomie treatmentu, a o co innego kiedy tekst jest prawie gotowy.
Dopracowanie projektu
- Mam wrażenie, ze w Polsce jest ogromny potencjał, tylko trochę się boimy - dodał Andrzej Mellin. - Tymczasem trzeba właśnie ciągle zadać sobie pytanie, jak daleko można pójść z tekstem. Mam wrażenie, że wiele projektów jest w Polsce realizowanych zbyt szybko, nie są dopracowane.
- Czasem scenarzysta nie wie, dlaczego historia idzie w innym kierunku, niż by sobie tego życzył. Dobrze, żeby on i producent mieli w rozmowie ze script doctorem poczucie, że przedstawiają mi produkt niedoskonały - podkreślił Paweł Mossakowski. - Niestety, jeśli scenarzysta jest także reżyserem, to najczęściej ma poczucie, że przedstawia mi idealny materiał i powinien już wchodzić na plan. To widać potem w części polskich filmów. Dlatego doradztwo powinno być bardzo konkretne. Pamiętam, że kiedy sam pisałem, nie lubiłem słyszeć impresji, typu: "Coś siada w tym miejscu". To nie jest rada. Script doctor powinien zaproponować rozwiązanie alternatywne.