W gdyńskich kuluarach słychać było głosy, że werdykt jest konserwatywny i zachowawczy. Ja go bronię. Jurorzy wyłuskali z konkursu najlepsze filmy. Myślę, że od lat nie było rozstrzygnięcia tak mało kontrowersyjnego. Owszem, twórcy „W ciemności", które odniosło już sukces, zdobywając nominację do Oscara i 1,2 mln widzów w polskich kinach, mogli pokazać swój film poza konkursem. Z pompą i czerwonym dywanem, ale jednak bez ubiegania się o trofea. Byłby to piękny gest w stosunku do artystów walczących dopiero o uznanie i promocję.
Skoro jednak producenci zgłosili obraz Holland do konkursu, to dyrektor Michał Chaciński musiał go zakwalifikować, a jury ocenić tak jak każdy inny tytuł. A pod względem profesjonalnej roboty „W ciemności" przewyższało inne propozycje, czasem o kilka klas.
Cieszą nagrody dla rumuńsko-polskiej „Drogi na drugą stronę". Animowana historia Claudia Crulica, który w polskim areszcie umarł po strajku głodowym, jest tytułem przejmującym i nowatorskim. Kolejnym dowodem na siłę „dorosłej", dramatycznej animacji.
Z 14 konkursowych filmów jury wyłowiło też perełkę. „Obława" Marcina Krzyształowicza to wojenny thriller: opowieść o kapralu z AK-owskiego oddziału, który wykonuje wyroki na zdrajcach. Misternie skonstruowane, nowoczesne kino, pokazujące złożoność historii i nieadekwatność powierzchownych ocen.
Kolejny wygrany tegorocznej „Gdyni" to „Jesteś Bogiem" Leszka Dawida – film o losach chłopaków z kultowego już dzisiaj, hiphopowego zespołu Paktofonika. Opowieść o wrażliwości, która skazuje człowieka na przegraną w zderzeniu z brutalnym światem, a jednocześnie zapis narodzin polskiego kapitalizmu.