Leni Riefenstahl. Karierowiczka udaje naiwną kobietkę

Książka „Riefenstahl. Niemiecka kariera” Jürgena Trimborna (wydana w Polsce w 2008 r.), biografia legendarnej reżyserki i najwybitniejszej propagandzistki Trzeciej Rzeszy, to fascynująca lektura. Trimborn kreśli portret kobiety, która po wojnie konsekwentnie tworzyła wokół siebie mit genialnego filmowca i zdumiewająco naiwnej kobiety. Miało to zepchnąć w głęboki cień jej flirt z nazistowską władzą.

Publikacja: 22.08.2012 01:01

Leni Riefenstahl z Adolfem Hitlerem

Leni Riefenstahl z Adolfem Hitlerem

Foto: Rzeczpospolita

110 lat temu, 22 sierpnia 1902 roku, urodziła się Leni Riefenstahl, niemiecka aktorka i reżyserka filmowa (zm. 2003). Tekst z archiwum rp.pl

Zmarła w 2003 roku autorka „Triumfu woli” i „Olimpiady” nigdy nie przyznała się do winy, że pozostawała na usługach totalitarnego reżimu. Nie starczyło jej odwagi. Po 1945 roku kurczowo trzymała się wygodnej dla siebie wersji. W wywiadach, a potem w spisanych w latach 80. wspomnieniach, powtarzała, że w czasach hitleryzmu była apolityczną artystką, skupioną wyłącznie na sztuce.

Książka Trimborna pokazuje, że nigdy nie zrozumiała, ile zła wyrządziła swoją postawą. Jej wystylizowane dokumenty pozwoliły reżimowi Hitlera ukryć zbrodnicze oblicze.

Riefenstahl nie miała czasu na wątpliwości ani moralne dylematy – zajmowała ją pogoń za karierą i ambicjami.

Pierwszy raz postawiła na swoim w walce z surowym i autorytarnym ojcem. Gdy Alfred Riefenstahl usłyszał, że córka marzy o aktorstwie, wpadł w szał. To nie było odpowiednie zajęcie dla cnotliwej Niemki, która miała być wychowana na uległą żonę dla posażnego kawalera. Leni odpuściła, ale w zamian wybrała lekcje tańca. Zamęczała się treningami. I gdy w 1923 roku, mając 21 lat, wystąpiła na scenie w programie przygotowanym wedle własnej choreografii, prasa odtrąbiła sukces debiutantki. Dla Riefenstahl był to podwójny triumf. Po pierwsze – wreszcie znalazła się w światłach rampy. Po drugie – udowodniła ojcu, że ma talent i potrafi sobą pokierować. Odtąd zawsze będzie podkreślać swą niezależność od mężczyzn. Pragnienie emancypacji wzmocni w niej przykra przygoda miłosna z pewnym przystojnym, ale obcesowym, oficerem policji.

Jako tancerka zdążyła dać 70 przedstawień w kilku niemieckich miastach. Więcej nie zniósł przemęczony organizm i nadwerężone kolano. Kontuzja przekreśliła taneczną karierę, ale Leni już zachłysnęła się nową dziedziną sztuki – kinem.

Pewnego dnia spotkała się z Arnoldem Fanckiem, reżyserem, którego specjalnością były filmy górskie. Do wymyślonego przez siebie gatunku potrzebował aktorki, która bez strachu będzie wspinać się po skałach. Poza tym szukał pieniędzy na kolejne projekty. Ona była zafascynowana górami i stał za nią mocny protektor – Harry Sokal, bankier i producent filmowy żydowskiego pochodzenia. Dogadali się. Na przełomie lat 20. i 30. Riefenstahl wystąpiła w pięciu filmach Fancka, kreując wizerunek nowej niemieckiej kobiety: wysportowanej, niepoddającej się męskiej dominacji.

W czasach Trzeciej Rzeszy jej spotkanie z Fanckiem obrosło romantyczną legendą. Prasa wspominała, że reżyser zobaczył ją tańczącą na plaży i zaangażował do filmu. Ani słowa o finansowej pomocy żydowskiego bankiera. Oczywiście, Riefenstahl nie zamierzała niczego prostować. Rozpowszechniała wersję, że zadecydowała jej uroda i talent.

Wymazała również z pamięci współpracę z Belą Balazsem, żydowskim krytykiem i teoretykiem sztuki, który był autorem scenariusza i dialogów reżyserskiego debiutu Leni „Błękitne światło” (1932). W latach 30. upoważniła listownie nazistowskiego dygnitarza Juliusa Streichera do prawnego wystąpienia przeciw „żądaniom Żyda Beli Balazsa”, gdy ten, już na emigracji, domagał się wypłacenia należnego mu honorarium. Riefenstahl nie zamierzała z nikim dzielić się sukcesami, chciała uchodzić za niepowtarzalną i wyjątkową.

I taką się stała, gdy do władzy doszedł Hitler. Wówczas w Rzeszy krążył dowcip: „Co by było, gdyby Adolf Hitler ożenił się z Leni Riefenstahl? Wtedy Niemcy miałyby dwóch Führerów”. W nazistowskim państwie osiągnęła specjalną, uprzywilejowaną pozycję. Projekty filmowe zlecał jej sam kanclerz i z nim je konsultowała. Nie podlegała Ministerstwu Informacji i Propagandy kierowanemu przez Goebbelsa. Miała do dyspozycji najlepszych operatorów, techników, oświetleniowców i sprzęt. Wszystko na koszt państwa. Hitler bowiem dostrzegł w niej idealną wizytówkę reżimu. Miała za pomocą swoich filmów – niezwykle dynamicznie jak na tamte czasy zmontowanych i pięknie sfotografowanych – stworzyć wizerunek nowoczesnych Niemiec, a przy okazji wykreować mit wodza, wcielonego Mesjasza, za którym ślepo podąża naród.

To dlatego Riefenstahl mogła nakręcić „Triumf woli” ze zjazdu partii w Norymberdze w 1934 roku i „Olimpiadę” – niezwykłą kronikę igrzysk w Berlinie (1936). A także dwa mniej znaczące dokumenty: „Zwycięstwo wiary” i „Dzień wolności!”.

Po wojnie Leni opowiadała, że w tych filmach nie uświadamiała sobie politycznego przekazu, skupiała się na nowatorskich rozwiązaniach estetycznych. Tłumaczyła, że działała jako niezależna producentka, co w ustach artystki brzmiało niedorzecznie. Leni nie miała jednak zahamowań w fałszowaniu przeszłości. Dążyła do tego, by z osoby zdecydowanej na wszystko zamienić się we wspomnieniach w małą kobietkę gubiącą się w meandrach męskiej, brutalnej polityki. A dziennikarzom, którzy atakowali ją za współpracę z reżimem, wytaczała procesy.

O zarzutach antysemickich pisała w pamiętnikach: „Ludzie wciąż oczekują, że przyznam się do winy. Nigdy nie przeszedł mi przez usta żaden antysemicki komentarz. Nigdy nie byłam antysemitką i dlatego też nie wstąpiłam do partii. Gdzie w takim razie jest moja wina?”.

Biografia autorstwa Trimborna przywraca właściwe proporcje w spojrzeniu na życie i twórczość Leni Riefenstahl. Pokazuje ją przede wszystkim jako egocentryczną karierowiczkę, która bez względu na cenę chciała zapisać się w historii kina – nic więcej ją nie interesowało. Trimbornowi udało się oddzielić człowieka od mitu. Duże osiągnięcie.

Listopad 2008

110 lat temu, 22 sierpnia 1902 roku, urodziła się Leni Riefenstahl, niemiecka aktorka i reżyserka filmowa (zm. 2003). Tekst z archiwum rp.pl

Zmarła w 2003 roku autorka „Triumfu woli” i „Olimpiady” nigdy nie przyznała się do winy, że pozostawała na usługach totalitarnego reżimu. Nie starczyło jej odwagi. Po 1945 roku kurczowo trzymała się wygodnej dla siebie wersji. W wywiadach, a potem w spisanych w latach 80. wspomnieniach, powtarzała, że w czasach hitleryzmu była apolityczną artystką, skupioną wyłącznie na sztuce.

Pozostało 91% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów