110 lat temu, 22 sierpnia 1902 roku, urodziła się Leni Riefenstahl, niemiecka aktorka i reżyserka filmowa (zm. 2003). Tekst z archiwum rp.pl
Zmarła w 2003 roku autorka „Triumfu woli” i „Olimpiady” nigdy nie przyznała się do winy, że pozostawała na usługach totalitarnego reżimu. Nie starczyło jej odwagi. Po 1945 roku kurczowo trzymała się wygodnej dla siebie wersji. W wywiadach, a potem w spisanych w latach 80. wspomnieniach, powtarzała, że w czasach hitleryzmu była apolityczną artystką, skupioną wyłącznie na sztuce.
Książka Trimborna pokazuje, że nigdy nie zrozumiała, ile zła wyrządziła swoją postawą. Jej wystylizowane dokumenty pozwoliły reżimowi Hitlera ukryć zbrodnicze oblicze.
Riefenstahl nie miała czasu na wątpliwości ani moralne dylematy – zajmowała ją pogoń za karierą i ambicjami.
Pierwszy raz postawiła na swoim w walce z surowym i autorytarnym ojcem. Gdy Alfred Riefenstahl usłyszał, że córka marzy o aktorstwie, wpadł w szał. To nie było odpowiednie zajęcie dla cnotliwej Niemki, która miała być wychowana na uległą żonę dla posażnego kawalera. Leni odpuściła, ale w zamian wybrała lekcje tańca. Zamęczała się treningami. I gdy w 1923 roku, mając 21 lat, wystąpiła na scenie w programie przygotowanym wedle własnej choreografii, prasa odtrąbiła sukces debiutantki. Dla Riefenstahl był to podwójny triumf. Po pierwsze – wreszcie znalazła się w światłach rampy. Po drugie – udowodniła ojcu, że ma talent i potrafi sobą pokierować. Odtąd zawsze będzie podkreślać swą niezależność od mężczyzn. Pragnienie emancypacji wzmocni w niej przykra przygoda miłosna z pewnym przystojnym, ale obcesowym, oficerem policji.