To piękna, delikatna opowieść o miłości. O rutynie, która przychodzi w każdym związku, o namiętności, która wygasa, i marzeniach, których nie można się pozbyć. Wreszcie o poczuciu odpowiedzialności za drugą osobę.
„Take This Waltz" Sary Polley utkany jest z drobnych gestów, spojrzeń i tęsknoty. Margot i Lou są razem od pięciu lat. Ona ciągle jeszcze chciałaby znajdować w swoim małżeństwie uniesienia i świeżość, on kocha ją spokojnie, zapewnia poczucie bezpieczeństwa, ale na co dzień zajmuje się głównie przepisami na potrawy z kurczaków, które zamieszcza w przygotowywanej do druku książce kucharskiej.
Margot i Lou przez wszystkie przypadki powtarzają słowo „kocham", ale tak naprawdę ich rozmowy stają się coraz bardziej jałowe. Jakby po tych pięciu latach nie mieli już sobie wiele do powiedzenia. Tymczasem po drugiej stronie ulicy mieszka chłopak – artysta, niebieski ptak, zarabiający na życie jako rikszarz. Jest zauroczony pełną wdzięku sąsiadką. A ona nim. Margot stara się oprzeć gwałtownemu uczuciu, ale tęsknota za intensywnymi przeżyciami okazuje się silniejsza. Tylko czy nowy związek przetrwa próbę czasu? Jaki będzie za pięć lat?
Na ostatnim festiwalu weneckim 33-letnia Sarah Polley, aktorka znana m.in. z „Życia ukrytego w słowach" Isabel Coixet, pokazała dokument „Stories We Tell". Opowiedziała w nim o dramacie swojej rodziny. Jej matka Diana zmarła w 1990 roku, gdy Sarah miała 11 lat. Zabrała do grobu swoją tajemnicę, ale prawda wyszła na jaw 15 lat później. To wtedy Sarah dowiedziała się, że człowiek, który ją wychował, nie jest jej ojcem biologicznym. Że rodzeństwo niepodobne do niej to jej bracia i siostry, ale przyrodni. Bo ona sama jest owocem romansu matki.