„Rz" jest patronem prasowym 38. Festiwalu Filmowego w Gdyni
– Każdy szef festiwalu pytany o zaczynającą się imprezę powie, że to najlepsza edycja od lat – mówi dyrektor „Gdyni" Michał Chaciński. – Nie będę więc oryginalny. Ale mam przeświadczenie, że czeka nas wiele emocji. O Złote Lwy walczą filmy bardzo różne. Ich autorzy, opowiadając o przeszłości i dniu dzisiejszym, sięgają po różne stylistyki. Będą historie dramatyczne i lżejsze. Tak ułożyliśmy program, że po wyjściu z kina – wierzę w to głęboko – nikt nie będzie się od nas domagał zwrotu pieniędzy za bilet.
Wieczór inauguracji festiwalu potwierdził słowa Chacińskiego. „Papusza" Joanny i Krzysztofa Krauzów to perełka. Historia romskiej poetki nie jest typowym obrazem biograficznym. Skromny, nakręcony na czarno-białej taśmie film chwilami przypomina stare fotografie. Ale w jego powolnym rytmie kryją się ogromne emocje. Papusza żyła w cygańskiej wspólnocie, która za „wyjawienie romskich tajemnic" wyklęła ją. Krauzowie opowiedzieli o cenie, jaką trzeba zapłacić za talent i inność. O tęsknotach, niespełnieniach, tragedii. Jowita Budnik stworzyła na ekranie postać kobiety kruchej, a przy tym silnej, niezwykłej. Ale ciekawa jest również postać Ficowskiego – człowieka, który, przygarnięty pod koniec lat 40. do taboru, opisał świat Romów. Jednak z ich punktu widzenia to była zdrada.
Film Krauzów jest też delikatną opowieścią o miłości. Trudnej jak związek Papuszy i jej wiele lat starszego męża, tłumionej i nigdy niewypowiedzianej, jak ta między poetką a Ficowskim. A w tle tej historii jest jeszcze tak wiele: ginący świat Romów, eksterminacja Cyganów w czasie II wojny, Polska lat 50. Obiecujący początek festiwalu.