Oscary zaangażowane

"Zniewolny. 12 Years a Slave" — najlepszym filmem. „Grawitacja" z największą liczbą Oscarów. Blanchett i McConaughey wyróżnieni za role - pisze Barbara Hollender.

Aktualizacja: 03.03.2014 17:54 Publikacja: 03.03.2014 09:23

Dziś niepokój na dobre zakradł się na amerykański ekran. Filmowcy szukają tematów w gazetach.

Dziś niepokój na dobre zakradł się na amerykański ekran. Filmowcy szukają tematów w gazetach.

Foto: AFP

Oscary - czytaj więcej

Jak było? Krócej niż zwykle. I poważniej. Na scenie niewiele było żartów autotematycznych, wygłupów i osobistych przytyków, które często dominowały na Oscarowych galach. Za to więcej odniesień do bohaterów filmów i niepokojów współczesnego świata. Zresztą już sam zestaw nominowanych tytułów i artystów świadczył, że Hollywood przestał żyć własnymi sprawami i zaczął uważniej rozglądać się wokół.

Zobacz galerię zdjęć

Terroryzm, traumy początku XXI wieku i trudne wychodzenie z kryzysu sprawiły, że nawet w wielkich studiach powstają produkcje, których autorzy pokazują niełatwą codzienność Ameryki lub bez znieczulenia rozliczają się z jej przeszłością. To prawda, artyści tacy choćby jak Brytyjczyk Sam Mendes od dawna wytykali Amerykanom, że za małą stabilizacją mogą kryć się niespełnienia, obłuda, poczucie braku sensu. Ale ta fala przybrała na sile w czasie kryzysu. W 2008 roku o Oscary walczyły dwa rewelacyjne, potwornie gorzkie tytuły „To nie jest kraj dla starych ludzi" braci Coen i „Aż poleje się krew" Paula Thomasa Andersona.

Prawdziwe historie

Dziś niepokój na dobre zakradł się na amerykański ekran. Filmowcy szukają tematów w gazetach. Na ceremonii rozdania Oscarów obok aktorów siedzą pierwowzory ich bohaterów. 80-letnia Irlandka Philomena Lee, która po pół wieku trafiła na ślad własnego syna, zabranego jej przez siostry zakonne do adopcji w latach 50. ub. wieku. Richard Phillips, kapitan statku porwanego przez somalijskich piratów w 2009 roku. Statuetkę za scenariusz adaptowany odbiera John Ridley, który przystosował na ekran pamiętnik napisany przez Solomona Northupa. Ten Afroamerykan, wolny człowiek, został w 1841 roku porwany w Waszyngtonie i sprzedany jako niewolnik na Południu. W niewoli spędził 12 lat, upokorzony i pozbawiony jakichkolwiek praw obywatelskich.

— Jeśli „Zniewolony. 12 Years a Slave" nie dostanie statuetki jesteście rasistami" — zażartowała prowadząca tegoroczną galę Ellen de Generes.

Groźba nie sprawdziła się. „Zniewolony..." Steve'a  McQueena dostał statuetkę w najważniejszej kategorii, a grająca poniewieraną i gwałconą Murzynkę Lupita Nyong'o pokonała w wyścigu do Oscara takie gwiazdy jak Julia Roberts czy Jennifer Lawrence.

— Gwałt i pogarda dla drugiego człowieka zawsze są takie same — mówi John Ridley. — Wszystko jedno czy w Ameryce XIX wieku, czy w Niemczech w połowie wieku następnego, czy w  dzisiejszej Syrii.

Inni, wykluczeni

Na prawdziwej historii oparty jest również film „Witaj w klubie" Jeana-Marka Valée. W 1986 roku chory na AIDS elektryk z Teksasu Ron Woodroof, zaczął nielegalnie sprowadzać do USA witaminy i leki antywirusowe dając szczyptę nadziei ludziom skazanym przez chorobę na śmierć. Historia faceta, który zarabia na nieszczęściu i działającego nielegalnie oszusta? Poniekąd. Ale też człowieka, którego amerykański system ochrony zdrowotnej zostawia bez pomocy, a na rolę kryminalisty skazuje niedoskonały system sprawiedliwości.

Akademicy pokłonili się temu filmowi nagradzając dwie znakomite kreacje aktorskie: Matthew McConaugheya, który zagrał Woodroofa (chudnąc 20 kilogramów) i Jareda Leto w roli  umierającego na AIDS transwestyty Rayona. Ten ostatni wygłosił ze sceny najbardziej chyba emocjonalne podziękowania tego wieczoru. Zwrócił się najpierw do matki, która jako nastolatka w Bossier City w Louisianie urodziła dwóch synów, wychowała ich samotnie, „a jednak nauczyła ich marzyć". Potem do wszystkich, którzy „w miejscach takich jak Ukraina czy Wenezuela walczą, by ich marzenia spełniły się i stało się to, co niemożliwe...". A wreszcie do 36 mln ludzi, którzy przegrali walkę z AIDS i do wszystkich, którzy byli niesprawiedliwie potraktowani z powodu tego kim są albo kogo kochają. „Stoję teraz tutaj, przed całym światem, z wami i dla was" — dodał.

Zmęczeni kryzysem

Na prawdziwych historiach oparte też były obsypane nominacjami filmy — „American Hustle" Davida O. Russela o oszuście finansowym, który w zamian za lekki wymiar kary decyduje się współpracować z agentem FBI i wystawić mu skorumpowanych polityków robiących nieczyste interesy z gangsterami oraz „Wilk z Wall Street" Martina Scorsese — opowieść o Jordanie Belforcie, autentycznym nowojorskim brokerze, który zbudował swoje imperium - pełne narkotyków, luksusowych jachtów i prostytutek -  zbijając fortunę na nieuczciwym obrocie pozagiełdowym. Ale te dwa filmy okazały się największymi przegranymi tegorocznych Oscarów. Być może Akademicy poczuli się już zmęczeni wałkowaniem tematów korupcji, manipulacji, upadku finansowanego i moralnego. Ale też faktem jest, że te filmy nie są arcydziełami, a ich twórcy idąc na fali, zbyt nachalnie mrugają do publiczności i zbyt wyraźnie się jej podlizują.

Szczypta nadziei

Najwięcej statuetek zdobyła w efekcie „Grawitacja", która poza nagrodami w kategoriach technicznych przyniosła też Oscara za reżyserię Alfonso Cuaronowi. I słusznie. Bo samotność to jeszcze jeden wielki temat jako pojawia się ostatnio w kinie amerykańskim. Samotni wśród ludzi są bohaterowie „Witaj w klubie" i dziennikarz z „Onej" (Oscar za scenariusz oryginalny dla Spike'a Jonze) — facet, który nie umiejąc zbliżyć się do ludzi, zakochuje się w inteligentnym systemie operacyjnych swojego komputera. A „Grawitacja" jest filmem o samotności we wszechświecie. To historia astronautki, która po katastrofie w przestworzach usiłuje wrócić na Ziemię zanim skończy się jej zapas tlenu. Ale jej rozpaczliwa walka o przetrwanie ma piękną pointę: największą wartością dla człowieka jest drugi człowiek. I to może jest ta szczypta nadziei, którą warto wynieść z tegorocznej edycji Oscarów.

Barbara Hollender

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów