Kultura pod specjalnym nadzorem

Rozrachunek z przeszłością w niemieckim dokumencie „Muzyka klasyczna w czasach zimnej wojny". Premiera w TVP Kultura w poniedziałek o 17. - pisze Małgorzata Piwowar.

Aktualizacja: 17.03.2014 16:28 Publikacja: 17.03.2014 07:19

Thomas Zintl - "Muzyka klasyczna w czasach zimnej wojny"

Thomas Zintl - "Muzyka klasyczna w czasach zimnej wojny"

Foto: TVP Kultura

Tło filmu Thomasa Zintla tworzy powojenna historia. W jej rytm toczyły się losy nie tylko przeciętnych obywateli, ale także ludzi tworzących kulturę. Odczuli to zwłaszcza Niemcy, a w szczególności berlińczycy podzieleni na różnorakie strefy wpływów zwycięskich państw.

- Sowiecki komendant Berlina wiedział, że jedną z najważniejszych spraw jest odrodzenie kultury – natychmiast otwarto teatry – przypomina w filmie kompozytor Siegfried Matthus.

W radzieckiej strefie okupacyjnej bardziej niż materialne sprawy liczyły się kwestie kulturalne – budowa nowego społeczeństwa, któremu należało dostarczyć rozrywki z optymistycznym przesłaniem w duchu socjalizmu.

Nic dziwnego, że w takich realiach nawet znany na Zachodzie chór chłopięcy św. Tomasza, który w przeszłości prowadził sam Bach – miał kłopoty. Partia była niezadowolona ze związku chóru z Kościołem, bo było to sprzeczne z obowiązującą ideologią państwową. Czynnikom partyjnym nie podobał się repertuar, którego ważną pozycją była pasja Bacha...

Drezdeński chór św. Krzyża także miał kłopoty z przyczyn politycznych, ale na wiele spraw władze przymykały oczy, bo oba chóry rozsławiały NRD za granicą.

W dziwnej sytuacji znaleźli się członkowie orkiestry opery państwowej – niemal połowa zespołu mieszkała w Berlinie Zachodnim. Kiedy zbudowano mur - zezwolono im grać w orkiestrze po wschodniej stronie, lecz płacono w połowie w markach wschodnich a w połowie w zachodnich. Potem przejęły ich orkiestry z Zachodu, a ich miejsce zajęli muzycy ze wschodniej części Niemiec.

- Tylko nieliczni muzycy angażowali się politycznie, chcieli przede wszystkim grać – wspomina Helmut Schmidt, kanclerz Niemiec w latach 1974-1982. - Każdą muzykę można wykorzystać godnie lub niegodnie w celach politycznych. Jeśli rozbudzi się odpowiednie oczekiwania może ona posłużyć za narzędzie polityki.

Socrealistyczną politykę nadzorowała w NRD Państwowa Komisja Artystyczna, której aparatczycy z ministrem kultury na czele – próbowali skłonić do wdrażania socrealizmu w twórczości na przykład kompozytorskiej. Rychło jednak zorientowano się, że muzyka w swym niesocrealistycznym kształcie – jest znakomitym towarem eksportowym. I tak jak początkowo zabraniano muzykom wyjeżdżać za granicę, tak zaczęto im na to pozwalać czerpiąc z ich pracy korzyści finansowe. Musieli oddawać część swoich honorariów – 20, a nieraz i 50 procent...

O powojennej rzeczywistości, koniecznościach i wyborach opowiadają politycy, muzycy, śpiewacy. I wcale nie mówią jednym głosem....

Warto posłuchać.

Tło filmu Thomasa Zintla tworzy powojenna historia. W jej rytm toczyły się losy nie tylko przeciętnych obywateli, ale także ludzi tworzących kulturę. Odczuli to zwłaszcza Niemcy, a w szczególności berlińczycy podzieleni na różnorakie strefy wpływów zwycięskich państw.

- Sowiecki komendant Berlina wiedział, że jedną z najważniejszych spraw jest odrodzenie kultury – natychmiast otwarto teatry – przypomina w filmie kompozytor Siegfried Matthus.

Pozostało 83% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu