Bank Lady Christiana Alvarta - recenzja filmu

„Bank Lady" Christiana Alvarta to niezła propozycja na letni wieczór. Od piątku na naszych ekranach - pisze Barbara Hollender.

Aktualizacja: 29.07.2014 13:23 Publikacja: 29.07.2014 09:52

Nadeshda Brennicke w roli tytułowej

Nadeshda Brennicke w roli tytułowej

Foto: Aurora Films

Recenzenci piszą: niemiecka „Bonnie i Clyde". To rzeczywiście jest mieszanka thrillera, filmu detektywistycznego i romansu. Z przewagą tego ostatniego, czemu zresztą nie można się dziwić, bo – jak wskazuje tytuł – rzecz jest o kobiecie napadającej na banki. A Gisela, jak to baba, dużo może poświęcić dla miłości.

Lata 60. poprzedniego wieku. Szary świat robotnicy z fabryki tapet. Praca przy taśmie – nudna i bezsensowna. Równie beznadziejny dom, w którym zrzędliwa matka traktuje 30-letnią córkę jak starą pannę i namawia na ślub z nieatrakcyjnym facetem, który ma względem niej „poważne zamiary": obiecuje domek z ogródkiem, pralkę i...  dzieci.

Ale Gisela, choć jest szarą myszką, ma inne marzenia. Z tęsknotą patrzy na dziewczyny z reklam, luksusowe, z czerwonymi ustami. Chce jechać na Capri, skosztować bajkowego życia. Kiedy spotyka faceta, który napada na banki, wchodzi w interes. Całymi dniami tyra w fabryce, a potem wkłada perukę i modną sukienkę, bierze spluwę i terroryzuje bankierów. Trafia na pierwsze strony gazet: „Rabuś z pięknymi nogami", „Napad w szpilkach". Tylko że bardziej niż na pieniądzach i sławie zależy jej na uczuciu.

Ta historia wydarzyła się naprawdę. Gisela Werler obrabowała kilkanaście banków. Została skazana na dziewięć lat więzienia, jej wspólnik Hermann Wittorf – na 15. W 1968 roku w więzieniu się pobrali. Po odbyciu kary byli razem aż do śmierci. Ich łupów nigdy nie odnaleziono, więc można przypuszczać, że mieli za co żyć.

Alvart opowiada tę historię wartko i z humorem. Przykład? Choćby taki: w czasie jednego z pierwszych napadów między Giselą a kasjerem odbywa się taka rozmowa: „Ile tego jest?". „43 tysiące". „Jak długo musiałbyś na to pracować?". „Sześć lat". „To znaczy, że źle wybrałeś robotę".

Szkoda, że im dalej, tym bardziej film zamienia się w romansidło. Reżyser nie trzyma się żadnej konwencji. Pieczołowicie odtwarza realia lat 60., pozwala sobie jednak na szczyptę realizacyjnego szaleństwa, gdy dzieli obraz na kilka części albo rejestruje go jak w kamerze przemysłowej.

Wielkie kino to nie jest. Postacie, zarówno napastników, jak i policjantów, są naszkicowane dość schematycznie, romans z żoną w tle słabo rozegrany, a reżyser nie może się zdecydować, czy robi dramat czy parodię, kino realistyczne czy bajkę. Niczym też widza nie zaskakuje. Ale jednocześnie „Bank Lady" nie ma w sobie zadęcia i niczego nie udaje. Po prostu bawi. Bardzo dobry film na letni wieczór.

Barbara Hollender

Recenzenci piszą: niemiecka „Bonnie i Clyde". To rzeczywiście jest mieszanka thrillera, filmu detektywistycznego i romansu. Z przewagą tego ostatniego, czemu zresztą nie można się dziwić, bo – jak wskazuje tytuł – rzecz jest o kobiecie napadającej na banki. A Gisela, jak to baba, dużo może poświęcić dla miłości.

Lata 60. poprzedniego wieku. Szary świat robotnicy z fabryki tapet. Praca przy taśmie – nudna i bezsensowna. Równie beznadziejny dom, w którym zrzędliwa matka traktuje 30-letnią córkę jak starą pannę i namawia na ślub z nieatrakcyjnym facetem, który ma względem niej „poważne zamiary": obiecuje domek z ogródkiem, pralkę i...  dzieci.

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów