Wenecja 2014: Urlich Seidl na festiwalu w Wenecji

Siedzę naprzeciwko Ulricha Seidla. Jesteśmy w weneckim, tenisowym klubie „7". Przy stoliku jest jeszcze z nami tłumacz. Ten sam, który towarzyszy austriackiemu reżyserowi od lat - pisze Barbara Hollender z Wenecji.

Aktualizacja: 02.09.2014 21:51 Publikacja: 02.09.2014 21:13

Ulrich Seidl

Ulrich Seidl

Foto: AFP

Seidl rozumie pytania zadawane po angielsku, ale odpowiada zawsze po niemiecku. Wygląda też tak, jak zawsze. Nieruchoma twarz, z której nie da się odczytać żadnych emocji, wysokie czoło, krótko obcięte włosy, pokaźne zakola. Czarna koszula, czarne spodnie, czarna marynarka. Bardziej przypomina urzędnika z magistratu niż artystę. A jednak w kinie austriackim znaczy tyle, co Elfriede Jelinek w austriackiej literaturze.

Zobacz galerię zdjęć

Ostre, prowokujące, kręcone bez znieczulenia dokumenty sprawiły, że nazywano go „pornografem kina" i oskarżano o voyeryzm. Fabuły zamieniły go w jednego z najbardziej pożądanych przez organizatorów festiwali reżyserów europejskich. Seidl powtórzył sukces Krzysztofa Kieślowskiego — każdą z trzech części trylogii „Raj" pokazał na innej wielkiej imprezie: w Berlinie, Cannes, Wenecji. Teraz wraca do dokumentu. Na Mostrę przywiózł film „In the Basement" — „W piwnicy".

— To bardzo prowokacyjny tytuł jak na film austriacki — mówię do Seidla.

— Przez historię Fritzla — odpowiada. — Ale dla mnie to nie jest żadna sensacja. Opowiadam o zwyczajnych ludziach i ich fantazjach.

Ci „zwyczajni ludzie" Urlicha Seidla to istne panopticum. Jeden mężczyzna trzyma w swojej piwnicy „najpiękniejszy prezent ślubny" — portret Hitlera. Drugi wpatruje się w terrarium, w którym olbrzymi wąż jednym gwałtownym ruchem wciąga w siebie, dusi i pożera białe myszy. Jeszcze inny ćwiczy strzelanie do tarcz. Kobieta schodzi do podziemi budynku, żeby tulić lalki przypominające niemowlęta. Niektórzy spotykają się w grupkach i rozmawiają. Bez oporów wygłaszają zdania, których być może nie powiedzieliby głośno gdzie innej. Wylewa się z nich rasizm, poczucie wyższości, niechęć do Muzułmanów.

Jak filmowiec namówił tych ludzi, żeby tak potwornie odsłonili się przed kamerą?

— To przecież nie odbywa się natychmiast, w czasie zdjęć — mówi mi reżyser. — Przygotowuję film miesiącami, oswajam swoich rozmówców, poznaję ich, ufamy sobie nawzajem.

— Czy nie czują się oszukani, gdy potem widzą, jak bardzo są na ekranie obnażeni? — pytam.

— Absolutnie nie. Nie oszukuję ich, wszystko robią świadomie — zapewnia mnie Seidl.

Zastanawiam się, czy on sam nie ma w sobie lęku przed wchodzeniem w ludzkie życie, przed wpływaniem na czyjąś osobowość. Krzysztof Kieślowski przeraził się, gdy bohater „Z punktu widzenia nocnego portiera" przyszedł do niego i powiedział: „Jak pan chce mogę dla pana zabić rybki w akwarium".

— Kieślowski to inny przypadek. Ja nie mam takich problemów — mówi Austriak.

Ucieka od drażliwych pytań. Mówi to, co zawsze: że trzeba nazywać i oswajać swoje obsesje i lęki. Nie zamiatać trudnych spraw pod dywan. I wciąż powtarza, że kręci filmy o zwyczajnych ludziach żyjących w zwyczajnym społeczeństwie. Naprawdę tak myśli? Na moje pytanie, co sam trzyma w piwnicy tylko śmieje się. A ja patrzę na tego człowieka, który na pierwszy rzut oka niczym nie wyróżnia się z tłumu przechodniów i coraz bardziej się go boję.

Barbara Hollender z Wenecji

Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Materiał Promocyjny
BIO_REACTION 2025
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta
Film
Krakowski Festiwal Filmowy będzie w tym roku pełen hitów
Film
Festiwal w Cannes i zaskakujące opowieści o rodzinie
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Patronat Rzeczpospolitej
Największe kino plenerowe w Polsce powraca!
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont