Hans Chrstian Andersen napisał „Królową śniegu" w 1884 roku. To klasyczna baśń o walce dobra i zła. Zła jest oczywiście Królowa Śniegu, która chce zmrozić serca ludzi. Grzecznego Kaia przemienia w krnąbrnego, nieznośnego chłopca i porywa chłopca do swojej lodowej krainy. Mala, odważna Gerda jest jednak zdeterminowana, by uratować brata i przypomnieć ludziom, czym są miłość, przyjaźń, dobro.

W rosyjskiej animacji widzowie nie odnajdą wiernej adaptacji baśni - odłamek lodu nie wpada w oko Kaja, a rodzeństwo wychowuje się w sierocińcu, nie wiedząc o swoim pokrewieństwie. Swesznikow i Vladen sprowadzili nieco tę opowieść na ziemię, a nawet więcej - zanurzyli w klimacie Rosji. Tu nawet pałac Królowej Śniegu przypomina rezydencje rosyjskich nowobogackich. Ale esencja pozostaje z Andersena. Podobnie jak morał. W polskim dubbingu wystąpili m.in. Małgorzata Socha, Arkadiusz Jakubik i Maciej Rock.

Jeszcze jedna znana dziecięca bajka, w której twórcy całkowicie zmienili perspektywę spojrzenia na bohaterów. W opowieści o śpiącej królewnie skoncentrowali się bowiem na złej królowej, która rzuca czary na małą Aurorę. I zmienili wydźwięk bajki, pokazując, że nie ma zła wcielonego. Każdy ma swoją historię, życiowe zawody i rozczarowania, ale także choćby szczyptę dobra ukrytą gdzieś głęboko w duszy. Filmową Diabolinę widz poznaje, gdy jest jeszcze osieroconą przez rodziców, sympatyczną nastolatką w swoim zaczarowanym świecie. Jednak chciwy król Henryk rządzący państwem sąsiadującym z jej królestwem postanawia ów spokój zakłócić i podbić krainę szczęśliwości i dobrobytu. W tym samym czasie młoda Diabolina zostaje oszukana przez chłopaka, którego kocha. Cierpienie przemieni dziewczynę w wiedźmę. A dalej - jak to w bajce. Atutem filmu Stromberga jest odtwórczyni tytułowej roli — Angelina Jolie, w polskiej wersji filmu głosu udzieliła jej Magdalena Cielecka.

Film o młodzieży, ale niekoniecznie dla młodzieży. Po „Sali samobójców" Jana Komasy, teraz współczesnej młodzieży próbuje się przyjrzeć Anna Kazejak. Reżyserka również sportretowała młodych ludzi, którzy komunikują się ze sobą głównie przez internet, nie mają dobrego kontaktu z rodzicami i tak naprawdę są bardzo samotni. Kilkunastoletnia bohaterka filmu chce się zemścić na dziewczynie, z którą zdradził ją chłopak. Zapowiada, że wybaczy mu zdradę, jeśli ten zabije jej konkurentkę. „Bardzo mi zależało, by w tym filmie nie stawiać zbyt prosto sformułowanych zarzutów, że rodzice nie troszczą się o dzieci, nie mają dla nich czasu, nie zwracają na nie uwagi. Nie chciałam oskarżać, wolałam pokazać złożoność tych relacji. A samotność? Ona jest symptomem naszych czasów" — mówiła o swoim filmie Anna Kazejak. Tragedia staje się tu pretekstem do zadania kilku pytań. Warto w „Obietnicy" zwrócić uwagę na debiutującą na ekranie Elizę Rycembel. Ona też jest - nomen omen - obietnicą na przyszłość.

I na koniec coś dla znacznie starszych dzieci. Ale zabawne. Po „Babci Gandzi" nie trzeba spodziewać się arcydzieła. Film Enrico nim nie jest, podobnie jak nie jest dramatem o sytuacji starych ludzi ani opowieścią o problemach wielorasowego i wielokulturowego społeczeństwa francuskiego. To po prostu komedia o starszej pani, dość antypatycznej i zrzędliwej, która po śmierci męża cierpi niedostatek, a na dodatek czuje się kompletnie samotna. Aż do chwili, gdy przez przypadek, w czasie pościgu za narkotykowym dilerem, do jej rąk (dosłownie) trafia paczka haszyszu. Starsza pani, tardo negocjując potem z gangsterami, rozkręca własny interes. Z koleżankami piecze ciasteczka z domieszką składników o specyficznym smaku i właściwościach. W roli głównej Bernadette Lafont, znana z filmów Francoisa Truffauta, a obok niej m.in. ulubiona aktorka Pedro Almodovara — Carmen Maura