Kelly Reichardt to jedna z najciekawszych reżyserek amerykańskiego kina niezależnego. Lubi odbrązawiać mity, przełamywać schematy. W znanym polskiej widowni „Meek's Cutoff" sięgnęła po pamiętniki kobiet i odkłamała „męsko-romantyczną" historię podboju Dzikiego Zachodu, robiąc film o morderczej walce o przetrwanie. Teraz w „Night Moves" przygląda się legendom współczesności.

I znów robi to niestereotypowo. Portretuje ludzi, którzy buntują się przeciwko wybujałej cywilizacji, zatruwaniu środowiska, pozbawianiu ludzi kontaktu z czystą naturą.

Akcja filmu toczy się w stanie Oregon. Grupa ekologów ucieka od miejskiego hałasu i korporacyjnych presji. Josh żyje w czymś w rodzaju ekokomuny, hodując na farmie niezatrute warzywa, Dana prowadzi orientalne spa. Wszystko w zgodzie z rytmem przyrody. Ale młodzi buntownicy chcą zwrócić uwagę konsumpcyjnego społeczeństwa na problemy środowiska. Razem z weteranem marines postanawiają więc wysadzić w powietrze tamę w oregońskich górach. Pod osłoną nocy doprowadzają do wielkiego wybuchu. Nie wiedzą jednak, że w pobliżu tamy znalazł się turysta.

Dalej jest już tylko poczucie winy i strach. Ekolodzy są odpowiedzialni za śmierć człowieka. Jak się w tej sytuacji zachowają? Kelly Reichardt pokazuje więc narastający strach, który zaczyna przysłaniać wszystko inne, obsesję rodzącą potworne napięcie.

Kelly Reichardt zadała bardzo niewygodne pytania i zrobiła film o przemocy. Jest jednak w tym filmie pewne „ale". Amerykanka przyzwyczaiła widzów do powolnego rytmu swoich filmów, do długiego przyglądania się ludziom. W „Night Moves" doprowadziła tę metodę do perfekcji. W pierwszej części filmu kamera śledzi przygotowania do wybuchu. W mrokach nocy niewiele się dzieje, padają pojedyncze słowa. Potem napięcie rośnie lawinowo, wszystko gęstnieje.

Trzeba jednak dotrwać do tego momentu. Jedni nazywają to poszukiwaniem nowego języka filmowego, inni wiejącą z ekranu nudą. Nie wszyscy są w stanie wysiedzieć w kinie do końca projekcji, choć warto. „Night Moves" jest filmem na swój sposób fascynującym. Aktorzy – interesująca Dakota Fanning, męski Peter Sarsgaard i znakomity jak zawsze Jesse Eisenberg – przykuwają uwagę. A pytania, które Reichardt zadaje, nie pozwalają szybko tego filmu zapomnieć.