Reżyser Olivier Assayas jest wierny młodej Amerykance. W jego poprzednim filmie „Sils Maria" Kristen Stewart zagrała asystentkę sławnej, starzejącej się aktorki. W „Personal Shopper" też pracuje dla wielkiej gwiazdy. Tym razem jako jej stylistka.
Maureen całe dnie spędza na odwiedzaniu drogich butików i kupowaniu strojów dla swojej klientki. W czasie podróży do kolejnego, tym razem w Londynie, wymienia esemesy z nieznajomym. I na jego pytanie: „Co robisz?", odpowiada: „Czekam". Na co? Wieczory Maureen spędza na komunikowaniu się z duchami. Ma za sobą tragedię, śmierć brata bliźniaka. To z nim próbuje nawiązać kontakt.
„Personal Shopper" nie jest jednak dramatem obyczajowym z wyższych sfer ani psychodramą. Właściwie nie wiadomo, jak go zaklasyfikować. Szybko bowiem pojawiają się elementy filmu sensacyjnego, a nawet horroru.
Olivier Assayas to ciekawy artysta. Syn reżysera Jacques'a Remy'ego do dwudziestego piątego roku życia zajmował się sztukami plastycznymi. Fascynowała go abstrakcja. Pomagał ojcu przy scenariuszach, ale traktował tę działalność jak przygodę, nawet wtedy, gdy zaczął sam kręcić krótkie filmy. A potem go to wciągnęło i ruchome obrazy wygrały ze statycznymi.
Jako reżyser zadebiutował na dużym ekranie w 1984 roku „Bezładem". Odtąd pracował regularnie, często opowiadając o momencie wchodzenia w dorosłość, o relacjach rodzinnych, o buncie, opresyjnym społeczeństwie.