Reklama

„Personal Shopper" od piątku w kinach

Piękna Kristen Stewart wyraźnie czuje się zagubiona na europejskich ścieżkach. Od piątku można ją oglądać w „Personal Shopper".

Publikacja: 13.03.2017 18:12

Foto: Aurora Films

Reżyser Olivier Assayas jest wierny młodej Amerykance. W jego poprzednim filmie „Sils Maria" Kristen Stewart zagrała asystentkę sławnej, starzejącej się aktorki. W „Personal Shopper" też pracuje dla wielkiej gwiazdy. Tym razem jako jej stylistka.

Maureen całe dnie spędza na odwiedzaniu drogich butików i kupowaniu strojów dla swojej klientki. W czasie podróży do kolejnego, tym razem w Londynie, wymienia esemesy z nieznajomym. I na jego pytanie: „Co robisz?", odpowiada: „Czekam". Na co? Wieczory Maureen spędza na komunikowaniu się z duchami. Ma za sobą tragedię, śmierć brata bliźniaka. To z nim próbuje nawiązać kontakt.

„Personal Shopper" nie jest jednak dramatem obyczajowym z wyższych sfer ani psychodramą. Właściwie nie wiadomo, jak go zaklasyfikować. Szybko bowiem pojawiają się elementy filmu sensacyjnego, a nawet horroru.

Olivier Assayas to ciekawy artysta. Syn reżysera Jacques'a Remy'ego do dwudziestego piątego roku życia zajmował się sztukami plastycznymi. Fascynowała go abstrakcja. Pomagał ojcu przy scenariuszach, ale traktował tę działalność jak przygodę, nawet wtedy, gdy zaczął sam kręcić krótkie filmy. A potem go to wciągnęło i ruchome obrazy wygrały ze statycznymi.

Jako reżyser zadebiutował na dużym ekranie w 1984 roku „Bezładem". Odtąd pracował regularnie, często opowiadając o momencie wchodzenia w dorosłość, o relacjach rodzinnych, o buncie, opresyjnym społeczeństwie.

Reklama
Reklama

Czasem w jego filmach pobrzmiewały tony autobiograficzne. W 1994 roku w „Zimnej wodzie" pokazał nastolatków dorastających w latach 70., ze sceną nocnej zabawy w oparach jointów. Po latach wrócił do swego alter ego z tego filmu i pokazał inne oblicze młodości z polityką w tle. W „Po maju" opowiedział o młodych ludziach, którzy wszczęli rozruchy na podparyskim uniwersytecie. Potem każdy z nich poszedł własną drogą.

Bywało też, że Assayas zbaczał ku kinu gatunkowemu, jak choćby w horrorze „Irma Vep". W „Personal Shopper" próbował natomiast połączyć różne wątki, dodając do nich rzeczywistość początku XXI wieku – kulturę celebrycką, pośpiech, uzależnienie od technologii, zagubienie ludzi prowadzące do nastrojów depresyjnych.

Ten metafizyczny horror zyskał admiratorów, a nawet nagrodę za reżyserię na festiwalu w Cannes. Ja należę do równie licznego grona tych, którzy „Personal Shopper" nie kupują. Lubię niszowe, artystyczne kino, ale kilka ładnych scen, choćby ta, w której Maureen przymierza stroje klientki, niewiele zmieniają. Trudno znieść nudne wizyty w butikach i esemesy ciągle wysyłane do martwych dusz.

Assayas stara się dotknąć wszystkiego: bólu, strachu, tęsknot, ale stworzył film pretensjonalny, pogmatwany i denerwująco nudny. O niczym. Strach przestaje tu być strachem, niepokój i cierpienie zaczynają wzbudzać nerwowy śmiech. Robi się z tego parodia thrillera, metafizyki i dzisiejszych czasów. Szkoda talentu zarówno Assayasa, jak Kristen Stewart.

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama