[b]RZ: Od lat ze wspólnikiem Pawłem Gołembowskim prowadzi pan w Poznaniu antykwariat numizmatyczny Poznańskie Centrum Numizmatyczne. Dwa miesiące temu na aukcji w Nowym Jorku polska moneta kupiona została za rekordową kwotę 1,5 miliona dolarów. Czy ta spektakularna sprzedaż miała wpływ na rynek?[/b]
Jarosław Nowacki: Nie zwiększyło to popytu ani podaży. Natomiast przełamana została kolejna bariera psychologiczna. Wcześniej nawet znawcy rynku uważali, że pewne granice cenowe są niemożliwe do przekroczenia. Jeszcze około 2000 roku taką granicą była kwota 20 tys. dolarów, którą płacono za rzadkiego polskiego dukata. Minęło osiem lat i dziś ta granica wynosi 1,5 miliona dolarów. To dowód, jak wielki potencjał rozwojowy tkwi w rynku. Dziś cena kilkudziesięciu tysięcy dolarów za polską monetę nie budzi sensacji.
[b]Wśród inwestorów najrzadsze polskie monety uchodzą za pewnik inwestycyjny.[/b]
Nikt odpowiedzialny nie da gwarancji, że ceny monet zawsze będą rosły. Natomiast z wysokim prawdopodobieństwem możemy oceniać, że będą drożały, ponieważ zdecydowanie przybywa młodych kolekcjonerów. Jest to bezpośrednio związane z systematycznym wzrostem zamożności społeczeństwa.Przybywa kolekcjonerów we wszystkich przedziałach wiekowych. Jednak o rynku decyduje pokolenie cudu gospodarczego, czyli zamożni Polacy, którzy mają około 40 lat, a wzbogacili się dzięki zmianie ustroju gospodarczego kraju. Oni kupili już domy, drogie auta, inwestują na giełdzie, jeżdżą po świecie. Teraz numizmatyka stała się dla nich dobrym pomysłem na wydawanie nadwyżek finansowych. W środowisku antykwariuszy nie jest tajemnicą, że większe firmy numizmatyczne mają comiesięczny obrót ok. 1,5 miliona zł. Czyli ich roczny obrót jest taki sam jak największych domów aukcyjnych, które handlują malarstwem.
[b]Jakie błędy popełniają nowi kolekcjonerzy?[/b]