Czy nowy rekord wyniesie 10 milionów dolarów

Rozmowa z Jarosławem Nowackim, antykwariuszem z Poznania

Publikacja: 26.03.2008 13:12

Czy nowy rekord wyniesie 10 milionów dolarów

Foto: Rzeczpospolita

[b]RZ: Od lat ze wspólnikiem Pawłem Gołembowskim prowadzi pan w Poznaniu antykwariat numizmatyczny Poznańskie Centrum Numizmatyczne. Dwa miesiące temu na aukcji w Nowym Jorku polska moneta kupiona została za rekordową kwotę 1,5 miliona dolarów. Czy ta spektakularna sprzedaż miała wpływ na rynek?[/b]

Jarosław Nowacki: Nie zwiększyło to popytu ani podaży. Natomiast przełamana została kolejna bariera psychologiczna. Wcześniej nawet znawcy rynku uważali, że pewne granice cenowe są niemożliwe do przekroczenia. Jeszcze około 2000 roku taką granicą była kwota 20 tys. dolarów, którą płacono za rzadkiego polskiego dukata. Minęło osiem lat i dziś ta granica wynosi 1,5 miliona dolarów. To dowód, jak wielki potencjał rozwojowy tkwi w rynku. Dziś cena kilkudziesięciu tysięcy dolarów za polską monetę nie budzi sensacji.

[b]Wśród inwestorów najrzadsze polskie monety uchodzą za pewnik inwestycyjny.[/b]

Nikt odpowiedzialny nie da gwarancji, że ceny monet zawsze będą rosły. Natomiast z wysokim prawdopodobieństwem możemy oceniać, że będą drożały, ponieważ zdecydowanie przybywa młodych kolekcjonerów. Jest to bezpośrednio związane z systematycznym wzrostem zamożności społeczeństwa.Przybywa kolekcjonerów we wszystkich przedziałach wiekowych. Jednak o rynku decyduje pokolenie cudu gospodarczego, czyli zamożni Polacy, którzy mają około 40 lat, a wzbogacili się dzięki zmianie ustroju gospodarczego kraju. Oni kupili już domy, drogie auta, inwestują na giełdzie, jeżdżą po świecie. Teraz numizmatyka stała się dla nich dobrym pomysłem na wydawanie nadwyżek finansowych. W środowisku antykwariuszy nie jest tajemnicą, że większe firmy numizmatyczne mają comiesięczny obrót ok. 1,5 miliona zł. Czyli ich roczny obrót jest taki sam jak największych domów aukcyjnych, które handlują malarstwem.

[b]Jakie błędy popełniają nowi kolekcjonerzy?[/b]

Nowych zamożnych kolekcjonerów najczęściej irytuje patyna na monecie. Wydają duże pieniądze, dlatego chcą dyktować swoje warunki, chcą zmieniać kolekcjonerskie zasady. Wytrawni kolekcjonerzy uważają ładną patynę za rzecz szlachetną i pożądaną. Patyna dodaje urody, to jest ślad historii. Pozbawiona patyny moneta ma niższą cenę lub w ogóle jest niesprzedażna. Oczywiście wiele zależy, czy patyna jest usunięta fachowo. Na pewno trzeba kolekcjonować kilka lat, aby poznać i zaakceptować sprawdzone na świecie kanony kolekcjonerstwa.

[b]Ostatnio rynek nowych monet kolekcjonerskich przeżywa kłopoty.[/b]

W środowisku kolekcjonerów i antykwariuszy panuje zgodność opinii, że kolekcjonerstwo na masową skalę zapoczątkował w 1996 roku NBP emisją kolekcjonerskich dwuzłotówek ze stopu golden nordic. Pierwsza była obiegowa moneta z Zygmuntem Augustem, która w idealnym stanie kosztuje dziś ok. 600 – 700 zł. Wcześniej nakłady monet kolekcjonerskich wynosiły 50 – 70 tys. sztuk. W tym roku podniesiono nakłady dwukrotnie. To rozregulowało rynek.

[b]Dlaczego podwojono nakłady?[/b]

Jeśli kolekcjonerska moneta, która ma w banku cenę emisyjną np. 90 zł, następnego dnia jest dostępna tylko na wtórnym rynku i kosztuje 300 zł, to nie wszystkich kolekcjonerów stać na taki zakup. NBP szukał rozwiązania tego problemu. Dlatego kilka miesięcy temu istotnie zwiększył nakłady. Nie wzięto chyba pod uwagę faktu, że kolekcjonerska moneta musi być poszukiwana. Nie może być dobrem powszechnie dostępnym, które czeka na klienta. Kiedy podniesiono nakład do 135 tysięcy, kapitał spekulacyjny uciekł z rynku, bo przy tak wysokiej emisji monety te nie nadają się do spekulacji.

Gdy wcześniej nakłady wynosiły 60 tys., to z szacunków wynika, że mniej więcej połowę kupowali kolekcjonerzy. Pozostałą część nakładu w celach dalszej odsprzedaży (między innymi abonamentowej) kupowały na przykład antykwariaty. W mojej ocenie kolekcjonerzy z tego zwiększonego nakładu nadal kupili ok. 30 tys. sztuk. Około 30 tys. sztuk odebrały antykwariaty numizmatyczne, które wcześniej zamówiły daną monetę. Pozostała część wysokiego nakładu zostanie w banku i ten zapas będzie psuł rynek.

[b]Czy można mówić o wyczerpywaniu się poloników na świecie?[/b]

Od sześciu lat, odkąd istnieje firma, penetruję zachodnie rynki. Jeżdżę na międzynarodowe giełdy kolekcjonerskie, najczęściej do Niemiec i USA. Nie wystawiają na nich kolekcjonerzy, lecz antykwariaty z całego świata, od najmniejszych po renomowane domy aukcyjne. Stale wypływają zbiory poloników, zwłaszcza w Stanach, gdzie emigrowali również zamożni Polacy i wywozili całe zbiory lub tworzyli je na miejscu. Polacy to stali klienci zachodnich firm. Każdy liczący się dom aukcyjny zatrudnia pracownika, który zna języki słowiańskie, przede wszystkim rosyjski i polski.

[b]Nowy rekord cenowy padnie, gdy pojawi się związana z historią Polski moneta z wizerunkiem księcia Konstantego. Niektórzy mówią nawet o 10 milionach.[/b]

Panujący w Warszawie wielki książę Konstanty był naturalnym dziedzicem rosyjskiego tronu. Po śmierci cara w Rosji wybito próbne monety z jego podobizną i wysłano je do Warszawy, aby je zaakceptował. Jednak książę zrzekł się władzy. Wybite wtedy próbne monety to absolutna rzadkość. Taka moneta sprzedana byłaby na pewno za kilka milionów dolarów. A gdyby na sali spotkało się kilku bogatych Rosjan...

[b]Bardzo poszukiwane są rzadkie monety Polski Ludowej.[/b]

Wczesne monety obiegowe PRL, przede wszystkim aluminiowe, praktycznie nie występują w gabinetowym stanie. Mało zachowało się w idealnym stanie aluminiowych złotówek z 1957 roku, których nakład był gigantyczny – 57 milionów sztuk. Taki rarytas kosztuje ponad 6 tys. zł.

[b]Cena prób niklowych ostatnio wzrosła co najmniej trzykrotnie.[/b]

Każda moneta bita w PRL miała swój odpowiednik w tzw. próbie niklowej. To była taka sama moneta, tylko wybita w niklu z napisem PRÓBA. Kolekcja prób niklowych obejmuje ok. 400 monet od 1949 do 1994 roku, taki komplet kosztuje dziś ponad 300 tys. zł. Rok temu można go było kupić za ok. 100 – 120 tys. zł. Klienci docenili, że te monety są naprawdę bardzo rzadkie.

[b]Nie można było przewidzieć hossy na próby bite w niklu?[/b]

Niektórzy klienci przypuszczają, że rynkowe mody są sterowane. Nic podobnego! Rynek spontanicznie znajduje nowy ciekawy towar. Idealnie zachowane monety PRL z rocznika 1957 w połowie lat 90. można było tanio kupić w banku. Ale dziś kilkaset sztuk tych idealnie zachowanych monet to za mało dla nowych kolekcjonerów. Można przewidzieć jedno, że gdy społeczeństwo się bogaci, to potrzebuje nowych luksusowych towarów.

[b]Dlatego przybywa falsyfikatów.[/b]

Zdecydowanie. Należy unikać kupowania numizmatów w przypadkowych miejscach. Na jarmarkach staroci warto uważać na patenty typu starszy, nobliwie wyglądający pan, który wyprzedaje kolekcjonerski dorobek życia... Zwykle jest tak, że jeśli starszy pan ma dwie rzadkie monety, to dziwnym trafem one mu się zaraz po sprzedaży stale odradzają...

[b]RZ: Od lat ze wspólnikiem Pawłem Gołembowskim prowadzi pan w Poznaniu antykwariat numizmatyczny Poznańskie Centrum Numizmatyczne. Dwa miesiące temu na aukcji w Nowym Jorku polska moneta kupiona została za rekordową kwotę 1,5 miliona dolarów. Czy ta spektakularna sprzedaż miała wpływ na rynek?[/b]

Jarosław Nowacki: Nie zwiększyło to popytu ani podaży. Natomiast przełamana została kolejna bariera psychologiczna. Wcześniej nawet znawcy rynku uważali, że pewne granice cenowe są niemożliwe do przekroczenia. Jeszcze około 2000 roku taką granicą była kwota 20 tys. dolarów, którą płacono za rzadkiego polskiego dukata. Minęło osiem lat i dziś ta granica wynosi 1,5 miliona dolarów. To dowód, jak wielki potencjał rozwojowy tkwi w rynku. Dziś cena kilkudziesięciu tysięcy dolarów za polską monetę nie budzi sensacji.

Pozostało 88% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy