Ciężkie czasy dla ciułaczy

W walce o oszczędności Polaków giełda wciąż przegrywa z bankami. Nie zmieni się to, dopóki do funduszy inwestycyjnych nie powrócą pieniądze klientów, a szanse na to są nikłe

Publikacja: 04.06.2008 13:35

Ciężkie czasy dla ciułaczy

Foto: Rzeczpospolita

Na nic się zdadzą apele zarządzających funduszami czy medialna kampania giełdy dowodząca, że warto inwestować w akcje. Zaufania Polaków nie da się odbudować w pół roku. Agresywna kampania promocyjna funduszy zachęcających do inwestowania trwała w najlepsze, gdy kursy akcji były już bardzo wysokie. Teraz niektóre papiery stały się relatywnie tanie, ale chętnych do ich zakupu brakuje, bo zwłaszcza dla niedoświadczonych inwestorów najlepszym magnesem są wysokie stopy zwrotu (co zresztą było wykorzystywane w reklamach), a teraz na takie nie można liczyć.

W ciągu pół roku ceny akcji największych spółek warszawskiej giełdy spadły średnio o 18 proc., a mniejszych prawie o jedną czwartą. W tym czasie środki zgromadzone w funduszach skurczyły się o jedną trzecią. Słabe wyniki zniechęcają inwestorów. Niestety, dopóki nie powrócą oni na rynek funduszy, nie ma co liczyć na ożywienie na giełdzie, zwłaszcza że zagraniczne fundusze, które mogłyby wypełnić lukę, nie kwapią się do inwestycji na naszym parkiecie. I koło się zamyka.

Gdy na giełdzie trwa marazm, banki kontynuują walkę o klienta, podnosząc oprocentowanie depozytów. Standardowa lokata przynosi teraz przez sześć miesięcy około 2,5 proc. odsetek, a najlepsze nawet 3,3 proc.

Pod koniec listopada ubiegłego roku, inwestując samodzielnie na giełdzie, mieliśmy do wyboru ponad 300 akcji. Po pół roku okazało się, że tylko 40 z nich (15 proc. ogółu) nie przyniosło strat. Jeszcze gorzej statystyka ta wygląda w odniesieniu do 20 największych spółek; na nich w ogóle trudno było zarobić.

Nic zatem dziwnego, że słabo wypadły fundusze mające w portfelach akcje. Przez sześć miesięcy średnia strata z funduszy akcyjnych wyniosła 20 proc., zrównoważonych 12 proc., a stabilnego wzrostu 6,6 proc. Nie lepsze rezultaty dały inwestycje zagraniczne. Wartość jednostek funduszy akcji zagranicznych spadła średnio o 16 proc.

Właściwie jedyną możliwością uniknięcia strat w tak krótkim okresie było nieinwestowanie w akcje. Ale jak się przed tym powstrzymać, skoro wokół słyszymy, że jest już tanio. Pamiętajmy jednak, że sama poprawa wskaźników hossy nie czyni, a do wzrostu kursów akcji potrzebny jest świeży kapitał, którego na razie nie widać.

Na tle kiepskich wyników inwestycji w akcje lepiej prezentują się obligacje skarbowe. W ciągu sześciu miesięcy przyniosły zyski porównywalne z oprocentowaniem lokat bankowych. Te ostatnie mają jednak tę wielką przewagę, że łatwo je założyć i zlikwidować bez ponoszenia kosztów. Natomiast półroczna inwestycja w obligacje w zasadzie nie ma wielkiego sensu.

Osoby, które chcą ulokować pieniądze na sześć miesięcy, właściwie są teraz zdane na ofertę banków. Chyba że ktoś ma mocne nerwy i podejmie ryzyko zakupu akcji, mając świadomość, że jest to inwestycja przynajmniej średnioterminowa.

Wszystkie inwestycje rozpoczęliśmy 30 listopada 2007 r., a efekty podsumowaliśmy 29 maja 2008 r.

Akcje

Wyliczyliśmy zyski z inwestycji w papiery 20 spółek, które były największe na warszawskiej giełdzie sześć miesięcy temu. Założyliśmy, że kupując akcje, płacimy prowizję maklerską w wysokości 1 proc. wartości transakcji.

Fundusze

Jednostki funduszy nabywaliśmy po maksymalnej cenie zakupu z danego dnia. Efekty podliczyliśmy według wartości aktywów netto funduszu przypadających na jednostkę w dniu rozliczenia.

Obligacje

Na wykresie przedstawiamy wyniki najlepszych inwestycji w różne serie obligacji skarbowych. Obliczenia uwzględniają należne odsetki i pobrane prowizje maklerskie. Kupowaliśmy obligacje dostępne na giełdzie: dwuletnie zerokuponowe (OK), trzyletnie (TZ), pięcioletnie (PS, SP), siedmioletnie (WZ), dziesięcioletnie (DZ, DS), dwudziestoletnie (WS). Cyfry po literach oznaczających obligacje wskazują na miesiąc i rok wykupu papieru.

Depozyty

Założyliśmy sześciomiesięczną lokatę złotową w PKO BP. Dolary i euro kupowaliśmy oraz sprzedawaliśmy w kantorach po średnim kursie. Ulokowaliśmy je na sześć miesięcy w PKO BP.

Na nic się zdadzą apele zarządzających funduszami czy medialna kampania giełdy dowodząca, że warto inwestować w akcje. Zaufania Polaków nie da się odbudować w pół roku. Agresywna kampania promocyjna funduszy zachęcających do inwestowania trwała w najlepsze, gdy kursy akcji były już bardzo wysokie. Teraz niektóre papiery stały się relatywnie tanie, ale chętnych do ich zakupu brakuje, bo zwłaszcza dla niedoświadczonych inwestorów najlepszym magnesem są wysokie stopy zwrotu (co zresztą było wykorzystywane w reklamach), a teraz na takie nie można liczyć.

Pozostało 86% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy