Dla początkującego przedsiębiorcy, który chciałby się sprawdzić w pracy na własny rachunek, ciekawą propozycją może być tania, nieskomplikowana franczyza. Jedną z najprostszych możliwości jest prowadzenie okienka kasowego, czyli punktu przyjmującego gotówkowe wpłaty na rachunki. By uruchomić taką działalność, nie potrzeba wiele. Wystarczy zainwestować swój wolny czas i zaryzykować kilka tysięcy złotych.
Na prowadzenie punktu pod marką Agencja Opłat Expert na początek wystarczy 8 tys. zł. Tyle potrzeba, by przystosować i wyposażyć boks kasowy. W dodatku jest to biznes niemal dla każdego. Jak zapewnia Dawid Kaus, zastępca dyrektora ds. marketingu w Grupie Finansowej Expert, sytuacje, w których firma odrzuca zgłoszenie, należą do rzadkości. – Zdarza się, że kandydat nie jest w stanie dostarczyć wymaganego przez nas zaświadczenia o niekaralności. Odmawiamy też, gdy punkt ma tak niekorzystną lokalizację, że nie widzimy szans, by przynosił zyski – mówi Dawid Kaus.
Bardziej rozbudowany jest projekt firmy Intax Logistics. W placówkach działających pod nazwą Microbank można nie tylko opłacić rachunki, ale także doładować telefon komórkowy lub zaciągnąć kredyt. Opłata licencyjna, na jaką powinien się przygotować franczyzobiorca, to około 3,6 tys. zł + VAT. Do tego dochodzą koszty przystosowania lokalu.Z kolei Lubuska Grupa Kapitałowa pozyskuje do współpracy przedsiębiorców zainteresowanych prowadzeniem placówek Lider Punkt. Również tu podstawą oferty jest przyjmowanie opłat za rachunki. Uzupełnieniem oferty są doładowania telefonów komórkowych oraz sprzedaż ubezpieczeń komunikacyjnych.
Znacznie wyższych początkowych nakładów wymaga prowadzenie placówki firmy doradztwa finansowego Gold Finance. Opłata licencyjna to 10 tys. zł, na przystosowanie lokalu do standardu wymaganego przez firmę trzeba przeznaczyć dalszych 45 tys. zł brutto, kandydat musi też mieć środki na pierwszych kilka miesięcy prowadzenia działalności. Firma wymaga także, by partner miał przynajmniej dwuletnie doświadczenie w usługach kredytowych, finansowych lub ubezpieczeniowych.
– Dziennie dostajemy około dziesięciu zgłoszeń od osób zainteresowanych współpracą, ale tylko z co trzecim kandydatem siadamy do dalszych rozmów – mówi Łukasz Błażejewski, prezes Gold Finance. Jak dodaje, sporą grupę chętnych stanowią menedżerowie oddziałów banków z niewielkich miejscowości, którzy nie mają już możliwości dalszego awansu bez przeprowadzki do większego miasta.