Jak dowiedziała się „Rz”, rząd pracuje nad przyspieszeniem wypłat dotacji z UE na inwestycje z listy projektów kluczowych. Chodzi o projekty transportowe warte powyżej 50 mln euro, a w sektorze środowiska powyżej 25 mln euro.
Przygotowywane zmiany są rewolucyjne: beneficjenci (np. GDDKiA) będą mogli podpisać umowy i prosić o wypłatę części dotacji zaraz po przesłaniu wniosku do Brukseli przez właściwą instytucję (np. Centrum Unijnych Programów Transportowych). Dotychczas, aby zwrócić się o refundację, musieli czekać na decyzję KE. Na zweryfikowanie i akceptację projektu miała ona trzy miesiące. W praktyce, w skrajnych przypadkach, procedury trwały nawet rok.
[wyimek]16,8 mld zł o zwrot takiej kwoty z funduszy strukturalnych z KE chce wystąpić Polska w tym roku[/wyimek]
Zdaniem Patrycji Wolińskiej-Bartkiewicz, wiceminister infrastruktury, zmiany przyspieszą wykorzystanie dotacji nawet o pół roku. – Obecnie plan przewiduje, że do końca grudnia zwrócimy się do KE o refundację 2 mld zł. Jeśli proponowane rozwiązania wejdą w życie, już w czerwcu kwota, o którą zwrócimy się do Brukseli, sięgnie 1,8 mld zł – wyjaśnia. Polska szybciej dostanie pieniądze m.in. na modernizację fragmentu trasy kolejowej Wrocław – Poznań czy budowę ekspresówki między Szczecinem a Gorzowem.
Planowane zmiany to przeniesienie na polski grunt propozycji Komisji. Bruksela w ramach pakietu antykryzysowego umożliwia wypłatę funduszy na inwestycję jeszcze przed jej formalną akceptacją. Taki system nakłada jednak ogromną odpowiedzialność na polskie instytucje, np. CUPT, odpowiedzialne za obsługę transportowej części programu „Infrastruktura i środowisko”. Błędy w projektach mogą skutkować nawet odebraniem dotacji. – Na liście nie ma mało istotnych projektów. Z dofinansowaniem czy bez będziemy je realizować. Musimy podjąć ryzyko – podkreśla Wolińska-Bartkiewicz.