[b]RZ: Znaczek jest mały, łatwy w przechowywaniu, a jednocześnie bardzo cenny. Wydaje się świetnym przedmiotem inwestycji.[/b]
Jeremi Melnik: Tak właśnie myśli wiele osób. W Polsce w ciągu ostatnich pięciu lat ceny rzadkich walorów znacząco wzrosły. Ten sposób inwestowania wymaga jednak świetnej znajomości tematu. Nawet najwięksi filateliści popełniają błędy.
Jeden z czołowych kolekcjonerów kilkanaście lat temu sprzedał ze sporym zyskiem bodaj największy na świecie zbiór Rosji (głównie okres sprzed rewolucji październikowej). Nie przewidział, że w krótkim czasie wybuchnie moda na te walory i Rosjanie zaczną je skupować po coraz wyższych cenach. Krótko mówiąc, gdyby zaczekał, zarobiłby kilkaset tysięcy dolarów więcej.
[b]Mówimy o filatelistycznym wielkim świecie. A jak jest na rynku polskim?[/b]
Przed 1989 r. zbieranie znaczków było bardzo rozpowszechnionym hobby, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Znaczki stanowiły namiastkę zagranicznych podróży. Polski Związek Filatelistów zrzeszał wtedy ponad 300 tys. osób, dzisiaj poniżej 30 tys. Nie istnieje już Polskie Przedsiębiorstwo Filatelistyczne, które oferowało w swoich sklepach bardzo popularne abonamenty. Zmniejszyła się też liczba prywatnych sklepów specjalistycznych. Ich rolę przejęły aukcje internetowe. Na rynku zostali prawdziwi kolekcjonerzy.