Ostatnia w tygodniu sesja na GPW zakończyła się spadkami. Przy obrotach przekraczających 1 mld zł główny indeks warszawskiej giełdy WIG20 stracił 0,86 proc. i zakończył notowania na poziomie 1815 pkt. Zdaniem analityków nieudana próba ataku na poziom 1900 pkt, która odbyła się w połowie tygodnia, może skutkować głębszą korektą na warszawskiej giełdzie. Warto jednak pamiętać, że jest to już trzeci tydzień z rzędu, w którym analitycy w większości oczekują realizacji negatywnego scenariusza. Giełdowymi spadkami straszy też inwestycyjny guru Jim Rogers, który w wywiadzie dla CNBC powiedział, że oczekuje mocnych spadków giełdowych indeksów, ponieważ jego zdaniem akcje są obecnie przewartościowane. Gdyby negatywny scenariusz dla rozwiniętych giełd się sprawdził, z pewnością znalazłoby to odbicie w zachowaniu warszawskiej giełdy.
W piątek giełdy w USA zakończyły notowania na niewielkich minusach, DJI zniżkował o 0,2 proc, natomiast S&P spadł o 0,15 proc. Notowania na największych rynkach w Europie zamknęły dzień blisko 0,5 proc. wzrostami.
Na GPW większość dużych firm zakończyła notowania na minusie. Wzrostową sesję zanotował natomiast KGHM, którego kurs zyskał 0,6 proc. Mimo że spółka ta od swojego dołka na jesieni zeszłego roku urosła o ponad 200 proc., to według analityków UniCredit CAIB ma dalszy potencjał do wzrostu. Według nich sięga on 23 proc. od obecnego kursu. Na szerokim rynku inwestorzy źle odebrali informację, że katowicki Sąd Apelacyjny zdecydował o odroczeniu do 5 czerwca publikacji orzeczenia w sprawie przyznania spółce Centrozap 42,5 mln zł odszkodowania od Skarbu Państwa (z odsetkami – 65 mln zł) za błędne decyzje aparatu skarbowego. Kurs spółki na zamknięciu spadł o 6 proc.
Entuzjazmu nie wywołała też informacja Dom Development, że z ubiegłorocznego zysku 19,6 mln zł przeznaczy na dywidendę, co daje 0,8 zł na akcję. Kurs spadł o 0,13 proc., do 37,45 zł.