Kurs euro oscylował wokół 4,09 zł, a więc wokół poziomów zbliżonych do piątkowego zamknięcia. Potem kurs polskiej waluty osłabił się do 4,12 EUR/PLN (czyli o ponad 0,4 proc.).
Za dolara płacono 2,86 zł, za franka 2,70 zł. Spadki nie dotknęły jednak innych walut regionu - czeskiej korony i węgierskiego forinta.
Paniki nie zaobserwowano również na giełdowym parkiecie.
Indeks WIG20 wzrósł na otwarciu o 2,27 proc. Zdaniem analityków, inwestorzy mogli spodziewać się wyliczeń deficytu na tak wysokim poziomie - resort finansów już wcześniej wysyłał na rynek sygnały o problemach z domknięciem przyszłorocznego budżetu.
Według nich, dobrym ruchem było podanie kwoty deficytu podczas weekendu, kiedy giełdy nie pracują. Dodatkowo polskiej giełdzie pomaga lepsza koniunktura na rynkach światowych.