Ofiary gospodarczej zamieci

Miniony rok zaczął się dla środkowoeuropejskich firm doskonale. Skończył się fatalnie. Jedno jest niemal pewne – nie powinno być już gorzej

Publikacja: 10.09.2009 03:13

Ofiary gospodarczej zamieci

Foto: ROL

Co trzecia firma na tegorocznej liście Europa 500 pochodzi z Polski. Co ósma z Czech i Węgier, a co dziesiąta z Ukrainy. W sumie spółki pochodzące z tych czterech krajów stanowią trzy czwarte wszystkich firm, które ostatecznie znalazły się w zestawieniu. O strukturze listy nie przesądza więc tylko skuteczność prowadzenia biznesu. Ranking zdominowały firmy pochodzące albo z najbardziej rozwiniętych krajów regionu, albo z tych największych, gdzie gigantyczny rynek zbytu gwarantuje odpowiednio dużą skalę działania i w miarę stabilne przychody. Tyle że rzeczywistość gospodarcza w drugiej połowie 2008 i w 2009 roku wcale tej stabilności nie gwarantowała.

[srodtytul]Kryzys u bram[/srodtytul]

Pomimo to wyniki największych firm Europy Środkowo-Wschodniej robią wrażenie. Jeszcze rok wcześniej, by znaleźć się na liście, trzeba było wykazać co najmniej 400 mln euro przychodów rocznie za 2007 rok. W tym roku to już nie wystarcza. Próg minimum wzrósł o 60 mln euro. Równocześnie aż 78 proc. firm obecnych w zestawieniu zanotowało wzrost przychodów średnio o ok. 20 proc.

Trudno nie oceniać wyników firm bez uwzględniania otoczenia, w jakim działają, czyli sytuacji gospodarczej poszczególnych krajów. A te choć w pierwszej połowie 2008 roku mogły się pochwalić zarówno dynamicznym wzrostem gospodarczym, jak i rosnącą produkcją przemysłową oraz sprzedażą detaliczną, to w ostatnim kwartale roku zaczęły się osuwać w przepaść kryzysu. Dopiero 2009 rok w pełni ujawni jego skalę.

Firmy zostały zmiażdżone z dwóch stron. Eksporterzy doświadczyli nagłego spadku popytu na swoje usługi za granicą, a w większości przypadków to samo spotkało firmy oferujące usługi lub wytwarzające produkty na lokalne rynki wewnętrzne.

Największym partnerem handlowym krajów regionu pozostają kraje strefy euro. Gdy w latach 2006 – 2007 gospodarki strefy rozwijały się w tempie 2,9 – 2,7 proc. PKB rocznie, rok 2008 przyniósł spowolnienie do 0,7 proc., a obecny według prognoz Eurostatu przyniesie kurczenie się tych gospodarek o 4 proc. Towarzyszyło temu zmniejszenie się produkcji przemysłowej. Jeszcze rok temu, w sierpniu 2008 r., jej wartość skurczyła się o skromne 0,9 proc, ale już w pierwszym półroczu 2009 roku było to regularnie, co miesiąc, ponad 16 proc. mniej. To dostrzegalne wygaśnięcie popytu na rynku wewnętrznym musiało się przełożyć na gospodarki państw Europy Środkowo-Wschodniej. Nie we wszystkich przypadkach przebiegało to identycznie.

[srodtytul]Chłód znad Bałtyku[/srodtytul]

Nieproporcjonalnie gorzej niż kraje strefy euro rozwijały się w 2008 roku tylko dwie gospodarki regionu – Estonia i Łotwa. Kraje obwołane niegdyś bałtyckimi tygrysami zanotowały już wtedy spadek PKB – odpowiednio o 3,6 i 4,6 proc. Tak wczesnych i tak przykrych skutków kryzysu w regionie nie doświadczył nikt inny. Wkrótce do tego grona dołączyła Litwa, ale kurczenie się jej gospodarki w 2009 roku nie było już niczym wyjątkowym. Z grona dziesięciu państw regionu będących członkami Unii Europejskiej, zdaniem Eurostatu, żadne nie będzie mogło się pochwalić w 2009 roku wzrostem gospodarczym. Prognozy wahają się od minus 10 – 13 proc. dla trzech państw bałtyckich do ok.1,4 – 1,6 proc. dla Polski i Bułgarii. Z kolei według MFW PKB Ukrainy spadnie o 8 proc. I nawet jeśli te przedwakacyjne szacunki Eurostatu są zbyt pesymistyczne (wiele wskazuje, że Polska zakończy rok wzrostem PKB), obrazują skalę regionalnej klęski. Jej efekty zobaczymy jednak dopiero w przyszłorocznym rankingu.

Prognozy te nie są jednak zaskakujące, biorąc pod uwagę skalę załamania rynków wewnętrznych. Tylko w dwóch krajach – w Polsce i Rumunii – produkcja przemysłowa zmniejszała się w pierwszym półroczu w tempie jednocyfrowym (z wyjątkiem stycznia i lutego). Dużo gorzej było w Estonii (sześć miesięcy spadków po 30 proc.), Litwie, Łotwie, Słowenii i Słowacji (ok. 20 proc.).

Niknący popyt na dobra i usługi firmy starały się sobie rekompensować redukując koszty stałe, czyli głównie zatrudnienie. Dziesiątka regionalnych członków UE jeszcze w sierpniu 2008 roku miała średnie stopy bezrobocia na poziomie od 4,3 proc. (Czechy, Słowenia) do prawie lub ponad 7 proc. (Polska, Łotwa, Węgry). Wyjątkiem była Słowacja z dużym bezrobociem strukturalnym (w sumie 9 proc.). Po kilku miesiącach redukcji zatrudnienia w krajach nadbałtyckich stopa bezrobocia liczona wg unijnej metodologii sięgnęła 16 – 17 proc., a na Węgrzech (10,3 proc.) i Słowacji (11,7 proc.) przekroczyła próg 10 proc. Z wyjątkiem Polski, od sierpnia 2008 roku do czerwca 2009 roku, stopa bezrobocia w regionie wzrosła o jedną trzecią.

Nawet jeśli ten rok gospodarki regionu, a wraz z nimi działające tam firmy, zakończą na minusie, kolejny powinien już przynieść ożywienie. Ale szacunki co do jego siły zmieniają się z miesiąca na miesiąc.

Co trzecia firma na tegorocznej liście Europa 500 pochodzi z Polski. Co ósma z Czech i Węgier, a co dziesiąta z Ukrainy. W sumie spółki pochodzące z tych czterech krajów stanowią trzy czwarte wszystkich firm, które ostatecznie znalazły się w zestawieniu. O strukturze listy nie przesądza więc tylko skuteczność prowadzenia biznesu. Ranking zdominowały firmy pochodzące albo z najbardziej rozwiniętych krajów regionu, albo z tych największych, gdzie gigantyczny rynek zbytu gwarantuje odpowiednio dużą skalę działania i w miarę stabilne przychody. Tyle że rzeczywistość gospodarcza w drugiej połowie 2008 i w 2009 roku wcale tej stabilności nie gwarantowała.

Pozostało 86% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy