Trwający od poniedziałku strajk, początkowo kierowców cystern transportujących paliwo, do których dołączyło ponad 30 tys. kierowców ciężarówek, oraz związane z nim blokady dróg skutecznie sparaliżowały kraj.
[wyimek][b]13,8 proc. [/b] sklepów zbankrutowało już w tym roku w Atenach[/wyimek]
Rząd próbował rozwiązać spór z kierowcami na drodze negocjacji. Załamały się one jednak w środę wieczorem. Teraz minister finansów Jeorjos Papaconstantinou zarzeka się, że nie pozwoli, aby grupka kierowców trzymała resztę Greków jako zakładników. – Żadna grupa interesów nie może uzurpować sobie prawa do sparaliżowania kraju – mówił minister.
Przedstawiciele rządu ostrzegają, że w przypadku przedłużania strajku nie zawahają się przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego. Teoretycznie mogą to zrobić, jeśli w kraju toczą się działania zbrojne lub też został dotknięty katastrofą naturalną.
Na czoło problemów, z którymi borykają się Grecy, wysuwają się problemy z paliwem. Według informacji federacji właścicieli stacji paliw zbiorniki są puste w 80 proc. greckich stacji benzynowych. Do tych, które jeszcze mają zapasy, ustawiają się kilometrowe kolejki. Lada dzień staną zakłady przemysłowe, bo zaczyna brakować surowców do produkcji, braki w zaopatrzeniu odczuwają także szpitale.