Małe spółki dla odważnych, papiery dłużne dla ostrożnych

Na giełdzie warto czasem zaakceptować papierowe straty i cierpliwie poczekać na lepsze czasy. Przekonali się o tym zwłaszcza posiadacze akcji mniejszych firm

Aktualizacja: 30.09.2010 08:00 Publikacja: 30.09.2010 01:40

Małe spółki dla odważnych, papiery dłużne dla ostrożnych

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

W ciągu minionych pięciu lat główny wskaźnik giełdy WIG zyskał ponad 30 proc. To niewiele, biorąc pod uwagę wysoki poziom ryzyka. Dość powiedzieć, że przeciętna lokata bankowa przyniosła ponad 20 proc. zysku, a średnia stopa zwrotu z obligacji skarbowych sięgnęła 32 proc. Ale kto postawił na akcje małych spółek, z pewnością ma powody do zadowolenia. Indeks sWIG80 grupujący najmniejsze spółki z GPW zyskał aż 157 proc.

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/274310,1,542469.html]Zobacz ile zysku przyniosły obligacje[/link][/b]

Spośród 205 firm notowanych w październiku 2005 r. na GPW 115 przyniosło zyski. W przypadku 57 spółek, głównie tych mniejszych, zyski są trzycyfrowe. Najwięcej zyskali akcjonariusze Ganta (744 proc.) i Mostostalu Warszawa (611 proc.). Wśród liderów pod względem wzrostu najwięcej jest przedstawicieli branży budowlanej. Na 27 spółek z tego sektora ponad połowa wypracowała trzycyfrową stopę zwrotu. Z dużych spółek, które zachowywały się szczególnie dobrze, warto wymienić PBG (266 proc.), Budimex (123 proc.), Polimex Mostostal (141 proc.) czy Elektrobudowę (448 proc.). Ale czy można się temu dziwić, skoro przez pięć lat (obejmujących także okres zapaści na rynku budowlanym) przychody branży wzrosły o około 150 proc., a zyski – o prawie 80 proc.?

Na drugim biegunie znalazły się głównie spółki, które nie poradziły sobie z kryzysem. Kursy Swarzędza czy Techmeksu są dziś około 90 proc. niższe niż pięć lat temu.

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/274310,2,542469.html]Zobacz ile zysku przyniosły depozyty bankowe[/link][/b]

Kupując akcje systematycznie, można było odnieść sukces tylko w 44 proc. przypadków. Przykładem może być Amica, gdzie zyski z takiej inwestycji sięgnęły 225 proc., podczas gdy jednorazowy zakup przyniósł “tylko” 94 proc. zysku. W przypadku spółki Beef San zysk z systematycznych inwestycji wyniósł 114 proc., natomiast kupując akcje jednorazowo, straciliśmy ponad 40 proc.

[srodtytul]Pozostałe indeksy zachowały się gorzej[/srodtytul]

Na tle sWIG80 stopy zwrotu z pozostałych indeksów giełdowych wyglądają blado. Tak duże różnice między indeksem małych spółek a resztą stawki wynikają przede wszystkim z zasięgu hossy. Warto przypomnieć, że od października 2005 roku, kiedy zaczynaliśmy naszą inwestycję, do szczytu hossy latem 2007 roku indeks sWIG80 zyskał aż 357 proc. W tym czasie wskaźnik mWIG40 zyskał 200 proc., zaś WIG – niespełna 100 proc. Z kolei bessa, która trwała do końca lutego 2009 roku, spowodowała mniej więcej takie same spadki wszystkich indeksów. Także zasięg trwającej obecnie hossy jest podobny dla wszystkich trzech indeksów. Stąd płynie wniosek, że budując portfel warto zwracać uwagę na mniejsze spółki. Zdaniem Kazimierza Szpaka z biura zarządzania aktywami w KBC TFI, jeśli uda się w odpowiednim czasie zidentyfikować na rynku perspektywiczną spółkę, to nawet gdy rynek osłabnie, powinniśmy osiągnąć satysfakcjonującą stopę zwrotu.

[srodtytul]Spóźniona oferta funduszy [/srodtytul]

Z tej hossy na rynku małych firm nie skorzystali jednak klienci funduszy. Powód? Zabrakło odpowiedniej oferty. Pięć lat temu na rynku działały tylko dwa fundusze inwestujące w akcje małych i średnich firm. Wysyp takich produktów nastąpił dopiero w ostatniej fazie hossy. Te, które działały, nie dokonały cudów. Fundusz Pioneer MiŚ zarobił dla klientów niespełna 10 proc., a DWS TOP 25 Małych Spółek 15 proc. Wydaje się więc, że zarządzający, konstruując portfel, postawili na nieodpowiednie spółki. W obu funduszach w ciągu tych pięciu lat mieliśmy dużą rotację zarządzających, co z pewnością odcisnęło swoje piętno na wynikach.

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/274310,4,542469.html]Zobacz wyniki funduszy inwestycyjnych[/link][/b]

Wśród funduszy akcji reszcie stawki zdecydowanie uciekli zarządzający Idea TFI i Legg Mason TFI. Ich fundusze akcji wypracowały ponad 60 proc. zysku, bijąc na głowę nie tylko średnią dla funduszy akcji, ale też wszelkie benchmarki. Na końcu stawki znalazły się fundusze PKO Akcji i Pioneer Akcji, które zanotowały straty. Jeśli przyjmiemy, że punktem odniesienia jest stopa zwrotu z indeksu WIG, to okaże się, że tylko 7 z 22 działających funduszy wypracowało lepszy wynik. A przecież pięć lat to rekomendowany przez TFI minimalny czas inwestycji na rynku akcji.

Wśród funduszy zagranicznych akcji jedynie fundusz Skarbiec TOP Funduszy Akcji wypracował dodatnią stopę zwrotu. To jednak produkt adresowany do zamożnych klientów, którzy dysponują kwotą co najmniej 100 tys. zł.

[srodtytul]Dobrze sprawdziły się mieszane strategie[/srodtytul]

W grupie funduszy zrównoważonych charakteryzujących się nieco niższym poziomem ryzyka średnia stopa zwrotu wyniosła 13,4 proc. Tu wyróżniły się fundusze Union Investment TFI, BPH TFI i BZ WBK AIB TFI. Wszystkie wypracowały zysk w okolicach 30 proc. Dobre wyniki tych funduszy to efekt skutecznego zarządzania zarówno częścią akcyjną, jak i dłużną. W obu tych grupach fundusze zarządzane przez Union Investment TFI i BZ WBK AIB TFI znalazły się w ścisłej czołówce. Z kolei fundusz BPH TFI, trochę słabszy wynik w grupie akcji, zrekompensował to bardzo dobrym rezultatem na rynku obligacji (należał do jednych z najlepszych w tej grupie).

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/274310,3,542469.html]Zobacz wyniki inwestycji w akcje 20 największych spółek giełdowych[/link][/b]

Podobnie jak w grupie funduszy akcji, tak również wśród produktów zrównoważonych najniższą stopę zwrotu wypracowały te zarządzane przez PKO i Pioneer.

O tym, że w minionych pięciu latach warto było mocno zróżnicować portfel, mogą świadczyć osiągnięcia funduszy stabilnego wzrostu. Średnio zarobiły ponad 22 proc., czyli więcej niż fundusze akcji. Wszystkie produkty z tej grupy wypracowały zysk, który w przypadku funduszu Aviva Ochrony Kapitału Plus i BPH Stabilnego Wzrostu oscylował wokół 40 proc. Warto wspomnieć też o funduszu Idea Stabilnego Wzrostu, który do 40 proc. aktywów inwestuje za granicą. Pięcioletnia stopa zwrotu sięgająca 80 proc. plasuje ten fundusz wśród najlepszych bez względu na klasy aktywów.

[srodtytul]Bezpiecznie i z dużymi zyskami[/srodtytul]

Porównując stopy zwrotu osiągnięte w poszczególnych klasach aktywów można jednak śmiało powiedzieć, że minione pięć lat należało do bezpiecznych instrumentów. Na obligacjach i funduszach papierów skarbowych zarobiliśmy średnio 32 proc. Zdecydowana większość funduszy obligacji wypracowała lepszy wynik niż fundusze akcji. Liderem w tej grupie został fundusz KBC Alfa. W tym przypadku z zysków (96 proc.) mogą się cieszyć tylko klienci TUiR Warta. Spośród ogólnodostępnych funduszy wyróżniają się natomiast dwa produkty firmowane przez BPH TFI. W przypadku BPH Obligacji 2, który charakteryzuje się nieco wyższym poziomem akceptowanego ryzyka, pięcioletnia stopa zwrotu przekroczyła 54 proc. Bezpieczniejszy BPH Obligacji 1 zarobił dla klientów 43,1 proc. Tradycyjne w tej grupie dobry rezultat uzyskał fundusz Idea Obligacji (46,9 proc.). Najgorzej wypadł fundusz Novo Papierów Dłużnych – poległ na zagranicznych obligacjach, które według stanu na koniec lipca 2009r. stanowiły ponad 41 proc. portfela.

W grupie najbezpieczniejszych funduszy rynku pieniężnego liderem jest Idea Premium, gdzie stopa zwrotu przekroczyła 36 proc. Po 30 proc. zarobiły też KBC Gamma i UniKorona Pieniężny. Większości funduszy udało się wypracować wyższą stopę zwrotu niż daje lokata bankowa, czyli główny cel został osiągnięty. Przeciętnie fundusze pieniężne zarobiły ponad 22 proc. (lokata 20 proc.).

[ramka][b]Ryszard Trepczyński, wiceprezes Pioneer Pekao Investment Management [/b]

Obligacje kojarzą się z wysokim bezpieczeństwem i niską stopą zwrotu – z pozoru wydają się więc nudnym instrumentem. Nic bardziej mylnego. Na rynkach globalnych największe pieniądze zyskiwano na handlu obligacjami, a największe kryzysy wybuchały, kiedy ich emitenci przestawali być wypłacalni.

W Polsce w ostatnim okresie rynek obligacji bardzo się rozwinął. Obok papierów skarbowych pojawiło się dużo obligacji emitowanych przez przedsiębiorstwa. Ich zaletą jest dużo wyższe oprocentowanie, wadą zaś – problem z właściwą oceną ryzyka takiej inwestycji. Duży zysk kusi, ale trzeba pamiętać, że wysokie oprocentowanie często wynika z niskiej wiarygodności kredytowej emitenta. Każda inwestycja i każdy emitent wymagają dokładnej analizy. Dlatego jeżeli chcemy inwestować samodzielnie, proponowałbym pozostać przy zakupie obligacji skarbowych. Gdy natomiast zależy nam na wyższej stopie zwrotu, warto się zainteresować ofertą funduszy, które kupują papiery korporacyjne. W skali pięciu lat takie fundusze powinny przynieść dochód 10 – 15 proc. wyższy niż obligacje rządowe.

[/ramka]

[ramka][b]Michał Staszkiewicz, menedżer na Polskę we Franklin Templeton[/b]

Bezpośrednie inwestycje na rynku walutowym cechują się wysokim ryzykiem i są przeznaczone dla doświadczonych inwestorów, akceptujących możliwość zarówno wysokich zysków, jak i dotkliwych strat. Jednak w pięcioletniej perspektywie tak naprawdę nie sposób przewidzieć kursów walutowych, szczególnie w tak zmiennym otoczeniu ekonomicznym, z jakim mamy do czynienia obecnie. Dlatego dla większości inwestorów najkorzystniejszym rozwiązaniem będzie sięgnięcie po fundusze inwestycyjne. Kupując ich jednostki, warto pamiętać o podstawowej zasadzie tworzenia portfela inwestycyjnego, czyli dywersyfikacji. Pod uwagę powinniśmy wziąć nie tylko różne klasy aktywów, ale także fundusze inwestujące na różnych rynkach: w Azji czy Ameryce Południowej.

Częstym problemem, który się wtedy pojawia, jest ryzyko walutowe. Większość zagranicznych instrumentów finansowych jest denominowanych w dolarach lub euro. To sprawia, że polski inwestor jest narażony na ryzyko kursowe. Zyski wypracowane przez instrument mogą zostać zjedzone przez umacniającego się złotego. Warto więc zwrócić uwagę na fundusze, które potrafią zabezpieczyć przed takim ryzykiem – o kurs walutowy EUR/USD czy USD/PLN nie będziemy się musieli wtedy martwić.[/ramka]

[ramka][b]Jak liczyliśmy opłacalność inwestycji[/b]

Pięć lat temu, w październiku 2005 r., rozpoczęliśmy systematyczne oszczędzanie. Co miesiąc te same kwoty przeznaczaliśmy na zakup obligacji skarbowych, jednostek funduszy inwestycyjnych, akcji, walut obcych oraz na założenie bankowego depozytu złotowego. Jednocześnie w tym samym czasie (początek października 2005 r.) jednorazowo zainwestowaliśmy w te same instrumenty finansowe, które wybraliśmy do systematycznego oszczędzania. Jeśli lokata kończyła się np. po roku, zakładaliśmy taką samą, oczywiście na nowych warunkach. 22 września 2010 r. podsumowaliśmy efekty.

Zyski lub straty osiągnięte dzięki systematycznemu oszczędzaniu nie pokrywają się z wynikami jednorazowych inwestycji dokonanych pięć lat temu z dwóch powodów. Po pierwsze, w przypadku inwestycji jednorazowej przez pięć lat pracowała od razu cała kwota, w przypadku systematycznych dopłat – zwiększająca się co miesiąc. Po drugie, w przypadku akcji i funduszy inwestujących w akcje duże znaczenie mają zmiany kursów na giełdzie – wyniki zależą od ceny akcji w dniu rozpoczęcia i podsumowania inwestycji.

[b]Obligacje skarbowe[/b]

Przez pięć lat co miesiąc kupowaliśmy papiery dostępne na giełdzie: trzyletnie (TZ), dziesięcioletnie o zmiennym oprocentowaniu (DZ) i dziesięcioletnie o stałym oprocentowaniu (DS) oraz dwudziestoletnie (WS). Na rynku pierwotnym kupowaliśmy stałoprocentowe dwulatki (DOS) i czterolatki (COI). Za odsetki od obligacji kupowaliśmy kolejne papiery tego samego typu. Zyski z obligacji notowanych na giełdzie są wyliczone po uwzględnieniu prowizji maklerskiej, jaką musieliśmy zapłacić przy zakupie. Przyjęliśmy, że wynosi ona 0,6 proc. wartości transakcji. Obliczenia uwzględniają wszystkie należne odsetki.

[b]Akcje[/b]

Wyliczyliśmy zyski z inwestycji (systematycznych i jednorazowej) w akcje 20 spółek, które były największe na warszawskiej giełdzie pięć lat temu. Założyliśmy, że przy zakupie akcji płacimy prowizję maklerską w wysokości 1 proc. wartości transakcji.

[b]Fundusze inwestycyjne[/b]

Co miesiąc kupowaliśmy jednostki uczestnictwa w funduszach po cenach sprzedaży obowiązujących danego dnia. Według takiej samej zasady ustaliliśmy cenę zakupu jednostek w ramach inwestycji jednorazowej. Bieżącą wartość portfela obliczyliśmy, mnożąc liczbę jednostek przez ich wartość.

[b]Lokaty złotowe w bankach[/b]

Przyjęliśmy, że co miesiąc zakładamy roczną lokatę złotową o wartości 500 zł. Oprocentowanie określiliśmy na podstawie średnich stawek w 20 największych bankach. Zyski zostały podane przy założeniu, że nie zerwiemy lokat do końca umowy (zakładaliśmy je przecież stopniowo co miesiąc i niektóre rozpoczęły się niedawno). Z kolei w przypadku inwestycji jednorazowej podliczyliśmy zyski z pięciu kolejnych lokat rocznych.

[b]Waluty[/b]

Dolary i euro kupowaliśmy i sprzedawaliśmy w kantorze. Oszczędności trzymaliśmy w banku na na lokatach terminowych. [/ramka]

W ciągu minionych pięciu lat główny wskaźnik giełdy WIG zyskał ponad 30 proc. To niewiele, biorąc pod uwagę wysoki poziom ryzyka. Dość powiedzieć, że przeciętna lokata bankowa przyniosła ponad 20 proc. zysku, a średnia stopa zwrotu z obligacji skarbowych sięgnęła 32 proc. Ale kto postawił na akcje małych spółek, z pewnością ma powody do zadowolenia. Indeks sWIG80 grupujący najmniejsze spółki z GPW zyskał aż 157 proc.

Pozostało 96% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy