O przyszłości polskiego rynku energii po prywatyzacji spółek sektora dyskutowali uczestnicy debaty zorganizowanej przez serwis [b][link=http://www.energianews.pl]Energianews.[/link] [/b]
Wiceminister skarbu Jan Bury przekonywał w czasie dyskusji, że wybrany dla energetyki model prywatyzacji jest optymalny, choć wzbudza kontrowersje. I zapewnia, że sprzedaż firm ma na celu nie tylko pokrycie potrzeb budżetu. Bronił koncepcji prywatyzacji, według której państwo pozostanie udziałowcem tylko dwóch największych firm – Polskiej Grupy Energetycznej i Tauronu, a pozbywa się udziałów w Enei poznańskiej i gdańskiej Enerdze.
[srodtytul]Sprzedaż pod presją budżetu[/srodtytul]
Uczestnicy debaty spierali się o cel prywatyzacji w energetyce. Tym bardziej, że w tym roku to właśnie wpływy ze sprzedaży kluczowych firm tej branży to podstawowe źródło przychodów prywatyzacyjnych. Ministrowi skarbu do wypełnienia planu na 2010 r. brakuje jeszcze połowy kwoty, czyli 12 mld zł. I liczy, że uzyska je, wybierając inwestora dla Energi, który zapłaci 7,5 mld zł za akcje oraz sprzedaż pakietu akcji Enei za ponad 5 mld zł.
Były wicepremier Janusz Steinhoff zauważył, że prowadzenie procesów prywatyzacji pod presją potrzeb fiskalnych państwa jest wyjątkowo nieracjonalne. – Po pierwsze ze względów taktycznych, ponieważ negocjacyjna pozycja ministra skarbu jest dużo słabsza wobec potencjalnego inwestora, jeśli ten wie, że zapisano w budżecie 7 czy 10 mld złotych w danym roku – argumentował Janusz Steinhoff. – Po drugie bardzo często strategia samej prywatyzacji na tym cierpi. Nie lubię określenia sprzedaż, bo chodzi o przekształcenia własnościowe, które są elementem polityki gospodarczej.