Po wtorkowej interwencji frank osłabił się o blisko 10 proc. do poziomu 1,2 CHF za euro. Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) zapowiada, że w długim terminie frank powinien się osłabić jeszcze bardziej. Jeśli tak się nie stanie, bank jest gotów podjąć kolejne interwencje. – Dążymy do poważnego i trwałego osłabienia franka – zapewnia SNB.
Analitycy wskazują, że zadanie to będzie bardzo trudne, choć szwajcarski bank centralny dysponuje rezerwami walutowymi sięgającymi blisko 180 mld franków. Przyczyna tego jest prosta: frank jest tzw. walutą bezpiecznej przystani. Zyskuje na wartości, gdy inwestorów ogarnia niepokój.
Do wczorajszej interwencji SNB szwajcarska waluta umocniła się od początku roku o około 20 proc. wobec złotego i blisko 13 proc. w stosunku do euro. 9 sierpnia frank umocnił się z tego powodu do rekordowego poziomu 1,0075 CHF za euro. Według wyliczeń Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) jeszcze na początku tygodnia szwajcarska waluta była aż o 40,5 proc. przewartościowana wobec euro.
Taka sytuacja była bardzo nie na rękę polskim kredytobiorcom zadłużonym we frankach. Ale mocno na nią narzekali również szwajcarscy eksporterzy. Nadmierna siła narodowej waluty doprowadziła do spadku eksportu i spowolniła w drugim kwartale wzrost PKB Szwajcarii do 0,4 proc. (licząc kwartał do kwartału) z 0,6 proc. w pierwszym kwartale.
Czy SNB uda się jednak na dłuższy okres nie dopuścić do aprecjacji franka? Dotychczasowe doświadczenia z osłabianiem franka nie są zachęcające. W 2010 r. SNB kończył rok z 21 mld euro straty będącymi wynikiem bezskutecznych interwencji walutowych. Szwajcarscy politycy wzywali z tego powodu prezesa Philippa Hildebranda do rezygnacji. W sierpniu bank centralny chwilowo osłabił walutę, obcinając swoją docelową stopę procentową z 0,25 proc. do zera. Kilka dni później frank rekordowo się umocnił.