Nad tym, na jakim poziomie innowacyjności jest polska gospodarka i jakie są perspektywy przesunięcia jej na bardziej innowacyjne tory, zastanawiali się uczestnicy dyskusji „Świat potrzebuje twoich pomysłów i wynalazków" zorganizowanej w trakcie IV Międzynarodowego Forum Zarządzania Własnością Intelektualną. „Rz" była patronem prasowym debaty.
– Polska może się stać naprawdę innowacyjnym krajem. Polski PKB wzrósł w latach 1991 – 2008 o 230 proc. Ten wzrost zawdzięczamy nie tylko boomowi inwestycyjnemu, ale także rosnącemu poziomowi innowacyjności – przekonuje Bożena Lublińska-Kasprzak, prezes Polskiej?Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Wskazuje też proinnowacyjne sektory polskiej gospodarki, zaliczając do nich m.in. sektor farmaceutyczny, informatyczno-komunikacyjny, ale także polskie wzornictwo czy ekologiczną branżę rolno-spożywczą. Bardzo dobrze rokuje również sektor lotniczy, czego najlepszym przykładem jest szybko rozwijająca się Dolina Lotnicza na Podkarpaciu. Jak podkreśla Lublińska-Kasprzak, dolina to doskonały przykład pozyskiwania funduszy europejskich. Na Podkarpacie napłynęło już ponad 1 mld złotych na innowacje.
To dobre prognostyki na przyszłość, tymczasem jak zgodnie wskazują naukowcy i przedsiębiorcy, Polska nadal okupuje ostatnie miejsca w rankingach innowacyjności i choć pnie się w nich, to jednak z mozołem. – Jako kraj nie wypracowaliśmy dotąd żadnego globalnego produktu uznawanego na świecie za przykład innowacyjności – przypomina Paweł Bochniarz, dyrektor działu marketingu, komunikacji i rozwoju biznesu PwC w Polsce, dodając, że wyczerpaliśmy już limit rozwoju gospodarki za pomocą imitacji i dlatego firmy takie jak Solaris Bus & Coach, Fakro, Dr Irena Eris mają już swoje własne działy badawcze. Zgadza się z tym Arkadiusz Patryas – wiceprezes firmy I3D, głównego polskiego start-upu wykorzystującego rozwój technologii wirtualnej rzeczywistości i zajmującego się nim. – Na początku wykorzystaliśmy kopiowanie cudzych pomysłów, ale ta droga rozwoju się wyczerpuje – mówi Patryas.
Polski paradoks
Zdaniem dr. Mirosława Grudnia, wiceprezesa Polskiej Izby Gospodarczej Zaawansowanych Technologii (PIGZT) i jednocześnie prezesa jednej z najbardziej innowacyjnych polskich firm VIGO System, niski poziom innowacyjności polskiej gospodarki jest pewnym paradoksem. – Od kilkudziesięciu lat mówimy w Polsce, że nasza gospodarka jest nieinnowacyjna, a jednocześnie mamy naprawdę wielu świetnych inżynierów – mówi Grudzień. W jego ocenie marsz ku innowacjom trzeba zacząć od prostych rzeczy, w tym klarownego zdefiniowania innowacyjności, bo choć istnieją dziesiątki definicji tego pojęcia, to zdaniem naukowca bardzo celnie sedno sprawy ujął Günter Verheugen, były unijny komisarz ds. przemysłu i przedsiębiorczości. Niemiecki polityk zdefiniował innowacyjność jednym zdaniem, wskazując, że to umiejętność zamiany wiedzy na pieniądze. – Trzeba więc mieć wiedzę i przetworzyć ją w produkt sprzedawalny na rynku. Tymczasem my mamy wiedzę, ale nie wiemy, jak ją sprzedać – mówi Grudzień. Dlaczego tak się dzieje? – Wiedzą dysponuje sfera nauki, ale klucz do jej sprzedaży leży w sferze przemysłu, a w Polsce pomiędzy tymi sferami istnieje głęboka przepaść m.in. dlatego, że biznes mówi zupełnie innym językiem niż naukowcy – dodaje wiceprezes PIGZT.
0,68 proc. PKB wyniosły w 2009 roku polskie nakłady na działalność badawczo-rozwojową