Pod koniec 2008 r. budowlana firma zadebiutowała na warszawskiej giełdzie, a w 2011 r. na parkiet wprowadziła swoją spółkę zależną – deweloperski JHM Development. W 2011 r. Mirbud miał 546,3 mln zł skonsolidowanych przychodów ze sprzedaży i 26,6 mln zł zysku netto przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej. W porównaniu z 2010 r. obroty grupy wzrosły o ponad 80 proc. To jednak nie ostatnie słowo Mirbudu.
Jerzy Mirgos, dyrektor generalny spółki i jej największy akcjonariusz, pytany o to, czy tegoroczna sprzedaż grupy może wzrosnąć o 20 – 30 proc., przyznaje, że jest to realny poziom. Skąd to przeświadczenie? – Nasz aktualny portfel zleceń gwarantuje nam powtórzenie ubiegłorocznej sprzedaży – wyjaśnia Mirgos. Przedstawiciel budowlanej grupy przyznaje, że w tym roku nie uda jej się utrzymać dotychczasowej rentowności, gdyż będzie realizować kilka zleceń o niskich marżach. Liczy jednak na to, że wzrost sprzedaży umożliwi utrzymanie zysków na zbliżonym poziomie. – Dziś większą wagę przykładamy do rentowności niż przychodów. Ważniejsze jest osiąganie stabilnych zysków, a nie zwiększanie za wszelką cenę sprzedaży – podkreśla.
Jaki jest sekret spółki, dzięki któremu tak dobrze radzi sobie na rynku? – Mirbud działa w branży budowlanej od dwóch dekad. W ciągu ostatnich lat skupiliśmy się na budownictwie kubaturowym i drogowym, gdyż znamy je i wiemy, jak w nich działać – tłumaczy Jerzy Mirgos. – Nie zamierzamy eksperymentować z segmentami, o których nie mamy pojęcia, jak budownictwo energetyczne czy kolejowe. Zamierzamy kontynuować dotychczasową strategię. Nie daje nam ona może spektakularnych sukcesów, ale umożliwia konsekwentne zwiększanie przychodów – dodaje.
Mirbud nie planuje wchodzenia w nowe segmenty, ale chce zwiększyć zasięg geograficzny wchodzącej w skład grupy spółki Kobylarnia na cały kraj. – W tym celu planujemy m.in. otworzenie dwóch nowych oddziałów tej firmy. Nie zamierzamy rozwijać się poprzez przejęcia, lecz organicznie – podkreśla.
Grupa nadal zamierza walczyć o zlecenia z segmentu drogowego. – Wydatki Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad na nowe autostrady i drogi szybkiego ruchu spadną. Wysokie będą jednak wydatki na modernizację i rozbudowę już istniejących dróg. Przewidujemy, że w ciągu najbliższych trzech lat ten rynek będzie się rozwijał bardzo dynamicznie – mówi Mirgos.