Największe zyski w 2012 roku przyniosły inwestycje w fundusze akcji. Przeciętna stopa zwrotu sięgnęła 20 proc. Wśród funduszy operujących na rynku polskim zdecydowanym liderem jest Copernicus Akcji Dywidendowych, który zarobił dwa razy więcej niż średnio grupa. Fundusz inwestuje głównie w akcje firm płacących dywidendy, a te w tym roku były rekordowo wysokie. Ale nie wszystkim udało się wykorzystać wzrost indeksów. Przykładem mogą być fundusze akcji zarządzane przez Allianz TFI. Najwyraźniej zarządzający nie wierzyli w hossę i nie dostosowali do niej portfeli. Inna sprawa, że zarządzający Allianz TFI jeszcze na początku roku uznawali akcje Polimeksu czy PBG
za inwestycję długoterminową. Przypomnijmy jednak, że w latach 2010 i 2011 fundusze zarządzane przez Allianz należały do ścisłej czołówki.
Dużo powodów do zadowolenia mogą mieć ci, którzy postawili na inwestycje w akcje tureckie. Fundusz Arka BZ WBK Akcji Tureckich zarobił prawie 43 proc. Umocnienie złotego spowodowało, że ten sam fundusz w euro przyniósł zysk przekraczający 57 proc. I jest to zdecydowanie najlepszy wynik w tym roku. Trudno się dziwić, skoro indeks tureckiej giełdy wzrósł o ponad 47 proc. Dla porównania – wskaźnik MSCI EM (indeks rynków wschodzących) zyskał tylko 17 proc.
Fatalny rok ma za sobą Idea TFI. Jej fundusze mają straty wynoszące od 22 proc. (Idea Premium) do ponad 43 proc. (Idea Akcji). To w głównej mierze efekt utraty zaufania klientów po wpadce funduszu Idea Premium na obligacjach DSS, a później PBG.
Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec Holding
W drugiej połowie roku, wraz z ogłoszeniem rozpoczęcia programu OMT przez Europejski Bank Centralny oraz QE3 przez Rezerwę Federalną, inwestorzy uwierzyli w lepszą przyszłość i dodatnie stopy zwrotu. Akcje na rynkach wschodzących, w tym w Polsce, obligacje krajów peryferyjnych eurolandu, a także giełdy w najsilniejszych gospodarczo krajach zaczęły rosnąć, wynosząc niektóre indeksy o kilkadziesiąt procent w stosunku do lipcowego dołka.Warszawska giełda wykazała się dużą siłą na tle słabnącej gospodarki, co można odczytać jako dyskontowanie ożywienia gospodarczego, jakie ma nastąpić w drugiej połowie 2013 r. Jeżeli koniunktura giełdowa zachowa charakter wskaźnika wyprzedzającego, spowolnienie w polskiej gospodarce będzie raczej krótkie. Mój bazowy scenariusz zakłada wzrost WIG w przyszłym roku o 15–20 proc. Z całą pewnością przebojem dla polskich inwestorów był rynek obligacji. Obecne spadki oprocentowania wynikają z uznania Polski przez inwestorów zagranicznych za kraj o niskim ryzyku. Wiele wskazuje na to, że obserwujemy właśnie tak wyczekiwany proces zbliżania się stóp złotowych do stóp w euro. Na szczęście konwergencja odbywa się w stronę stóp charakterystycznych dla Francji a nie Grecji. Jeśli przyjmiemy tę tezę, to w przyszłym roku możemy mieć kilkuprocentowy zysk z obligacji skarbowych.
Szymon Borawski-Reks, zarządzający funduszami Arka w BZ WBK TFI
W przyszłym roku kluczowe znaczenie dla poprawy sytuacji na rynkach akcji będą miały fundamenty makroekonomiczne oraz to, czy pieniądze wpompowane przez banki centralne przełożą się na szybszy wzrost gospodarczy. Nie ma już zbyt wielu prostych rezerw. Banki centralne zrobiły to, czego od nich oczekiwano. Impuls wzrostowy wywołany przez te decyzje już się jednak wyczerpuje. Dlatego w najbliższym czasie inwestorzy powinni znów bardziej koncentrować się na sytuacji makro oraz wynikach spółek. W naszym regionie największe szanse na wzrost oparty o fundamenty ma, podobnie jak w tym roku, rynek turecki. W Polsce akcje mogą już nie przynieść takich zysków jak w 2012 r. ze względu na pogarszającą się sytuację makro oraz prognozowane osłabienie wyników spółek w najbliższych kwartałach. Z drugiej strony, jeśli sytuacja gospodarcza na świecie zacznie się poprawiać, to mimo relatywnie gorszej sytuacji w naszej gospodarce ceny polskich akcji także mogą zyskiwać. W dłuższym okresie oceniam rynek akcji optymistycznie. Stopy procentowe – zarówno na świecie, jak i w Polsce – są na bardzo niskim poziomie. Obniża to koszty pozyskania kapitału przez spółki, a jednocześnie sprawia, że atrakcyjność długoterminowych inwestycji w akcje w porównaniu z rentownością długoterminowych obligacji skarbowych jest wysoka.