Co ciekawe, wygląda na to, że w kryzys wpędziła organizację wyłącznie skrajnie odmienna wizja działania Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej przez jej najaktywniejszych działaczy i niemożność znalezienia pomiędzy nimi kompromisu. Czołowymi osobami sporu są jeden z założycieli Izby i jej długoletni prezes (ostatnio wiceprezes) Arkadiusz Binder z jednej strony, a pozostali członkowie zarządu oraz Komisji Rewizyjnej z przewodniczącym tej ostatniej Piotrem Marciniakiem (także współzałożycielem Izby) na czele.
Konflikt personalny
Zarzewiem konfliktu, według jednego z członków KIKE, była zmiana na stanowisku prezesa zarządu dokonana przez Walne Zgromadzenie 1,5 roku temu. Arkadiusza Bindera zastąpił Kamil Kurek. Binder został powołany na stanowisko wiceprezesa zarządu, zajmując się dalej swoimi prioretetowymi przedsięwzięciami: tzw. Tanim Łączem, czyli systemem hurtowych zakupów usług transmisji danych przez członków KIKE, oraz systemem rozproszonych stacji czołowych, czyli raczkującym jeszcze hurtowym systemem zakupów praw do treści wideo dla coraz liczniejszych usług TV w sieciach małych ISP.
Według przeciwników utrata stanowiska prezesa była dla Arkadiusza Bindera ciosem osobistym, jako że był jednym z założycieli Izby oraz ojcem i współorganizatorem najważniejszych dla Izby projektów (Tanie Łącze), które zadecydowały o jej sukcesie. Bez względu na ten domniemamy czysto emocjonalny czynnik pozostaje faktem, że Arkadiusz Binder przyjął rolę krytyka funkcjonowania Izby. Z publicznie dostępnych projektów jego autorstwa widać, że jego zdaniem KIKE działa nazbyt chaotycznie i niewystarczająco efektywnie. Jego ideałem zdaje się sformalizowana struktura efektywnością i silnym kierownictwem (np. 1-osobowy zarząd) zbliżona do normalnego podmiotu gospodarczego.
Konflikt narastał, a w pewnym momencie karty zostały wyłożone na stół. Arkadiusz Binder nie krył, że będzie dążył do odwołania aktualnego zarządu, zmiany statutu i organizacji Izby (m.in. zmniejszenie liczby członków zarządu, ścisłe określenie obszarów kompetencyjnych, wdrożenie i przestrzeganie systemu obiegu dokumentów). Wyłączając fakt, że aktualnym członków zarządu nie mogła się podobać ani wcześniejsza krytyka, ani pomysł na odwołanie ich z funkcji podjęli argument, że wizja Arkadiusza Bindera nie za bardzo nadaje się na model działania izby gospodarczej, która z natury rzeczy musi być tworem demokratycznym. Ze wszystkimi tego wadami i zaletami.