Ubezpieczenia narciarskie, zakres, koszty leczenia po wypadku

Dla narciarzy | Leczenie urazu, do którego doszło na przykład w Alpach, może kosztować około 600–1000 euro. Za transport karetką do Polski płaci się od 6 do 12 tys. zł, a za akcję ratowniczą z użyciem helikoptera w Austrii około 3 tys. euro.

Publikacja: 12.12.2013 01:22

W razie wypadku wydatki związane z pomocą medyczną mogą być ogromne. Jeśli mamy odpowiednią polisę,

W razie wypadku wydatki związane z pomocą medyczną mogą być ogromne. Jeśli mamy odpowiednią polisę, pokryje je towarzystwo

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Stosunkowo niedrogi sprzęt i tanie loty powodują, że na kilkudniowy zagraniczny wyjazd na narty stać coraz więcej Polaków. Już za kilkaset złotych można śmigać po stokach za południową granicą.

Niestety, w razie wypadku wyjazd marzeń może zamienić  się w koszmar. Wielu Polaków wraca z potężnym długiem. W przypadku wyjazdów narciarskich ubezpieczenie nie jest więc luksusem, lecz jest  wręcz koniecznością. Większość firm ubezpieczeniowych ma w ofercie polisy obejmujące amatorskie uprawianie narciarstwa.

W Polsce jest około 8 milionów narciarzy. 80 proc. z nich deklaruje w badaniach, że ma świadomość potrzeby ubezpieczenia się przed wyjazdem na narty.

– Z roku na rok widać coraz większe zainteresowanie polisami i rosnącą świadomość zagrożeń związanych z uprawianiem sportów zimowych bez odpowiedniego ubezpieczenia. Wciąż jednak daleko nam do standardów krajów alpejskich. Przeciętny Niemiec czy Francuz bez ubezpieczenia nie wejdzie na stok – mówi Tomasz Brożyna, dyrektor sprzedaży i marketingu w Mondial Assistance.

50 tys. zł przynajmniej tyle powinna wynosić suma gwarancyjna w ubezpieczeniu OC; polisa przyda się, gdy wyrządzimy komuś szkodę

Kiedy się przyda

Ubezpieczenie warto wykupić niezależnie od tego, jak radzimy sobie na stoku.

– Nawet jeśli nasze umiejętności jazdy na nartach są ponadprzeciętne, to nie ma pewności, że kontuzji nie spowoduje inny, mniej doświadczony narciarz. W dodatku specyfika udzielanej pomocy, na przykład bezpośrednio na stoku, w trudnych warunkach pogodowych może powodować, że koszty będą potężne – tłumaczy Tomasz Brożyna.

Wydatki te dobrze obrazuje przykład z lutego tego roku z Austrii. Narciarz uległ wypadkowi na trasie zjazdowej. Złamał rękę i nogę. W miejscowym szpitalu poddano go koniecznej operacji. Przebywał tam 14 dni.

Pechowiec miał ważną kartę EKUZ, która pozwoliła na pokrycie kosztów leczenia. Nie objęła jednak kosztów transportu medycznego, a ten był skomplikowany i wieloetapowy. Najpierw kontuzjowanego narciarza przewieziono helikopterem ze stoku do szpitala. A po operacji karetką ze szpitala na lotnisko (specjalny transport lotniczy w pozycji leżącej do Warszawy), potem karetką z lotniska w stolicy do szpitala w mieście zamieszkania. Po dodaniu kosztów przelotu i noclegu pielęgniarza, którego asysta była konieczna, transport kosztował 50 tys. zł. Gdyby narciarz nie miał wykupionej polisy, byłby to prawdopodobnie najdroższy wyjazd turystyczny w jego życiu.

W porównaniu z tym, jakie mogą być koszty związane z wypadkiem na stoku, cena polisy nie jest wysoka. Przykładowo w PZU składka za  ubezpieczenie o zakresie podstawowym dla jednej osoby (wyjazd na narty do Austrii na siedem dni; suma ubezpieczenia dotycząca kosztów leczenia 160 tys. zł) wyniesie 44 zł.

Na co warto zwrócić uwagę

Zakres ochrony powinien być dobrany tak, żeby w razie wypadku na stoku zabezpieczyć się przed wszelkimi wydatkami.

– Zanim kupimy polisę, zapoznajmy się z warunkami ubezpieczenia i dokładnie sprawdźmy, w jakich okolicznościach ubezpieczenie będzie działało – radzi Ilona Tomaszewska z Liberty Direct.

Podstawowe znaczenie ma polisa KL (koszty leczenia), która zapewnia zwrot wydatków związanych z nagłym zachorowaniem czy wypadkiem za granicą. Najczęstsze urazy to naciągnięcia i zerwania więzadeł i ścięgien, złamania kończyn dolnych i górnych. Są to kontuzje typowo narciarskie. Wiele z nich to skomplikowane przypadki. Doprowadzenie nogi do pełnej sprawności po zerwaniu więzadła krzyżowego lub ścięgna Achillesa wymaga wielu zabiegów. Koszty leczenia w krajach alpejskich są wysokie. Do tego dochodzi udzielanie pomocy w trudno dostępnych miejscach czy konieczność specjalistycznego transportu medycznego. Wszystko to sprawia, że wydatki związane z wypadkiem mogą być rujnujące dla domowego budżetu.

– Warto również dokupić  często niedoceniane ubezpieczenie OC przydatne w sytuacjach, kiedy staniemy się sprawcą szkody, powodując na przykład wypadek na stoku – mówi Ilona Tomaszewska.

O wyrządzenie krzywdy innemu człowiekowi albo uszkodzenie jego sprzętu na stoku nietrudno. Nadmierna prędkość, zbyt małe umiejętności, niespodziewany zakręt i problem gotowy.

Jeśli ponosimy winę za zdarzenie, wówczas musimy pokryć koszty leczenia i rehabilitacji. Powinniśmy też wypłacić zadośćuczynienie oraz  zwrócić koszty naprawy lub zakupu nowego sprzętu. Odpowiadamy także za szkody wyrządzone przez nasze dzieci.

Suma gwarancyjna w OC nie powinna być niższa niż 50 tys. zł, zwłaszcza gdy wybieramy się do krajów alpejskich. Cudzoziemcy poszkodowani  na stokach skutecznie dochodzą swoich praw, a kwoty roszczeń są wysokie.

Transport jest bardzo kosztowny

W Polsce poszkodowanego zwozi z góry GOPR. Pechowy narciarz nie musi się martwić o koszty transportu, gdyż wyręcza go w tym państwo. Za granicą nie jest tak dobrze. Transport ze stoku opłaca narciarz. W dodatku nikt go nie pyta, w jaki sposób chce być zwożony na dół: tańszym toboganem czy drogim helikopterem.

Jak wynika z informacji firmy Mondial Assistance,  w poprzednim sezonie narciarskim najwięcej kosztowały interwencje wynikające z wypadków na stokach w krajach alpejskich. Rekordowo droga była pomoc narciarzowi w Austrii – 59 tys. zł. Jedna z interwencji we Włoszech pochłonęła 51 tys. zł, a w Szwajcarii – 54 tys. zł. W krajach alpejskich najczęściej udzielano pomocy poszkodowanym Polakom.

U naszych  południowych sąsiadów jest niewiele taniej niż w Alpach. Do tego na przykład na Słowacji, inaczej niż w Polsce, za akcję ratowniczą (np. poszukiwanie po zejściu lawiny, dotarcie na stok, w tym  z użyciem helikoptera czy skutera) płaci poszkodowany.

Polisa powinna więc obejmować koszty poszukiwania i ratownictwa z sumą ubezpieczenia nie niższą niż 50 tys. zł.

Przydatne jest ubezpieczenie kosztów transportu poszkodowanego do Polski na wypadek konieczności przewozu, np. ambulansem.

Praktyczne znaczenie mają z kolei usługi assistance, czyli pomocowe. W zależności od warunków umowy mogą to być np.: pomoc w organizacji leczenia i rehabilitacji, opieka nad dziećmi czy usługi tłumacza.

Uzupełnieniem pakietu dla narciarza jest ubezpieczenie NNW. Zapewni ono poszkodowanemu świadczenie w wysokości określonego procentu sumy ubezpieczenia.

Można również ubezpieczyć sprzęt sportowy. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że odszkodowanie za kradzież sprzętu przysługuje tylko wtedy, gdy znajdował się on pod naszą opieką. Jeśli więc pójdziemy na obiad, zostawiając narty przed restauracją i ktoś je ukradnie, na wypłatę pieniędzy nie możemy liczyć. Jeżeli obawiamy się zniszczenia bądź uszkodzenia sprzętu podczas jazdy, to sprawdźmy, czy ochrona obejmuje także dodatkowe wyposażenie, takie jak kask czy gogle, oraz czy towarzystwo obniży odszkodowanie o stopień amortyzacji utraconej rzeczy.

Co zapewnia karta EKUZ

Polacy płacący w naszym kraju składki na ubezpieczenie zdrowotne (lub objęci takim ubezpieczeniem z innego tytułu) mają prawo do bezpłatnych, podstawowych świadczeń opieki zdrowotnej w krajach Unii Europejskiej. Z prawa tego korzystają po okazaniu Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ), wydawanej bezpłatnie przez NFZ. Karta EKUZ obejmuje świadczenia dostępne nieodpłatnie w danym kraju w placówkach mających umowę z tamtejszą kasą chorych (odpowiednikiem NFZ). Dostęp do publicznej służby zdrowia jest możliwy tylko w takim zakresie, jaki mają obywatele danego kraju. Na podstawie EKUZ nie możemy więc liczyć na rekompensatę wszystkich kosztów poniesionych w razie wypadku, gdyż w niektórych państwach UE usługi zdrowotne są częściowo odpłatne. EKUZ nie ma żadnego znaczenia, gdy korzystamy z opieki medycznej w prywatnych placówkach. Ponadto gwarantuje jedynie pokrycie wydatków np. na konsultację lekarską czy opiekę medyczną w szpitalu, nie obejmuje natomiast kosztów ratownictwa na stoku i transportu do Polski.

Co z zimowymi sportami ekstremalnymi

Jazda poza trasą, skialpinizm, tory saneczkowe to zimowe sporty ekstremalne zyskujące coraz większą popularność. Osoby uprawiające je powinny upewnić się przed zakupem wyjazdowej polisy turystycznej, czy dane towarzystwo nie uznaje takich dyscyplin za wyjątkowo ryzykowne. Pozwoli to uniknąć problemów w razie szkody. W zasadzie można przyjąć, że standardowa polisa dla narciarza nie obejmuje takich aktywności.

Jeśli ktoś wybiera się w góry i zakłada, że może próbować sportów ekstremalnych albo wręcz nastawia się na nie (to samo dotyczy jazdy wyczynowej), musi zgłosić to towarzystwu przy zawieraniu umowy. W przeciwnym razie gdy dojdzie do kontuzji, nie otrzyma świadczenia.

– Spokojny zjazd na nartach różni się od wyczynowej jazdy poza trasą, tak samo jak zimowy spacer w górach nie jest tym samym co alpinizm. Standardowy wariant polisy turystycznej obejmuje zazwyczaj tylko amatorskie uprawianie sportu. Taki sport jest o wiele mniej ryzykowny od profesjonalnego czy od tzw. sportów ekstremalnych, których uprawianie z samego założenia jest mniej bezpieczne. Rozróżnienie na mniej i bardziej ryzykowną aktywność ma więc na celu oszacowanie poziomu ryzyka i na tej podstawie dobranie odpowiedniego zakresu ochrony oraz wyliczenie składki – tłumaczy Anna Materny z Gothaer TU.

Każde towarzystwo definiuje w ogólnych warunkach ubezpieczenia (OWU), jakie sporty uważa za amatorskie i wysokiego ryzyka (ekstremalne). Generalnie sporty wysokiego ryzyka to te, które wiążą się ze zwiększonym ryzykiem wypadku lub które są uprawiane wyczynowo. Należą do nich np. skialpinizm, freeride, icebiking czy iceclimbing. Ale każde towarzystwo samodzielnie decyduje, co znajdzie się na jego liście. Uprawianie tego typu sportów jest obejmowane ochroną po opłaceniu dodatkowej składki.

Koszty pomocy po kontuzji na stoku

Włochy

? Transport helikopterem ze stoku do szpitala – około 19 tys. zł;

? Leczenie szpitalne – 20 tys. zł; jeśli pobyt w szpitalu się przedłuża, wydatki mogą dojść nawet do 90 tys. zł;

? Transport karetką ze szpitala we Włoszech do miejsca zamieszkania w Polsce – 9,5 tys. zł.

Austria

:

? Transport helikopterem ze stoku do szpitala – 14,5 tys. zł;

? Przelot i nocleg pielęgniarza asystującego poszkodowanemu  – 3,5 tys. zł;

? Transport karetką ze szpitala na lotnisko – 3,1 tys. zł;

? Transport lotniczy w pozycji leżącej z asystą pielęgniarza – 20 tys. zł.

—źródło: Mondial Assistance

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy