Bruksela podjęła ważny krok, który ma chronić pieniądze podatników w przypadku upadłości banków, kiedy ogłosiła pod koniec ubiegłego tygodnia, że obligatariusze, a w niektórych przypadkach także duzi deponenci, będą ponosić straty, zanim dotkną one ogółu społeczeństwa.
Europejskie rządy będą również zbierać pieniądze od banków na stworzenie funduszu ubezpieczeniowego, który ma wspierać podupadające instytucje kredytowe.
Nowe przepisy, powstałe po 18 miesiącach często trudnych negocjacji, stanowią przełom dla regionu, w którym rządy rutynowo sięgały po publiczne fundusze, by ratować chylące się ku upadkowi instytucje finansowe. To jednocześnie kluczowy element planu stworzenia unii bankowej i zerwania związku pomiędzy ratowaniem słabych banków i ich rządów, co ostatnio nastąpiło w takich krajach jak Irlandia i Hiszpania. „Dzięki wprowadzeniu nowych przepisów potężne akcje ratunkowe dla banków, finansowane z publicznych pieniędzy, oraz ich konsekwencje odejdą wreszcie do przeszłości", napisał w oświadczeniu Michel Barnier, europejski komisarz ds. wspólnego rynku.
Wkrótce po wybuchu kryzysu finansowego w USA banki w całej Europie zaczęły padać, kiedy ich rodzime gospodarki jedna po drugiej pogrążały się w recesji. Wystarczy powiedzieć, że w latach 2008–2011 europejskie rządy przeznaczyły ponad 1,5 biliona euro na ratowanie swoich banków. To skłoniło polityków do rozpoczęcia formułowania planu, który objąłby swoim działaniem całą Unią Europejską.
Niektóre rządy obawiały się, że przerzucenie większej części strat na inwestorów może zdestabilizować europejskie rynki finansowe w czasie, gdy region z trudem wychodzi z pięcioletniej zapaści.