Rz: Zbiera pan druki ?i dokumenty emigracyjne. ?Co ostatnio pan zdobył? Dariusz Pawłowski:
W czerwcu na aukcji udało mi się kupić pierwszy numer paryskiej „Kultury". Zapłaciłem 700 zł, przy cenie wywoławczej 240 zł. Numer ten został wydany w Rzymie w 1947 r. Okładkę projektował ceniony grafik ?i drukarz Stanisław Gliwa. Uważam, że druki „Kultury" są niedoceniane. Ciekawe i rzadkie numery widuję w antykwariatach po 10 – 15 zł. Zdobyłem też książkę z odręczną dedykacją Witolda Gombrowicza i jego korespondencję z pracownikami Banco Polaco w Argentynie. Na jarmarku na Kole w Warszawie za 30 zł kupiłem rysunkowy portret poety i kolekcjonera książek Juliana Tuwima, wykonany przez Jerzego Zarubę. Za cenę wywoławczą, 100 zł, wylicytowałem bardzo rzadkie zdjęcie Janusza Kusocińskiego z obozu sportowego z 1926 r.
Antykwariusze narzekają, ?że klienci zaglądają jedynie na strony internetowe.
Ci, którzy nie odwiedzają antykwariatów, dużo tracą. Za 90 zł kupiłem polsko-rosyjski druk z 1867 r., podpisany i opieczętowany przez oberpolicmajstra w Warszawie. To terminowe zezwolenie na noszenie żałoby. Po upadku Powstania Styczniowego Polacy, nosząc żałobę, manifestowali uczucia patriotyczne, dlatego zostało to zakazane przez władze carskie. Nie znalazłbym tego druku, gdybym nie przyszedł do antykwariatu i nie przeszukał papierów. Leżał w przypadkowym miejscu między dokumentami o innej tematyce. Doceniłem go dopiero, kiedy zacząłem czytać. Na drugiej stronie druku jest ostrzeżenie: „Bilet ten służy tylko osobie, na imię której wydany został. Jeżeliby bilet ten znalazł się w obcym ręku, osoba, która by go nieprawnie posiadała, (...) do surowej odpowiedzialności pociągnięta zostanie". Klienci rzadko odwiedzają antykwariaty, ponieważ antykwariusze ich do tego nie zachęcają. Mogliby np. organizować spotkania z kolekcjonerami, w witrynach prezentować ciekawe druki z prywatnych zbiorów.
Po co panu dokument związany z powstaniem styczniowym?