– Trzeba jednak przyznać, że jeśli Komisja miałaby negocjować dopiero z nowymi władzami wojewódzkimi ukształtowanymi po listopadowych wyborach, to rozmowy skończyłyby się w pierwszym kwartale przyszłego roku – dodaje Ortyl.
– Nie jest dobrze, gdy któraś ze stron negocjacji jest pod presją. Dotychczas wydawało się, że w takiej pozycji są marszałkowie. Jeśli jednak i KE chce szybkiego finału rozmów, to obie strony mają ten sam interes i będą pewnie skłonne do kompromisów – mówi „Rz" Jerzy Kwieciński, ekspert Business Centre Club, były wiceminister rozwoju regionalnego.
Zniecierpliwieni beneficjenci
– Debata nad nowymi programami – tak krajowymi, jak i regionalnymi – toczy się bardzo długo. Znane są wszystkie dokumenty bazowe, regiony mają priorytety, na które chcą postawić. Jest to już ich trzecia perspektywa finansowa w Unii, więc szybkiego i sprawnego zamknięcia rozmów z KE nie postrzegam jako zagrożenia dla województw – mówi „Rz" Waldemar Sługocki, poseł PO, były wiceminister rozwoju regionalnego. Jak dodaje, gdyby czekano z finałem rozmów na rozstrzygnięcia wyborcze, to mogłyby się pojawić zagrożenia: mielibyśmy nowych marszałków, nieprzygotowanych do rozmów z Brukselą.
Jak wskazuje Sługocki, wśród samorządowców szczebla lokalnego i przedsiębiorców panuje już spore zniecierpliwienie tym, że nowe programy wciąż nie startują.
Na pocieszenie samorządowców i przedsiębiorców można wskazać, że do Dyrekcji Generalnej ds. Polityki Regionalnej w Komisji Europejskiej trafiło 96 proc. wszystkich projektów programów finansowanych z polityki spójności. Ledwie trzy programy operacyjne (jedyny duński, jedyny litewski i jeden z 16 niemieckich) zostały zatwierdzone przez Komisję Europejską.
Negocjacje resortu infrastruktury potrwają dłużej
W tym samym czasie co negocjacje dotyczące programów regionalnych toczą się rozmowy o programach krajowych zarządzanych przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. To właśnie je analizowała dotychczas Komisja Europejska. W lipcu odbyła się pierwsza runda rozmów rządu z Brukselą na ich temat. Komisja miała sporo uwag. Przykładowo: do kierowanego do firm programu „Inteligentny rozwój", który zastąpi „Innowacyjną gospodarkę", Bruksela zgłosiła 158 uwag. Resort infrastruktury i rozwoju na początku września przekazał do Brukseli nową wersję tego programu uwzględniającą uwagi Komisji Europejskiej, ale teraz zanosi się na to, że ten i inne programy centralne będą musiały zaczekać i że rozmowy o nich mogą się skończyć dopiero w listopadzie lub grudniu. Paradoksalnie może to być na rękę resortowi infrastruktury i rozwoju ze względu na zmianę na stanowisku szefowej tego ministerstwa. Zamiana Elżbiety Bieńkowskiej na Marię Wasiak zapewne pociągnie za sobą też zmiany w kierownictwie resortu. Z tego, co już powiedziała nowa premier Ewa Kopacz, wiadomo, że za fundusze europejskie ma odpowiadać Iwona Wendel, podsekretarz stanu, która najprawdopodobniej zostanie awansowana na stanowisko sekretarza stanu w resorcie infrastruktury.