- Chińskie banki komercyjne są przez nas rozważane jako kluczowi partnerzy finansowania obiektów, niezbędnych do zapewnienia dostaw gazu do ChRL. Mogłyby być źródłem pożyczonych przez nas pieniędzy - przyznał wiceprezes Gazpromu Andriej Krugłow w wywiadzie dla gazetki wydawanej przez koncern. Finansowanie chińskiego projektu, to obecnie główny ból głowy Rosjan. Na całość - uruchomienie wydobycia ze złoża w Jakucji, budowę gazociągu Siła Syberii potrzeba od 55 do 70 mld dol.

Gazprom rozważa emisję obligacji w Hongkongu,w tzw. juanach hongkongijskich CNH. Walutę wykorzystuje się do uzyskania kapitału spoza Chin na inwestycje na rynek chiński.

Rosjanie muszą uruchomić dostawy gazu Chińczykom najpóźniej w 2019 r. Z powodu zachodnich sankcji, Gazprom nie może sięgać po kredyty w bankach Unii, USA, Norwegii, Australii, Szwajcarii, Kanadzie i Japonii. Kilka lat temu chiński państwowy bank rozwoju udzielił 25 mld dol. kredytu preferencyjnego koncernowi Rosneft oraz Transneft, w zamian za dostawy ropy do Państwa Środka. Teraz jednak Chińczycy nie godzą się na zapłacenie Gazpromowi awansem za gaz. Proponują wyłącznie kredytowanie na zasadach komercyjnych. Cały gazociąg Siła Syberii ma liczyć 3968 km z czego odcinek „chiński ze złoża Czajandińskiego do granicznego punktu w Błagowieszczańsku to 2000 km ( w tym 1350 km na terenie Jakucji - najzimniejszej, najtrudniejszej terenowo części Syberii).

Złoże Czajandińskie oceniane jest na 1,45 bln m3 gazu i ok. 93 mln ton ropy. Przy pełnym wydobyciu rocznie będzie się z niego wyciągać 1,5 mln ton ropy i 25 mld m3 gazu. To za mało by wypełnić warunku chińskiego kontraktu, opiewającego na 38 mld m3 rocznie. Dlatego Rosjanie muszą też zainwestować w drugie złoże - Kowykta, złoże leżące 450 km na północ od Irkucka. Kryje ono w sobie tyle gazu, co całe zasoby Kanady czy Kazachstanu.