Wybuch wojny w Ukrainie spowodował problemy w wielu kwestiach, ale szczególnie dotknął rynku mieszkaniowego. O wyzwaniach z tym związanych rozmawiali przedstawiciele tej branży podczas forum ekonomicznego w Karpaczu. Z badań przywołanych przez moderującego dyskusję dr. Adama Czerniaka z SGH wynika, że w latach 2016–2021 ceny mieszkań we wszystkich krajach regionu rosły szybciej niż dochód na mieszkańca. Oznacza to, że przeciętny Polak za średnią pensję mógł kupić coraz mniejszy lokal. Maksymalnie 60 mkw. – to najniższy wynik wśród państw regionu.
Iwona Sroka, członek zarządu Murapol SA, przytoczyła dane odnoszące się do dostępności cenowej mieszkań liczonej jako stosunek średniego miesięcznego wynagrodzenia do średniej ceny za metr kwadratowy, która w ubiegłych latach pozostawała znacząco wyższa niż w latach 2007-2008, pomimo wzrostu cen przewyższającego wzrost płac.
– Nie znika problem wysokiego deficytu mieszkaniowego w Polsce, który jest szacowany na około 2 mln lokali – podkreślała Sroka. – W biznesie deweloperskim nie bez znaczenia będzie w tych wymagających czasach doświadczenie wyniesione z poprzedniego kryzysu oraz dobrze skrojona oferta mieszkaniowa. Wówczas Murapol właśnie taką wypracował. Wierzę więc, że przed branżą są spore perspektywy. W tym roku średni nabywany metraż wyniósł 43 mkw. w średniej cenie ok. 370 tys zł. W mojej ocenie jest to adekwatne do potrzeb i możliwości Polaków – dodaje.
Wskaźnik liczby mieszkań na 1000 mieszkańców w Polsce należy do najniższych w Europie. I choć podwyżki stóp procentowych skutkują mocnym spadkiem zdolności kredytowej klienta, jest też grupa posiadająca oszczędności i kupująca mieszkania, by uciec z kapitałem przed inflacją. W 2022 r. dominują oni w strukturze sprzedaży.