Wypadki samochodowe to – na przygotowanej przez Polską Izbę Ubezpieczeń „Mapie ryzyka Polaków" – ósma najistotniejsza z obaw na 40 zbadanych. Przed nimi znalazły się: śmierć najbliższej osoby, brak pieniędzy na leczenie poważnej choroby oraz ciężka choroba najbliższej osoby, nowotwór, brak pieniędzy na starość, utrata sprawności i brak dostępu do opieki medycznej.
– W latach 2011–2020 ubezpieczyciele zlikwidowali 18,5 mln szkód komunikacyjnych i wypłacili 116 mld zł odszkodowań. Niezmiennie pozostajemy w czołówce Europy, jeśli chodzi o śmiertelne ofiary wypadków – mówił w czasie niedawnej prezentacji „Mapy ryzyka Polaków" Jan Grzegorz Prądzyński, prezes PIU. – Od lat proponujemy powiązanie stawek za OC komunikacyjne z mandatami i punktami karnymi. To przełożyłoby się na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego, bo część kierowców, jeżdżących niebezpiecznie, zmieniłaby swoje nawyki, mając w głowie perspektywę zapłaty wyższej składki za OC – dodał.
PIU szacuje, że nawet 10-proc. spadek liczby ofiar wypadków spowodowanych złamaniem przepisów ruchu drogowego da efekt w postaci spadku liczby ofiar śmiertelnych o 230–240 rocznie. I cieszy się, że jej postulaty znalazły się w rządowym projekcie ustawy, który trafił już do Sejmu.
Jak to będzie działać?
Wielu kierowców zastanawia się, czy powiązanie mandatów i punktów karnych za wykroczenia drogowe z polisami OC od razu przełoży się na płacone przez nich składki. Czyli, czy np. jeśli w dniu wejścia w życie nowych przepisów będą mieli na koncie punkty karne, to będą musieli dopłacić ubezpieczycielowi jakąś kwotę za podwyższoną składkę.