Już ponad 7 GW mocy mają farmy wiatrowe działające w naszym kraju – poinformowały Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Inwestycje, które są teraz finalizowane, to projekty, które uzyskały pozwolenia jeszcze na starych zasadach, przed wprowadzeniem tzw. ustawy odległościowej, która zahamowała rozwój nowych projektów w tej branży.
– Bez zmian w prawie może nie powstać żadna nowa elektrownia wiatrowa – ostrzega Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW). Jego zdaniem wykorzystanie potencjału rozwoju energetyki wiatrowej pozwoli przeprowadzić transformację energetyczną Polski o wiele taniej, niż to wynika z rządowego dokumentu, jakim jest Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu.
– Oszczędności mogą sięgać nawet 8 bln zł w ciągu kilkunastu następnych lat. Bez szybkiego rozwoju energetyki wiatrowej zarówno na morzu, jak i na lądzie niemożliwe do spełnienia będą cele dotyczące poprawy jakości powietrza, redukcji emisji CO2 czy uniezależnienia energetycznego naszego kraju, rozumianego jako redukcja importu gazu czy ropy z kierunków wschodnich – dodaje Gajowiecki.
Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, kierowane przez Jarosława Gowina, przygotowało już projekt nowelizacji ustawy odległościowej, ale nie wiadomo, czy uda się te zmiany przeforsować w rządzie, a następnie w Sejmie.
Kolejna kwestia to inwestycje w morskie farmy wiatrowe. Choć budowa wiatraków w polskiej strefie Bałtyku jeszcze nie ruszyła, to już wywołuje kontrowersje. Konfederacja Lewiatan zwraca uwagę, że nowa wersja projektu rozporządzenia ministra infrastruktury w sprawie wymagań, jakie muszą spełniać firmy inwestujące w elektrownie na morzu, wykluczy z postępowań zagraniczne i prywatne koncerny.