Kryzys uderzył w Lizbonę

Rząd José Sócratesa zastanawia się, jak ograniczać wydatki, by nie pogorszyć i tak kiepskiej sytuacji gospodarczej

Publikacja: 10.02.2010 01:10

Przedstawione przez portugalski rząd plany zamrożenia wynagrodzeń pracowników sektora publicznego wy

Przedstawione przez portugalski rząd plany zamrożenia wynagrodzeń pracowników sektora publicznego wywołały w ostatnich dniach ostre protesty. Na zdjęciu piątkowa demonstracja w Lizbonie

Foto: PAP/EPA

Portugalię, tak jak Grecję, czeka powolna śmierć, jeśli natychmiast nie narzuci sobie dyscypliny budżetowej i nie przyhamuje wydatków państwa – stwierdzili w swoim najnowszym raporcie analitycy agencji ratingowej Moody’s.

Ten kraj znalazł się w zaklętym kręgu. Ma kłopoty finansowe, bo wzrost gospodarczy jest marny i nie zmienia się to już od wielu lat. A gospodarka rozwija się wolno, bo wciąż brakuje pieniędzy, by ją wesprzeć. Portugalia jest jedynym krajem Unii Europejskiej, który nie doświadczył prosperity, jaką Unia wynagradzała swojego każdego nowego członka. To także kraj, chyba jedyny w Europie, w którym ani przez chwilę nie było takiego boomu na rynku nieruchomości, jaki obserwowano jeszcze do niedawna w Hiszpanii czy Irlandii.

– Dzisiaj żyje nam się znacznie lepiej niż przed wstąpieniem do Unii. A sytuacja poprawiła się dodatkowo, gdy dziesięć lat temu razem z innymi krajami przyjęliśmy euro – mówi Luisa Meireles, dziennikarka ”Espresso”. Jej zdaniem ważne jest to, że wszystkie cięcia w tegorocznym i przyszłorocznym budżecie zaakceptowała nie tylko partia rządząca, ale i opozycja. – To ważne, bo mamy rząd mniejszościowy – dodaje.

Zdaniem Portugalczyków ich problemy z wizerunkiem zaczęły się kilkanaście dni temu, kiedy unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia publiczne skrytykował za zbyt wysoki dług Hiszpanię i spotkał się z reprymendą rządu w Madrycie. – Chyba się zapędził – mówiła wtedy oburzona minister gospodarki Hiszpanii Elena Salgado.

– Wtedy Almunia musiał szybko wykombinować jakiś kraj, którego kłopoty choć trochę przyćmiłyby hiszpańskie. I, jak zawsze w takim przypadku, wybór padł na Portugalię – uważa portugalska dziennikarka. O porównywaniu kłopotów Portugalii i Grecji nawet nie chce rozmawiać. – Może tylko warto powiedzieć, że Portugalia i Grecja składają się wspólnie na 3 proc. PKB eurolandu, a Hiszpania ma już udział 9-procentowy. Może tym warto się zainteresować – dodaje.

[srodtytul]Rynki szukają łatwych ofiar[/srodtytul]

Zdaniem prezydenta kraju Anibala Cavaco Silvy powodem dzisiejszego niekorzystnego postrzegania Portugalii jest nieodpowiedzialność agencji ratingowych. Jego zdaniem rynki finansowe szukają sobie najłatwiejszych ofiar.

– Porównywanie Portugalii do Grecji to zbytnie uproszczenie – zgadza się Brian Coulton, główny ekonomista Fitch, agencji badającej wiarygodność kredytową państw i firm. – To nie oznacza, że Portugalczycy nie powinni drastycznie zredukować swojego długu publicznego. To trzeba zdecydowanie zrobić – dodaje w wywiadzie udzielonym lizbońskiemu dziennikowi ”Diario Economico”. Podkreśla, że rating Portugalii to nadal AA w porównaniu z niższym BBplus, jaki ma teraz Grecja.

[srodtytul]Wyższy deficyt[/srodtytul]

Portugalczycy ”przestrzelili” swoje zeszłoroczne prognozy deficytu finansów publicznych, który nie wyniósł 8 proc. PKB, jak wskazywano, ale 9,3 proc. PKB. To prawda, że to nie 12,7 proc., jak w przypadku Grecji, ale zadłużenie zagraniczne wynosi 108 proc. PKB. To właśnie sprowokowało agencje ratingowe do zastosowania ostrzeżenia w postaci nadania portugalskiemu ratingowi perspektywy negatywnej. Następnym krokiem może już być obniżka oceny wiarygodności kredytowej.

– Jest to wyłącznie wyraz naszego zaniepokojenia – broni się Coulton. Jego zdaniem portugalski dług publiczny w perspektywie najbliższych trzech – pięciu lat będzie spadał. – Nam podobałoby się jednak drastyczne obniżenie deficytu.

To nie jest jednak możliwe, bo całkowicie zdusiłoby wzrost gospodarki, i tak bardzo rachityczny. Teraz rynki finansowe czekają na opracowywany właśnie w Lizbonie plan stabilizacji i rozwoju, który ma być zaprezentowany w Brukseli pod koniec lutego. Najbardziej oczekiwaną informacją jest to, czy rzeczywiście Portugalczycy są gotowi obniżyć deficyt finansów publicznych do 3 proc. PKB w 2013 r.

[srodtytul]Hotelarze czekają na turystów[/srodtytul]

W Portugalii nikt nie mówi, że kraj jest w kryzysie. W kryzysie, zdaniem Portugalczyków, jest cała gospodarka światowa, a ich kraj jest jej częścią, więc także przeżywa trudności. I chociaż niemal codziennie widać protesty na ulicach Lizbony, a ich uczestnicy zapowiadają, że nie zgodzą się na jakiekolwiek cięcia, to restauracje są pełne, w sklepach kończą się wyprzedaże i pokazują się nowe kolekcje, a hotele mają przyzwoite, ponad 70-proc., wypełnienie.

Wielkim testem będzie najbliższy sezon turystyczny, bo Brytyjczycy, największa dotychczas grupa turystów odwiedzających ten kraj, ograniczają wydatki. Ale z kolei już teraz doskonale zapowiada się frekwencja na majowych uroczystościach w Fatimie, w których weźmie udział również papież Benedykt XIV. Samoloty portugalskiego przewoźnika TAP w terminach bliskich fatimskiej uroczystości są już praktycznie zapełnione.

– A ponieważ Portugalia pozostaje jednak krańcem Europy, rzadko przyjeżdża się tutaj na jeden dzień. To nasze szczęście – cieszy się Carmo Botelho z Biura Promocji Lizbony.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=d. walewska@rp.pl]d. walewska@rp.pl[/mail][/i]

Portugalię, tak jak Grecję, czeka powolna śmierć, jeśli natychmiast nie narzuci sobie dyscypliny budżetowej i nie przyhamuje wydatków państwa – stwierdzili w swoim najnowszym raporcie analitycy agencji ratingowej Moody’s.

Ten kraj znalazł się w zaklętym kręgu. Ma kłopoty finansowe, bo wzrost gospodarczy jest marny i nie zmienia się to już od wielu lat. A gospodarka rozwija się wolno, bo wciąż brakuje pieniędzy, by ją wesprzeć. Portugalia jest jedynym krajem Unii Europejskiej, który nie doświadczył prosperity, jaką Unia wynagradzała swojego każdego nowego członka. To także kraj, chyba jedyny w Europie, w którym ani przez chwilę nie było takiego boomu na rynku nieruchomości, jaki obserwowano jeszcze do niedawna w Hiszpanii czy Irlandii.

Pozostało 84% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy