Nie funkcjonowała administracja publiczna ani publiczna służba zdrowia. Nie ukazały się gazety, a protestujący zablokowali giełdę papierów wartościowych.
Drugi strajk generalny to protest przeciwko zamrożeniu płac w sektorze publicznym. Zdaniem przewodniczącego związku zawodowego pracowników sektora prywatnego GSEE Yannisa Panagopoulos to sygnał dla rynków finansowych oraz Brukseli, że potrzeby zwykłych ludzi są znacznie ważniejsze niż liczby, jakie podaje rząd.
Wczoraj GSEE po raz pierwszy przyłączył się do pracowników sektora publicznego. W poprzednim strajku powszechnym – 10 lutego – „prywatni” związkowcy trzymali się z dala.
Atmosferę podsycały informacje, że Komisja Europejska domaga się od rządu, aby złagodził utrudnienia przy zwalnianiu pracowników oraz unieważnił zbiorowe układy płacowe i doprowadził do bardziej elastycznego rynku pracy.
Atmosfera jest napięta. Na połajankę ze strony niemieckiego ministra finansów grecki wicepremier Theodoros Pangalos odpowiedział, że Niemcy nie zrekompensowali Grekom grabieży kraju z czasów II wojny, więc nie powinni wygłaszać pouczeń.