Jak wynika z wyliczeń „Rz” – na podstawie informacji zebranych z różnych instytucji – kwota, którą nikt się w ostatnich latach nie interesował, może sięgać 1 – 2 mld zł.
Przedstawiciele banków czy zakładów ubezpieczeń zgodnie przyznają, że często nie wiedzą o śmierci klienta, dopóki po pieniądze nie zgłosi się spadkobierca z aktem zgonu. Czasem jednak zwyczajnie zdarza się Polakom nie pamiętać, że zainwestowali w np. fundusz inwestycyjny.
Wydawać by się mogło, że najwięcej „uśpionych” pieniędzy leży na bankowych lokatach i rachunkach. Nic bardziej mylnego. Jak wynika z naszych szacunków, to „tylko” 250 – 300 mln zł. Dużo więcej zapomnianych środków może się znajdować w instytucjach, które aktywnie zarządzają pieniędzmi: w funduszach inwestycyjnych, emerytalnych i domach maklerskich. Tylko na podstawie danych z kilku największych towarzystw funduszy inwestycyjnych (TFI) na rachunkach, których właściciele przez ostatnie pięć lat i dłużej nie dokonali żadnej wpłaty ani wypłaty, zgromadzono 4 – 5 mld zł. – Liczba klientów całkowicie nieaktywnych jest relatywnie niewielka – uważa jednak Krzysztof Samotij, prezes BZ WBK AIB TFI. Jeśli przyjąć, że dotyczy to 6 – 10 proc. wymienionej sumy, otrzymamy 250 – 500 mln zł.
Kolejne 200 – 700 mln zł może czekać na rachunkach maklerskich. Zdaniem przedstawicieli tej branży to bowiem 1 – 3 proc. wartości akcji zgromadzonych na nich. Jak przyznaje jednak Roland Paszkiewicz, analityk CDM Pekao, o dużych kwotach na rachunkach inwestycyjnych klienci raczej nie zapominają. Natomiast zdarzają się osoby, dla których przygoda z giełdą była jednorazowa. – Do dziś mamy pytania o akcje narodowych funduszy inwestycyjnych, które były pochodną programu prywatyzacji z lat 90. – mówi Katarzyna Michalczuk-Iwaniuk, dyrektor zarządzająca DM PKO BP.
W firmach ubezpieczeniowych zapomniana kwota to około 100 mln zł. Najczęściej są to polisy na życie lub inwestycyjne ze składką jednorazową. – W naszej firmie poszukujemy „domu” dla świadczeń za prawie 1 mln zł – przyznaje Tomasz Bławat, prezes ING Życie. – Poszukiwanie właścicieli polis, z których nie odebrano odszkodowań, kończy się sukcesem w 90 proc.